____________________________________________________________________________________________________________________________________________________
¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯

środa, 29 kwietnia 2015

Risotto al salmone affumicato con Soave

Risotto z wędzonym łososiem


Risotto to danie pochodzące z północnych Włoch (przede wszystkim z Europejskiej Stolicy Ryżowej – Vercelli), ale dziś możemy je spotkać w wielu miejscach. Nie dziwią więc mieszanki typu risotto z rybą czy mortadelą. Poniższy przepis otrzymałem od koleżanki W. i prezentuję go z drobnymi modyfikacjami.

Składniki dla 4 osób:
·         400g ryżu arborio lub innego do risotto
·         200g wędzonego łososia
·         Kieliszek (150ml) białego wina (w moim przypadku Soave)
·         1 średniej wielkości czerwona/biała cebula
·         1 cytryna
·         1 chili
·         2 łyżki masła
·         2 łyżki oliwy z oliwek
·         1l bulionu warzywnego
·         Szczypta szafranu


Do mojego risotto użyłem wina Soave (sprzedawane przez Faktorię Win). Niniejszą butelkę dostałem już jakiś czas temu i szczerze mówiąc trochę się jej obawiałem. Widocznie potrzebowałem takiego impulsu, jakim było gotowanie risotto, aby ją otworzyć. Ot, takie proste wino w kolorze wyblakłego siana ze złotymi refleksami. W nosie raczej ubogo -  melonowo-jabłkowa zielona mieszanka. Usta to również niedojrzałe owoce (brzoskwinia, melon). Kwasu w tym winie niewiele, finisz króciutki z wyczuwalnym jabłkowym ogonkiem. Proste, dosyć rześkie, pijalne i w sam raz do mojego dania.


Przygotowanie risotto al smalone zaczynamy od posiekania drobno cebuli i chili. W garnku rozgrzewamy oliwę z oliwek i dodajemy łyżkę masła. Cebulę i papryczkę należy zeszklić na rozgrzanym tłuszczu. Gdy to nastąpi do garnka wsypujemy ryż i również go przesmażamy. Po kilku minutach wlewamy wino, które powinno zostać wchłonięte przez ryż. Następnie co jakiś czas dolewamy porcję bulionu sporządzonego z kostki warzywnej. Za każdym razem, gdy ryż wpije płyn dodajemy następną porcję aż do uzyskania ziarenek al dente. Ostatnią porcję bulionu mieszamy z odrobiną szafranu, tak by risotto dostało pięknego, żółtego koloru.


Pozostaje jedynie dodać pokrojonego drobno łososia oraz startą skórkę i sok z jednej cytryny. Trzymamy wszystko na małym ogniu, aby smaki i aromaty dobrze się przeszły. Po zdjęciu garnka ze źródła ciepła dodajemy łyżkę masła i mieszamy, risotto jest gotowe. Najlepiej podawać je zaraz po przygotowaniu z kieliszkiem białego wina (niezbyt ciężkiego, bo potrawa sama w sobie też nie jest zbyt ciężka). 


niedziela, 26 kwietnia 2015

Gennari: Ortugo, Monterosso, Gutturnio

Piacenza winna


            Opisywałem niedawno trunki od lokalnego producenta z Emilii-Romanii, Poderi delle Rocche. Były to wina proste, ale smaczne i przyjemne w odbiorze. Butelek Poderi delle Rocche nie można kupić w Polsce, gdyż zdecydowana większość produkcji schodzi na pniu w dwóch sklepach firmowych.
            W Polsce możemy jednak znaleźć wina od innego producenta z Emilii-Romanii – braci Gennari. Produkowane przez nich wina wydają się mieć charakter podobny do tych, których próbowałem w Bolonii. Na tegoroczną dostawę od Gennari przyszło mi długo czekać. Wreszcie jednak trzy butelki wyprodukowane w północnej części regionu trafiły i do mnie.
            Na pierwszy rzut poszło Ortugo Frizzante DOC. Jest to półwytrawne białe wino musujące, wyprodukowane jedynie na bazie autochtonicznego szczepu z Emilii-Romanii, który nazywa się tak samo, jak opisywana butelka. Jak podają źródła, Ortugo pochodzi od słowa altrugo, co po polsku znaczy „inne winogrono”. Nazwa adekwatna do szczepu, o czym przekonałem się po spróbowaniu wina. Ortugo Gennari ma intensywnie złocistą barwę. W nosie da się wyczuć syrop, miód (taki ledwo zebrany i odwirowany), gdzieś w tle po chwili pojawiają się również przejrzałe gruszki i jabłka. Na języku wino jest dość oleiste; aromat dominują wspomniane owoce, następnie pojawia się syropowy, lekko gorzkawy finisz. Bąbelki są dosyć agresywne, wino wydawało mi się łatwiejsze w odbiorze dopiero po odczekaniu kilkunastu minut, dotlenieniu i „odgazowaniu”. Pomimo, że jest to wino półwytrawne – cukru resztkowego nie czuć. Ogółem rzecz biorąc Ortugo bardziej przypomina cydr, aniżeli wino. Zdecydowanie należy podawać je z makaronem lub risotto, aby móc cieszyć się jego specyficznym smakiem. 


            Monterosso DOC to z kolei kupaż trzech odmian: Moscato, Malvasia i Ortugo. Również w tym wypadku mowa o winie delikatnie musującym. Wytrawne Monterosso ma słomkową barwę. W nosie aromatyczna mieszanka białych kwiatów i miodu. Na języku przede wszystkim kwaśne jabłko z kwiatową domieszką (zasługa dwóch pierwszych szczepów). Ortugo natomiast dało winu migdałowo-goryczkowy posmak. W chwilę po przełknięciu czuć również nuty pestkowe. Lekkie, orzeźwiające, z kwasowością na zauważalnym poziomie. Uważam, że to wino świetnie nadaje się do łączenia z różnego typu potrawami. Pomimo, że jest raczej lekkie, uniesie ryby, niektóre dania z drobiu, risotta i pasty z sosami.


            Ostatnia z otrzymanych butelek, Gutturnio, to nowość w ofercie, bo tym razem mowa o winie spokojnym (na ofertę Gennari składają się prawie same wina musujące). Co ciekawe Gutturnio to jedna z pierwszych odmian, która w 1967r. otrzymała oznaczenie DOC. Jak podają kroniki Piacenzy, Gutturnio to kupaż wymyślony już w starożytności. To właśnie teść Juliusza Cezara, pochodzący z tych rejonów, opracował recepturę łączenia owoców odmian Barbera i Croatina (którą w Emilii-Romanii zwykło nazywać się Bonardą). W różnych źródłach można również przeczytać, że sam Cyceron miał słabość do Gutturnio.
            Spokojne Gutturnio Superiore ma mocno wiśniową suknię z purpurowymi refleksami. Nos stanowi obecna od samego początku wiśnia z odrobiną alkoholu w tle, który po krótkim czasie zostaje zastąpiony nutami leśnymi (owoce leśne i ściółka) oraz nieśmiałymi aromatami ziołowymi. Bukiet zdecydowanie otwiera i układa się z czasem. W ustach dominuje mieszanka wiśniowo-ziołowa. Tanin niewiele, kwasowość za to na odpowiednim poziomie. Brakuje trochę dłuższego zakończenia. Myślę, że pasowałoby do mięsa doprawionego rozmarynem i tymiankiem (grill, pieczeń?). 


Podsumowując: mając w pamięci smak przepysznej Malvasii i Bonardy od Gennari trudno mi było pogodzić się z trzema opisywanymi butelkami. Dwie wyżej wymienione etykiety to lokomotywy oferty producenta, są pełne czystych aromatów i bardzo smaczne. Dobrze pije się je zarówno do posiłków, jak i solo. Monterosso, Ortugo i Gutturnio wypadają z kolei zdecydowanie lepiej w połączeniu z odpowiednimi daniami. Nie powinno to jednak dziwić, bo wina Gennari w dużej mierze trafiają do kart hoteli i restauracji (chociaż można je również kupić w niektórych sklepach z winem i bezpośrednio u importera). Wina do degustacji otrzymałem od importera.




Więcej Emilii-Romanii poniżej!

czwartek, 23 kwietnia 2015

Porretta Terme

Nieco zapomniane źródła termalne


Nie mam zamiaru wmawiać Wam, że Porretta Terme to jedno z ważniejszych miast na mapie Włoch. Mało tego, ta stacja termalna w dzisiejszych czasach nie liczy się już nawet za bardzo na terenie samej Emilii-Romanii. Co innego w XIX czy XX wieku, wtedy to było coś, ale dziś? Dziś stara zabudowa termalna jest zamknięta na cztery spusty i nikt o niej nie mówi.
Porretta Terme to niewielka miejscowość, która znajduje się mniej-więcej w połowie drogi między Bolonią, a Pistoią. Osią miasta i jego aortą, rzec by można, jest Rio Maggiore – niezbyt wielka w skali kraju rzeczka, która przyczyniła się do rozwoju osady oraz w dużej mierze do rozbudowy samych term. Jak podają źródła, pierwsze wzmianki o gorących wodach termalnych pochodzą jeszcze ze starożytności. Według archeologów już Rzymianie korzystali z dobrodziejstw zdrowotnych źródeł, które wybijały się na powierzchnię w miejscu, gdzie dziś znajduje się Porretta Terme.


O wiekach średnich mało wiadomo w kontekście opisywanej miejscowości, dopiero wiek XIX przyniósł wielkie zmiany. Już w pierwszej połowie wieku źródła termalne w Porretcie stały się znane i chętnie uczęszczane przez wielkich ówczesnego świata. Rozbudowano infrastrukturę, lepiej zagospodarowano miejsca, z których wydobywały się gorące wody. W tym samym wieku dokonano restrukturyzacji istniejących budynków oraz postawiono nowe – między innymi Terme Leone-Bove. Dzięki wymienionym zabiegom miasto stało się miejscem pielgrzymek nie tylko kuracjuszy, ale również metą dla muzyków, artystów, książąt i polityków oraz innych liczących się osób.

źródło: http://files.spazioweb.it/

Z biegiem lat termy w Porrettcie zyskały sobie wielu zwolenników i zaczęły być odwiedzane przez zwykłych ludzi. Można by rzec, że miejsce to stało się „powszednie” i odpowiednie dla ludzi normalnych. Zauważono stopniowy odpływ osób ważnych, sytuacja rozwijała się w tym kierunku aż do wybuchu wojny w XX wieku. W drugiej połowie XX wieku do Porretta Terme już nie wrócili malarze, śpiewacy, rzeźbiarze i inni tego pokroju ludzie, sława term odeszła równie szybko, jak się pojawiła.


W dzisiejszych czasach miasto jest raczej mało znaczącym punktem na trasie Bolonia-Pistoia. Mało kto jednak wie, że to właśnie linia kolejowa Bologna-Porretta Terme-Pistoia, jest jedną z najważniejszych dla późniejszego rozwoju Włoch. Budowę niniejszej trasy zainaugurowano jeszcze przed zjednoczeniem Włoch, ale pierwszy pociąg pojechał nią dopiero w 1863 roku (z tej okazji do Porretty przybył nawet król Włoch Vittorio Emanuele II).  Tym samym Porretta stała się ważnym ogniwem w nowopowstałym kraju, miejscem przez które przebiegała jedna z najważniejszych i najbardziej innowacyjnych zarazem linii kolejowych. Wystarczy wspomnieć, że stacja ta była punktem przesiadkowym dla podróżujących z Włoch północnych do centralnych i vice-versa. Sama trasa, pod względem technicznym, była nie lada osiągnięciem – na 133km długości znajduje się aż 47 tuneli, rzecz skomplikowana w budowie nawet dziś, nie wspominając już o połowie XIX wieku. Aktualnie istnieje grupa zapaleńców, którzy domagają się wpisania Ferrovia Transappenninica (lub po prostu Porrettana, bo pod takimi nazwami znana jest omawiana linia kolejowa) na listę światowego dziedzictwa UNESCO.


Wracając jeszcze na moment do tego, co w mieście najważniejsze, a mianowicie do źródeł termalnych. Budynki, które służyły kuracjuszom, dziś są w opłakanym stanie – tynki odpadają, dachy się zarywają, a teren termalny jest ogrodzony i skutecznie odcięty od świata. Niedaleko od zabytkowych zabudowań powstały nowe hotele (część w latach ’90 ubiegłego wieku, część w pierwszych latach nowego stulecia), które miały w zamyśle przejąć rolę istniejących dotychczas term. Pomysł był jednak średnio udany, a kolejne osoby sprawujące władzę w mieście jedynie pogarszały sytuację, nie robiąc nic z upadającymi zabytkowymi termami i pozwalając kolejnym inwestorom na budowanie obrzydliwych hoteli…
Jaka będzie przyszłość Porretta Terme i miejscowych źródeł termalnych? Trudno to stwierdzić jednoznacznie, ale nie maluje się ona na kolorowo. Czy możliwy jest powrót do czasów świetności, kiedy to Porrettę odwiedzali znaczący artyści i inne ważne osobistości? Być może wpisanie Porrettany na listę UNESCO zwróci uwagę rządzących na miejscowe problemy. Czas pokaże.





Więcej Emilii-Romanii poniżej!

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Auchan: Lambrusco dell’Emilia IGP Torre Colle

Tania i dobra lambrucha?


            Co prawda pisałem już o Lambrusco, które piłem w Emilii-Romanii, ale tak się złożyło, że właśnie teraz Auchan wyprzedało wiele etykiet ze swoich winiarskich półek i postawiło tam dużo nowych butelek. Wśród nich pojawiły się również pozycje z opisywanego przeze mnie regionu. Są i trzy Lambrusco: dwie etykiety już wcześniej gościły na półkach tego marketu, trzecia to z kolei nowość. O ile pierwsze dwa wina są podłe i nie warto wydawać na nie złamanego grosza, o tyle to ostatnie jest bardzo przyzwoite.
            Butelkowane przez Chiarli 1860 Lambrusco dell’Emilia to prosty, ale poprawny technicznie i smaczny w swej prostocie trunek. Chiarli 1860 oraz Cleto Chiarli to dwie spółki  wchodzące w skład wielkiego potentata na lambruscowym rynku – Chiarli. Pierwsza z wymienionych zajmuje się produkowaniem win tanich, ale zachowujących przy tym przyzwoitą jakość. Druga wytwarza wina bardziej dopracowane, smaczniejsze, bogatsze, ale co za tym idzie: droższe.
            Zakupione wino ma intensywnie wiśniową barwę z purpurowymi refleksami. Piany jest mało, ale ma ona mocno wiśniowy kolor. W nosie czuć przede wszystkim wiśnię oraz odrobinę dżemu truskawkowego. W ustach znów to samo: kwaśna wiśnia, która dosyć dobrze stawia czoła słodyczy (wskazanej na etykiecie przez słowo „amabile”). Wiśnia ta przy tym jest lekko ściągająca. Ogólnie rzecz biorąc: smaczne to lambrusco, bardzo proste, ale czyste i smaczne. Podobne do osławionego już Mirabello 1840 z Biedronki, ale jest od niego droższe o 5zł. Czy warto? Jak się skończy w Owadzie, to pójdę znów do Auchan.

P.s. W Auchan jest też butelkowane przez Chiarli 1860 Pignoletto Frizzante za niecałe 30zł oraz interesujące pozycje z innych regionów: wytrawna Marsala i dwa Verdicchio dei Castelli di Jesi od Monte Schiavo.

Nazwa: Lambrusco dell’Emilia IGP Torre Colle
Producent: Chiarli 1860
Miejsce zakupu: Auchan
Cena: 17,68zł
Rodzaj wina: czerwone, półsłodkie, musujące
Ocena: 



Więcej Emilii-Romanii poniżej!


piątek, 17 kwietnia 2015

Ferrara, miasto-symbol włoskiego renesansu

Siedziba rodu d’Este

Palazzo dei Diamanti

            Włoski renesans znany jest na całym świecie w dużej mierze dzięki działaniom rodu Medyceuszy z Florencji, którzy zdołali wynieść to miasto do rangi dzieła sztuki. Gdy mowa o odrodzeniu w kontekście Italii niemal zawsze, prędzej czy później, ktoś rzuci imię Lorenzo de’ Medici lub wręcz wyrecytuje całą „plejadę gwiazd” związanych z dworem wymienionego. Nie można jednak zapominać o innych ważnych rodach, jak choćby d’Este, o którym wspominałem przy okazji Modeny, a który to swoją pierwotną siedzibę miał w Ferrarze.
            Miasto to jest zdecydowanie młodsze niż te, które opisywałem poprzednio (Parma, Modena, Bologna). Nie może ono pochwalić się korzeniami sięgającymi czasów Etruskich, ale nie znaczy to, że nie jest warte uwagi. Ferrara zaczęła grać ważną rolę na Półwyspie Apenińskim w czasie, kiedy stanowiła część Esarcato di Ravenna (istniejące od VI do VIII wieku). Po kolejnych zawieruchach i zmianach władców ostatecznie trafiła w ręce rodu d’Este, który wyniósł ją do poziomu centrum sztuki. Wokół dworu rzeczonego rodu pojawiały się takie sławy jak Torquato Tasso, Tiziano, Giovanni Pico della Mirandola, czy Pietro Bembo (obecność tego ostatniego, znanego przede wszystkim językoznawcom, miała znaczący wpływ na lingwistyczny obraz Półwyspu Apenińskiego). Jeśli jednak wymienione przeze mnie nazwiska nic Wam nie mówią, nie martwcie się: gościem rodu d’Este był również nasz Mikołaj Kopernik. Dzięki szeroko zakrojonym działaniom lombardzkiego rodu Ferrara mogła pochwalić się przepiękną renesansową zabudową, dobrze zachowaną do dnia dzisiejszego, i z tego też powodu w 1995 roku wpisano ją na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Castello Estense

            Zwiedzając Ferrarę, a zwłaszcza robiąc to zaraz po zwiedzeniu innych miast Emilii-Romanii, nie można się oprzeć wrażeniu, że jest to miasto wyjątkowe, charakteryzujące się swoim szczególnym klimatem. Przy wejściu do historycznej części miasta (idąc od stacji kolejowej) wita nas Castello Estense – imponująca twierdza obronna, której budowa rozpoczęła się w 1385 roku. Zamek rodu d’Este był budowany przez kolejne dziesięciolecia, podczas to których projekt ulegał wielu zmianom. Główne funkcje, jakie miał on spełniać to obrona miasta oraz siedziba dworu.
            W sąsiedztwie Castello Estense położona jest Piazza Savonarola. Dla osób, które po raz pierwszy spotykają się z tym nazwiskiem: Girolamo Savonarola, urodzony w Ferrarze, był znany jako dominikanin i florencki reformator religijno-polityczny. W swoich dyskursach poruszał takie tematy jak chciwość i próżność duchowieństwa, dzięki czemu zaczęły one cieszyć się coraz większą sławą. Dziś Savonarola jest uważany za świętego w wielu wspólnotach protestanckich (między innymi w Kościele Anglikańskim).

Girolamo Savonarola

            Centralnym punktem miasta jest Piazza della Catedrale, przy której, jak sama nazwa wskazuje, położona jest Katedra św. Jerzego. Początkowo świątynia miała być wzniesiona w stylu romańskim, co poświadczają między innymi fasada i dzwonnica zaprojektowana przez Leona Battistę Albertiego. Nadejście nowych czasów i stylu gotyckiego spowodowało zmianę pierwotnego projektu, widać to na przykład na ścianach bocznych katedry. Fasada prezentuje typowe dla włoskiego stylu romańskiego elementy, spotykane też w kościołach w Parmie i Modenie. Na uwagę 
zasługuje protyron, który w tym wypadku nie jest podpierany przez rzeźby lwów, a hipogryfów. 

Fasada Cattedrale di San Giorgio

            Mając zaledwie kilka godzin do dyspozycji nie da się zwiedzić chyba żadnego miasta dokładnie, ale nie znaczy to, że nie da się zobaczyć absolutnie nic. Podczas wycieczki zdołaliśmy (piszę zdołaliśmy, bo nie byłem tam sam) zahaczyć o Palazzo dei Diamanti, miejsce w którym dziś znajduje się pinakoteka. Również w tym wypadku mowa o architekturze romańskiej. Pałac bierze swoją nazwę od formy murów zewnętrznych – tworzy je około 8500 marmurowych bloków wyciętych tak, aby sprawiały wrażenie wystających kamieni szlachetnych.
            Jako pasjonaci języka włoskiego musieliśmy również odwiedzić starego znajomego ze studiów – Ludovico Ariosto, autora przede wszystkim Orlanda Szalonego. Ferrara to jego miasto rodzinne, istnieje tu via Ariosto i teoretycznie powinien tam znajdować się dom, w który urodził się wielki pisarz. Tego jednak nie udało nam się znaleźć.


Więcej Emilii-Romanii poniżej!

wtorek, 14 kwietnia 2015

Poderi delle Rocche, wino w Emilii-Romanii

Wino sprzedawane na litry to nie zawsze złe wino

Banderola musi być ;)

Opisywałem niedawno, na podstawie kilku przykładów, enologiczny obraz Emilii-Romanii i Bolonii samej w sobie. Lambrusco to bez dwóch zdań król regionu, nie można temu zaprzeczyć, ale kto powiedział, że jest to jedyne wino warte uwagi w tej okolicy? Wszak Emilia-Romania może się pochwalić wieloma innymi pysznościami, w tym licznymi pozycjami spokojnymi (nawet jeśli stosunkowo wiele wyprodukowanych tutaj win to frizzante). W samej Bolonii i okolicach można znaleźć mnóstwo lokali sprzedających tzw. vini sfusi (wina sprzedawane na litry, rozlewane przy zakupie do odpowiednich butelek). Jednym z takich miejsc jest punkt sprzedaży należący do producenta Poderi delle Rocche (drugi taki punkt sprzedaży znajduje się w Imoli).


Poderi delle Rocche to niewielka firma będąca w posiadaniu trzech winnic, założona przez trzech przyjaciół, którzy od zawsze chcieli zostać winiarzami. I można stwierdzić, że udało im się to z dużym powodzeniem, o czym przekonacie się podczas lektury tego wpisu. Ich wina to nie wielkie światowe gwiazdy, a raczej regionalne łakocie, które w bardzo niskich cenach (od 1 do 3 Euro za litr) oferują miejscowym. Uprawiają zarówno szczepy regionalne (jak np. Albana, Ciliegiolo, Pignoletto), jak i odmiany dobrze znane na całym świecie (Chardonnay, Cabernet Sauvignon) i we Włoszech (Sangiovese, Barbera). Większość trunków, które wyszły spod ich ręki to produkty proste, ale w swej prostocie dobre i uwodzące czystością aromatów.

Czy tak zapakowane wino może być dobre? We Włoszech na pewno!

Musujące Pignoletto Frizzante to jedno z tańszych, a zarazem jedno z przyjemniejszych win od Poderi delle Rocche. Ma cytrynowo-zielonkawą barwę, w nosie dobrze wyczuwalny aromat zielonych jabłek, aromatycznych kwiatów i miodu. Jest lekko musujące, pianka szybko znika. Bąbelki nie są zbyt wyrafinowane, atakują z początku po to, aby po chwili uciec gdzieś w niepamięć i nie wracać. Jest to lekkie, owocowo-kwiatowe wino o średnio intensywnym aromacie, przypominające nieco proste prosecco. Mocno schłodzone szybko i łatwo pije się je solo, np. jako aperitivo, ale jest też dobre do sałatek.
Inną białą pozycją od tego producenta jest Albana Semisecco. Albana (podobnie z resztą jak Pignoletto) to autochtoniczny szczep Emilii-Romanii. Półsłodkie wino wyprodukowane na jego bazie ma cytrynowo-miodową barwę. W aromacie dominują ananas i brzoskwinia z puszki, po ogrzaniu nieco niedojrzałe i nieśmiałe mango. W ustach wszystko się powtarza, a na finiszu daje o sobie znać gorzkawa pestka. Wino bardzo delikatne, raczej do deserów i koniecznie mocno schłodzone.
Wino wyprodukowane z czystego Chardonnay jest mniej owocowe niż obydwa poprzednie. Jego barwa jest również mniej intensywna, a w bukiecie dominują raczej nuty mineralne, aniżeli kwiatowe czy owocowe. Jest to dobra opcja do lekkiej ryby gotowanej w wodzie lub na parze. Nie uniesie cięższych potraw, ale pije się je przyjemnie i dobrze gasi pragnienie.


Jeśli chodzi o czerwień to jest tu w czym wybierać. Czysta Barbera Semisecco to wino o średniej budowie, charakteryzujące się wiśniową, niezbyt klarowną barwą. W nosie czuć przydrożne wiśnie, suszoną śliwkę i jagody. Smak jest jakby trochę plastikowy, ale to tylko pierwsze wrażenie, z czasem owoce stają się bardziej żywe i naturalne. Karmelowy, dosyć intensywny posmak, dobrze zgrywa się z pizzą czy makaronem z lekkim sosem pomidorowym.
Sangiovese w Emilii-Romanii zadomowiło się niemal równie dobrze, co w sąsiedniej Toskanii. Z tym jednak wyjątkiem, że daje tu wina zgoła inne – lżejsze, miększe, o niższej kwasowości i z niższą zawartością tanin. Sangiovese od Poderi delle Rocche ma ciemno bordowy kolor z purpurową obwódką. Nos uderza aromat nieco wygotowanych wiśni i czereśni. Wino to w smaku przypomina raczej Bardolino, a nie toskańskie Sangiovese (pod jakąkolwiek postacią). Kolejna owocowa, lekka i przyjemna pozycja w ofercie producenta.
Jest i Cabernet Sauvignon, na pewno nie będący w czołówce szczepów uprawianych w regionie. Wino ma kolor zbliżony do Sangiovese. Kręgosłup aromatu stanowią przede wszystkim jagody, borówki i inne owoce leśne. W nasmaku da się wyczuć delikatną jagodę w towarzystwie ściółki leśnej. Dosyć długi i przyjemny leśny finisz.
Czas na ostatnie i chyba najlepsze wino z oferty: kupaż Sangiovese i Barbery, beczkowany. Wino o zdecydowanie lepszej i bardziej skomplikowanej budowie aniżeli wszystkie inne. Bordowa barwa z rubinową obwódką przy ściankach kieliszka, są i refleksy brunatne. Nos to suszona śliwka, wanilia, nuta karmelowo-miodowa i spalony tost. Usta na początku wydają się być niezbyt intensywne, dopiero z czasem nabierają charakteru i można powiedzieć, że uwodzą. W przeciwieństwie do innych degustowanych win, ten kupaż ma łagodne, dobrze zaznaczone taniny. Poziom kwasowości nie zachwyca, ale dzięki temu wino nadaje się zarówno do posiłków, jak i do popijania solo.

Więcej Emilii-Romanii poniżej!

sobota, 11 kwietnia 2015

Modena, samochodowe zagłębie Włoch

Jeszcze jedno ważne miasto Emilii-Romanii

Palazzo Ducale

Modena znajduje się mniej-więcej w połowie drogi pomiędzy Bolonią, a Parmą, a więc na głównym szlaku łączącym Mediolan ze stolicą Emilii-Romanii. Początki tego miasta, jak i wielu innych w regionie, sięgają czasów etruskich. Podobnie jak Parma, osada przechodziła w posiadanie kolejnych najeźdźców: po Etruskach zajęli ją Gallowie, a następnie Rzymianie nadając jej nazwę Mutina. W wiekach VI i VII Modena została niemalże opuszczona na skutek podtopień, za które odpowiadały dwie rzeki przepływające przez miasto – Secchia i Panaro.
Po bitwie pod Zappolino w 1325 roku osada przeszła w posiadanie rodu d’Este, jednego z największych i najstarszych rodów książęcych, zazwyczaj kojarzonych z Ferrarą. W 1598 roku książę (wł. duca) Cesare przeniósł nawet stolicę swojego państewka właśnie z Ferrary do Modeny.
Centralnym placem w mieście jest Piazza Grande ze znajdującymi się w jej obrębie budynkami (między innymi Duomo di Modena oraz Torre Civica). Cały kompleks został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO w 1997 roku.

Duomo di Modena

Duomo di Modena to dzieło architekta Lanfranco. Świątynia wzniesiona została w miejscu, gdzie wcześniej znajdowały się już dwie inne. Katedra uznawana jest za jedną z najpiękniejszych we włoskim stylu romańskim. Można tu zaobserwować wiele elementów charakterystycznych dla wspomnianego stylu: fasada podzielona na trzy części przecięte rzędem poziomych łuków tworzących tzw. loggia, protyron przed centralnym portalem oraz znajdujący się przy drzwiach z boku świątyni (obydwa protyrony podpierają kamienne lwy). 


Na uwagę zasługuje również nieco oddalony od Piazza Grande Pałac Książęcy (Palazzo Ducale), gdzie w XVII i XVIII wieku mieściła się siedziba rodu d’Este. Od zjednoczenia Włoch (1861 rok) w miejscu tym znajduje się Accademia Militare di Modena (rodzaj szkoły wojskowej). Wkład w budowę oraz wykańczanie niniejszej budowli wnieśli również tak wielcy artyści, jak Bernini i Borromini.
Modena w dzisiejszych czasach znana jest przede wszystkim jako samochodowe zagłębie Włoch. I nie o byle jakich samochodach tu mowa, bo siedziba FIATa mieści się w Turynie. Modenę (i miejscowości znajdujące się nieopodal) upodobały sobie takie marki jak Ferrari, Maserati, Pagani czy Lamborghini.

Duomo di Modena, widok z boku.

Z enogastronomicznego punktu widzenia Modena jest jednym z ważniejszych punktów na mapie Emilii-Romanii i całych Włoch. To właśnie tu powstaje duża część wyśmienitego Lambrusco (nomen omen Chiarli produkuje wino pod nazwą Vecchia Modena, co po polsku oznacza Stara Modena). Miasto słynie również z produkcji octu winnego – produkowanego na bazie gotowanych moszczy winogronowych pochodzących wyłącznie z prowincji Modena i Reggio Emilia. Prawdziwe Aceto Balsamico di Modena DOP, zanim trafi do sprzedaży, powinno być przechowywane przez 10 lat w beczkach oraz 2 lata w butelkach. Tłumaczy to w dużej mierze zawrotne ceny nawet najmniejszych buteleczek tego specyfiku. Czy warto? Zdecydowanie tak (a teraz pomyślcie jakie ceny mają octy balsamiczne dostępne na naszych sklepowych półkach i czy mogą one mieć cokolwiek wspólnego z oryginalną recepturą).
Na modeńskich stołach króluje kuchnia tłusta i bogata, a więc typowe przysmaki Emilii-Romanii. Są surowe szynki (Prosciutto crudo di Modena), Parmigiano Reggiano, gnocco fritto (rodzaj miejscowej smażonej focacci) oraz kilka rodzajów miejscowego salami i innych wędlin. Wszystko to podawane koniecznie z mocno owocowym lambrusco o gorzkawym finiszu…

Torre Civica

Więcej Emilii-Romanii poniżej!