____________________________________________________________________________________________________________________________________________________
¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Movimento 5 Stelle. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Movimento 5 Stelle. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 5 grudnia 2016

Referendum konstytucyjne. Czy już można rozdzierać szaty?

Włosi wypowiedzieli się w głosowaniu

źródło: www.livesicilia.it

            Od zakończenia głosowania we włoskim referendum konstytucyjnym nie minęła jeszcze doba, a na jego temat już krąży więcej mitów niż faktów. Podobnie sprawy mają się z przewidywanymi skutkami wczorajszego referendum. Daleko mi od popierania którejkolwiek ze stron włoskiego konfliktu politycznego (może dlatego, że równie daleko mi do codziennych problemów mieszkańców Il Bel Paese), ale doniesienia o politycznym trzęsieniu ziemi uważam za mocno przesadzone. Nawet jeśli na zamknięciu parkietu w stolicy Lombardii dominował kolor czerwony, to poranne nagłe spadki wydawały się być o wiele mniej znaczące, niż się tego początkowo obawiano. Zagraniczne media obserwujące sytuację na Półwyspie Apenińskim bardzo chętnie uciekają się do barwnych metafor i porównań, próbując przy tym przedstawić obraz kraju, jak po klęsce żywiołowej (a te przecież nie tak dawno Włochy nawiedziły i właśnie dlatego unikałbym tego typu retoryki). Powiem wprost: w mojej ocenie skutki referendum i jego wynik mogą przynieść więcej korzyści niżby nam się to wydawało (i chociaż piszę w mojej ocenie, to postaram się to udowodnić w miarę możliwości w obiektywny sposób).


Upadek demokracji? Wręcz przeciwnie.

          Internet zawrzał. Na portalach społecznościowych, w artykułach z prasy codziennej, dziennikach telewizyjnych i w licznych komentarzach przewija się wielokrotnie to samo stwierdzenie: upadek demokracji. Media sprzyjające rządom Partito Democratico (a żeby nie zarzucono mi niekonsekwencji w tym, co rzekło się na wstępie, skonsultowałem media i instytucje tak niezależne, jak i zależne od poszczególnych stron konfliktu) nie kryły swojego negatywnego nastawienia wobec wyniku wczorajszego głosowania. Również z Unii Europejskiej popłynęła fala komentarzy utrzymujących ten gorzki, pesymistyczny ton. Chwila, chwila… a czy to właśnie wczoraj Włosi nie pokazali, że demokracja ma się w ich kraju wyśmienicie? Czy do urn nie ruszyło blisko 70% uprawnionych do głosowania? Tak dla ścisłości przypomnę, że w Polsce podczas wyborów parlamentarnych/prezydenckich/samorządowych (niepotrzebne skreślić) nigdy nie udało się osiągnąć takiego wyniku, że o referendach nie wspomnę.
            Sądzę, że liczba Włochów, którzy wczoraj oddali swój głos w sprawie reformy konstytucyjnej dobitnie pokazuje, że w tym kraju drzemie ogromny potencjał demokratyczny. Wbrew obiegowej opinii (której nawiasem czasami sam ulegałem), mieszkańcy Półwyspu Apenińskiego pokazali wczoraj, że duch odrodzenia wciąż w nich się tli i wystarczy niewiele, aby przejął on ponownie kontrolę. I bez obaw, przegrana zwolenników , czyli reformy,  wcale nie oznacza, że nie chcą oni zmian. Wręcz przeciwnie.


Referendum przeciw konstytucji, rządowi, czy UE?

            Pojawiają się liczne hasła, że No powiedziane przez niespełna 60% głosujących we wczorajszym referendum to przede wszystkim No dla konstytucji, No dla rządu PD oraz No dla Unii Europejskiej. Nic bardziej mylnego. Osoby, które udały się wczoraj do lokali wyborczych zobaczyły na kartach do głosowania jedno proste pytanie:

Approvate il testo della legge costituzionale concernente ’Disposizioni per il superamento del bicameralismo paritario, la riduzione del numero dei parlamentari, il contenimento dei costi di funzionamento delle istituzioni, la soppressione del CNEL e la revisione del titolo V della parte II della Costituzione’?

Co w wolnym tłumaczeniu oznacza:

Popierasz tekst ustawy konstytucyjnej, w której mowa o zniesieniu dwuizbowego systemu parlamentarnego w którym obie izby mają te same prawa, zmniejszeniu liczby parlamentarzystów, ograniczeniu kosztów ponoszonych przez instytucje, zniesieniu CNEL* oraz zmianach w rozdziale V części II Konstytucji?

            No to teraz jeszcze raz na spokojnie. Zniesienie dwuizbowego systemu parlamentarnego, w którym obie izby mają te same prawa. Ani słowa o sprzeciwie wobec konstytucji, rządu czy UE. Zmniejszenie liczby parlamentarzystów. Ani słowa o sprzeciwie wobec konstytucji, rządu czy UE. Ograniczenie kosztów ponoszonych przez instytucje. Ani słowa o… Zniesienie CNEL. Ani słowa o… Zmiany w rozdziale V części II Konstytucji. Ani słowa o…
           A zatem komu lub czemu Włosi powiedzieli No? Przede wszystkim premierowi (który kilka chwil temu złożył swoją dymisję na ręce Prezydenta Republiki Włoskiej). Wielu głosujących nie kryło, że idzie odpowiedzieć negatywnie na wyżej postawione pytanie tylko dlatego, że Matteo Renzi w czasie kampanii referendalnej zapowiedział swoje odejście z urzędu w razie porażki. I nie zmienili oni decyzji nawet wtedy, gdy premier rakiem zaczął się wycofywać ze swoich słów w obliczu sondaży nie pokazujących jednoznacznie kto zwycięży. Na szczęście Renzi zachował się jak prawdziwy mąż stanu i nie dał swoim oponentom powodów do drwin, wierny danej przez siebie obietnicy podał się do dymisji.
            Podsumujmy: wczoraj Włosi nie opowiedzieli się ani przeciwko konstytucji, ani przeciwko rządowi wywodzącemu się z większości parlamentarnej (którą sami przecież wybrali!), ani też przeciwko Unii Europejskiej (nawet jeśli wielu mieszkańców Półwyspu Apenińskiemu otwarcie sprzeciwiało się temu, że Renzi bardzo dobrze dogadywał się z kanclerz Niemiec Angelą Merkel). Wielu osobom skreślającym wczoraj na kartach do głosowania kratkę przy No miało po prostu dość Renziego. Niektórzy zakreślali tę kratkę, bo PD to nie ich bajka. Inni dlatego, że Renzi objął władzę nie w wyniku powszechnych wyborów, a zajął miejsce po swoim poprzedniku, który ustąpił z urzędu z powodu problemów zdrowotnych. I niech akapit ten zamkną słowa samego zainteresowanego, które podobno wypowiedział po zapoznaniu się ze wstępnymi wynikami referendum: Nie sądziłem, że aż tak mnie nienawidzą.

źródło: www.repubblica.it

I co dalej?
            Naturalnie pojawiły się pytania na temat politycznej przyszłości kraju. Portal Corriere della Sera zebrał najbardziej prawdopodobne scenariusze. Pierwszy z nich przewiduje natychmiastowe wybory. Za takim obrotem spraw otwarcie opowiadają się wszystkie partie opozycyjne. Różni je tylko opinia na temat daty ewentualnych wyborów. Movimento 5 Stelle z Beppe Grillo na czele uważa, że są gotowi na próbę wyborczą nawet za kilka dni, inne partie wypowiadają się nieco ostrożniej i oficjalnie popierają spokojne i porządne przygotowanie wyborów.
            Drugi scenariusz to w skrócie Renzi-bis. O czym dokładnie mowa? Niektórzy obserwatorzy twierdzą, że dymisja premiera na ręce Prezydenta Republiki Włoskiej to jedynie zasłona dymna. Ani się nie obejrzymy, a Sergio Mattarella mianuje Renziego ponownie na urząd premiera. Nawet jeśli powrót byłego-nowego szefa rządu wydawałby się dla niektórych środowisk kuszący, wydaje się on mało prawdopodobny. O wiele bardziej racjonalnym scenariuszem jest utworzenie rządu technicznego ze specjalistą na czele. Nieoficjalnie na giełdzie nazwisk pojawia się Mario Draghi, aktualny prezes Europejskiego Banku Centralnego. Ten scenariusz nie podoba się jednak wielu obywatelom (mają oni wciąż w pamięci politykę ostrego zaciskania pasa za czasów poprzedniego rządu technicznego pod kierownictwem Mario Montiego).
           Połączeniem „normalnego” i technicznego rządu wydaje się czwarta propozycja. Niektórzy politolodzy sugerują, że racjonalnym i najbardziej pożytecznym byłoby powołanie premiera z szeregów parlamentarnej większości (Partito Democratico), u boku którego miałaby znaleźć się figura specjalisty. W tym scenariuszu wśród wymienianych nazwisk dość często pojawia się Pier Carlo Padoan, aktualny Minister Ekonomii i Finansów. Ostatnia opcja nawiązuje do tej wymienionej na wstępie akapitu: prezydent miałby mianować premiera, a ten z kolei powołać tzw. governo di scopo, czyli rząd, którego nadrzędnym celem byłoby przygotowanie nowej ustawy wyborczej i doprowadzenie do regularnych wyborów parlamentarnych w późniejszym czasie.




*Consiglio Nazionale dell’economia e del lavoro – Rada Narodowa Ekonomii i Pracy, organ rządowy, o którym mowa w 99. artykule włoskiej konstytucji. Zajmuje się sprawami związanymi przede wszystkim z prawodawstwem dot. ekonomii i spraw społecznych.

czwartek, 5 czerwca 2014

Tangentopoli a Venezia

Afera łapówkarska w Wenecji
 
źródło: wikipedia.org
            Wczorajszego ranka włoska prasa pisała jedynie o Scandalo Mose i aresztowaniach, których dokonano w związku z tą sprawą w Veneto. Zamieszani są politycy, przedsiębiorcy, urzędnicy, a nawet emerytowany generał policji skarbowej. Dziennikarze już okrzyknęli tę aferę mianem Weneckiego Tangentopoli, ale zacznijmy od początku.
         Czym jest Mose (Modulo Sperimentale Elettromeccanico)? W skrócie: jest to system zapór mający chronić Wenecję i lagunę przed podnoszeniem się poziomu wody w Adriatyku. Składa się z szeregu ruchomych blokad będących w stanie na jakiś czas izolować miasto od wód morskich. Budowa tego systemu została powierzona spółce Consorzio Venezia Nuova przez Ministerstwo Infrastruktury i Transportu (a dokładniej przez wydział zajmujący się gospodarką wodną w Veneto).
            Do rzeczy, od wczoraj we włoskich mediach pojawiają się kolejne artykuły zawierające nowości na temat afery korupcyjnej w północno-wschodnim regionie Italii. Prokuratura wydała nakazy aresztowania dla 25 osób, a dla kolejnych 10 zarządzono areszt domowy, co więcej prowadzone jest dochodzenie dotyczące 300 innych podejrzanych. Wśród oskarżonych pojawiają się burmistrz miasta (Giorgio Orsoni, Partito Democratico) oraz radny ds. infrastruktury w regionie – Renato Chisso (Forza Italia). Dochodzenie prowadzone od trzech lat ukazało system powiązań, który utworzył się między politykami, a ludźmi biznesu. Orsoniemu zarzuca się przyjęcie przelewu na 100 tysięcy euro oraz kolejnych 400 tysięcy w gotówce podczas kampanii wyborczej w 2010 roku. Inny polityk, Giancarlo Galan, (wtedy prezydent Regionu Veneto, Forza Italia) oskarżony jest o przyjęcie kwoty w wysokości 200 tysięcy euro od Piergiorgio Baity (przedstawiciel Mantovani – firma biorąca udział w budowie Mose). Ten sam przedstawiciel FI oskarżony jest również o otrzymanie kolejnych blisko trzech milionów euro w latach 2004-2008 (między innymi za wyrażenie przychylnej opinii o systemie zapór).

GIORGIO ORSONI, źródło: corriere.it

Aresztowany został także Giovanni Mazzacurati, wysoko postawiony przedsiębiorca, reprezentujący Consorzio Venezia Nuova (przypomnę: spółka, której powierzona została budowa Mose). Na 711 stronach rozporządzenia wydanego przez GIP (Giudice per le Indagini Preliminari – podmiot zajmujący się dochodzeniem wstępnym podczas postępowania karnego) pojawiają się nazwiska doradcy regionalnego Giampiero Marchese (PD), przedsiębiorców Franco Marbiolo oraz Roberto Meneguzzo, a nawet nazwisko przedstawiciela wymiaru sprawiedliwości – Vittorio Giuseppone. Jest tam także kolejna przedstawicielka partii Berlusconiego – była euro deputowana Amalia Sartori.

GIANCARLO GALAN, źródło: repubblica.it

Sprawa uderzyła mnie tym bardziej, że jeszcze kilka dni temu czytałem o tym, że Mose nie uchroni Wenecji i jest systemem nieskutecznym. Cóż… możliwe, że jedną z przyczyn są opisane powyżej zależności. Inną sprawą jest fakt, że w skandal zamieszane są jedynie nazwiska z Partito Democratico oraz Forza Italia. Takie informacje to woda na młyn Beppe Grillo i, w rzeczy samej, politycy z Ruchu 5 Gwiazd ruszyli do ataku. Profile na FB oraz na Twitterze należące do grillini zapełniły się pytaniami retorycznymi i oskarżeniami. Luigi Di Maio pisze „co jeszcze muszą zrobić te partie, by nie zasługiwać na głosy mieszkańców Włoch?”, Alessandro Di Battista natomiast wyraża jedynie gorzką konstatację „wykorzystują to, co pozostaje z naszego kraju i jedynymi, którzy walczą z korupcją jesteśmy my”. Niektórzy parlamentarzyści idą o krok dalej i tak czytamy: „Mose to jedynie wierzchołek góry lodowej”.

Italio, dokąd zmierzasz? Jak Włochy mogą wyjść z kryzysu, skoro politycy ciągle myślą jedynie o napychaniu sobie kieszeni? Tangentopoli na miarę nowych czasów pokazało, że nie tylko mafia potrafi dobrze dogadywać się z politykami. W tym wszystkim, spokojny jak zawsze Minister Infrastruktury, Maurizio Lupi, informuje: „Mose jest zrealizowane w 85%,  budowa musi być ukończona w sytuacji całkowitej przejrzystości finansowej bez wzrostu kosztów, w wyznaczonym czasie”. Oczywiście.


poniedziałek, 26 maja 2014

Wybory do PE we Włoszech

Elezioni Europee 2014

źródło: corriere.it

           Serwisy informacyjne w ciągu ostatnich dni były zdominowane przez polską kampanię wyborczą, a aktualnie przez wyniki samych wyborów do Parlamentu Europejskiego. Co by nie mówić, kampania prowadzona na naszym rodzimym podwórku okazała się być niezwykle miałka i bezsensowna, wystarczy przypomnieć, że jeszcze przed jej zakończeniem Janusz Palikot oświadczył, iż była ona „dziwna”.
Śledząc zarówno polską, jak i włoską kampanię stanowczo stwierdzam, że ta druga była ciekawsza, chociaż również nieco tendencyjna. Nie zabrakło wzajemnych oskarżeń i pomówień, czyli tradycyjnego obrzucania błotem rywali. Zwłaszcza na finiszu pojawiło się wiele ciekawych wypowiedzi, za które ich autorzy mogliby kandydować do nagrody Złote-Usta-Włoskiej-Kampanii-Do-PE-2014 (jeśli tylko by taka istniała). Wśród takowych z pewnością w pamięci na trochę dłużej niż kilka tygodni pozostanie porównanie Beppe Grillo do Hitlera (autorstwa Silvio Berlusconiego). Ciekawym elementem było też porównywanie się do Berlinguera przez lidera Movimento 5 Stelle (a dokładniej nazwanie się jego kontynuatorem) i reakcja aktualnego premiera Włoch Matteo Renziego: „Łapy precz od Berlinguera, zanim wypowiecie jego imię przepłuczcie sobie usta!”…

źródło: http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/9/9c/Beppe_To_2010.jpg

Warto też wspomnieć o wymianie oskarżeń między liderem Forza Italia, a Grillo. Cytując wypowiedź Berlusconiego o Panu Świerszczu: „Zabił trzech przyjaciół w wypadku drogowym. Nie mogę patrzeć na tego pana, który teraz zgrywa moralistę”, dalej jeszcze lepiej: „Grillo to ekspert w nie-trafianiu do więzienia, winny śmierci trzech osób, ponieważ wjechał pod zakaz”. Pan Świerszcz w odpowiedzi na zarzuty ex-premiera i ex-cavaliere zauważył, że „mówi to jeden z największych oszustów podatkowych w historii”, po czym dodał: „biedny człowiek, który nie wierzy już w to, co mówi. Pojawia się w różnych telewizjach, próbując ratować swój biznes, nie wyborców”.
W kontekście wyborów do PE 2014 o Włoszech słyszeliśmy w Polsce mało, a właściwie wcale. Chociaż prawdę mówiąc, jeden fakt nie umknął chyba żadnemu serwisowi informacyjnemu: we Włoszech głosowano do godziny 23.00, czyli najdłużej w Europie. Rzeczywiście, informacja godna odnotowania, bo przecież ma wpływ na kolejną pięcioletnią kadencję PE… Wyniki w Polsce są znane, POPIS jak zwykle na czele stawki, polityczny impas trwa w najlepsze, do tego zaskakujący wynik Nowej Prawicy (swoją drogą, ciekawi mnie, jak to jest możliwe, że partia głosząca hasła polityczne równe tym głoszonym przez 9 latka zdobywa aż tak duże poparcie?).
Mniejsza, zostawmy polskie podwórko i wróćmy do makaroniarskich realiów, bo tam prawdziwy przewrót na scenie politycznej (jeśli weźmiemy pod uwagę ostatnie wybory do PE  z 2009 roku). Frekwencja zbliżona do tej, którą odnotowano poprzednio w Bel Paese, czyli równa 58,69%. Jeśli porównamy to do frekwencji wyborczej w Polsce, możemy się jedynie wstydzić. Warto też nadmienić, że Włosi wybierają aż 73 deputowanych.

źródło: https://c1.staticflickr.com/9/8295/7973619646_064b426448_z.jpg

 Krótkie streszczenie wyników z roku 2009: il Popolo della Libertà pod wodzą boskiego Silvio zdobyło 35,25% głosów, Partito Democratico 26,13%, a na trzecim miejscu uplasowała się Lega Nord z wynikiem 10,22%. Zabrakło w tabeli Ruchu 5 Gwiazd, gdyż wtedy formacja ta jeszcze nie istniała.

Jeszcze przed wyborami wśród kuluarów krążyły sondaże, które dawały partii Beppe Grillo przewagę nad Forza Italia, a co więcej: pojawiło się hasło, że istnieje taki, w którym partia ta wygrywa nawet z PD. Wszystko zostało zweryfikowane podczas wyborów i tak: PD zwyciężyło z wynikiem 40,81%, M5S na drugim miejscu z 21,16%, na trzecim miejscu Forza Italia prowadzona przez Silvio Berlusconiego (nawiasem mówiąc tego samego, który otrzymał zakaz pełnienia funkcji publicznych) otrzymała 16,82%. Szczerze przyznam, że cieszy mnie taki obrót sprawy, gdyż zaczynałem mieć obawy, iż we Włoszech zostanie powtórzona opcja francuska, czytaj: eurosceptyczna partia wygrywająca wybory. Cóż, wyniki pokazały jeszcze jedno: kończy się epoka Berluscolandii (wreszcie nastąpił ten moment). Ważne jest teraz, by Włosi nie popadli ze skrajności w skrajność (tzn. z państwa kolesiów stworzonego przez ex-cavaliere, w państwo chaosu, tak chętnie propagowane przez Grillo).


poniedziałek, 12 maja 2014

Świerszcz cyka coraz głośniej

Beppe Grillo rośnie w siłę
 
źródło: http://www.tobepop.net/wp-content/uploads/2013/05/Grillo-Parlante.jpg


          Jeszcze całkiem niedawno słysząc “grillo parlante” moje myśli kierowały się ku bajce o drewnianej kukiełce i świerszczowi-dobrej-radzie. Od pewnego momentu jednak te skojarzenia ustąpiły miejsca innemu obrazowi. Od pewnego momentu bowiem we włoskiej polityce pojawiła się postać dość kontrowersyjna, która gadającego owada z bajki o Pinocchio nie przypomina w najmniejszym stopniu. Jeśli już byśmy chcieli być dosadni i nazwać tę postać odpowiednio, to schylam się ku pseudonimowi Świerszcz-Krzykacz. Mowa tu o Beppe Grillo.
            Kim jest Pan Świerszcz? Cóż, jeszcze niedawno znany był jedynie jako komik, teraz jednak wchodząc na włoską wikipedię, obok komika, znajdziecie również hasła “polityk i aktywista”. Co do drugiego mogę się zgodzić, ale polityk? Czyżby? Wątpię, ale zacznijmy od początku, to znaczy od momentu, gdy o Panu Świerszczu zrobiło się głośno. Przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi powstaje ugrupowanie nazywające się Movimento 5 Stelle (Ruch 5 Gwiazd), założone przez rzeczonego Grillo. Charakterystyczny jest styl wypowiedzi oraz hasła głoszone przez założyciela i innych członków (ale przyznać trzeba, że niepodzielną władzę w partii sprawuje Pan Świerszcz i to on dyktuje warunki). Lider M5S głosi (lepsze jednak będzie tu sformułowanie wykrzykuje) hasła antykorupcyjne, eurosceptyczne, ekologiczne, wszystkie mieszczące się w nurcie populistycznym. Ugrupowania istniejące dotychczas na włoskiej scenie politycznej patrzą na jego występy z niedowierzaniem, uśmiechem i raczej nie przywiązują do nich większej uwagi. Ciągle jest uważany za komika, a nie polityka.

źródło: wikipedia.org

            Sprawa zmienia się, gdy w wyborach M5S otrzymuje 25% głosów i staje się trzecią, znaczącą siłą w parlamencie. Partito Democratico, które wygrało wybory traktuje partię Berlusconiego, z nim samym na czele, jak zło piekielne i nie ma mowy o sojuszu tych dwóch formacji. Tak więc Pier Luigi Bersani kieruje się do Pana Świerszcza z propozycją współpracy w celu uzyskania większości w parlamencie. I tu zaczynają się problemy. Demokracja według Grillo opiera się na haśle: “chcemy 100% albo... albo chcemy 100%”. Nie istnieje dla niego opcja koalicja – i obojętne, czy to z PD, czy z Berlusconim, czy kimkolwiek inny. Pan Świerszcz wygrywa melodię o nowych wyborach, w których zapowiada zdecydowane zwycięstwo.
          Wyborów przedterminowych jak nie było, tak nie ma. Aktualnie we Włoszech u władzy stoi nadal PD z Matteo Renzim na czele, a grillini (jak nazywa się członków M5S) rosną w siłę. L’Espresso z 24 kwietnia br. podaje, że partia Pana Świerszcza prześcignęła w sondażach Forza Italia i jednocześnie stała się drugą siłą w Bel Paese. Oznacza to tyle, że eurosceptyczne ugrupowanie w najbliższych wyborach do PE może uzyskać znaczną ilość głosów i, cytując klasyka, próbować “rozsadzić UE od środka”. Problemem i złym znakiem jest też to, że frakcja umiarkowana i nie popierająca hasła “chcemy całą władzę”, została po prostu zduszona w zarodku.

źródło: wikipedia.org


       Nie dziwi mnie fakt, że populistyczne hasła wygłaszane przez Pana Świerszcza docierają do pewnej części społeczeństwa, ale wydaje mi się nieco niepokojące, że M5S ma aż tak duże poparcie społeczne. Rozmawiając z mieszkańcami Włoch spotkałem się z wieloma reakcjami na temat tej frakcji. Od “managgia, ‘sti caz***!”, przez machnięcie ręką i “nie mówmy o nim”, aż po “GRANDE, może coś w końcu zmieni”. Cóż, grillini u władzy to zmiana z pewnością, ale czy na lepsze? To, że Grillo potrafi niszczyć już wiemy, ale czy potrafi budować i proponować rozsądne rozwiązania? Może się dowiemy, jak już skończy cykać... krzyczeć.