Międzynarodowe
szczepy w lokalnej odsłonie
źródło: prolocotrescore.it |
„Wino z okolic Bergamo, gdzie dolina rzeki Pad łączy się
z podnóżem Alp. Głównie międzynarodowe odmiany. W większości wypijane na
miejscu”. Taki opis apelacji Valcalepio D.O.C. znajdujemy w najnowszym wydaniu
kieszonkowego przewodnika winiarskiego autorstwa Hugha Jonsona. I chyba
trudniej o krótszą, a jednocześnie bardziej trafną definicję.
Apelacja w rzeczy samej jest niewielka i skupiona wokół
Bergamo. Rozciąga się od Pontidy na zachodzie, aż po Sarnico na wschodzie.
Wąski poziomy pas o długości około 50km. Czy ma do zaoferowania cokolwiek
interesującego dla poszukiwaczy enologicznych przygód? Cóż, nie liczcie na
fajerwerki. Nie bez powodu większość win wypijana jest na miejscu. Po części z racji
niewielkich rozmiarów produkcji, po części z powodu różniej jakości
wytwarzanych win, Valcalepio nie miało dotychczas szansy dać się poznać
szerszej publiczności. Przyćmione bardziej znaczącymi apelacjami nie jest
popularne ani w samej Lombardii, ani tym bardziej we Włoszech.
Mimo to trafiają się ciekawe butelki. Produkowane tu wina
nierzadko idealnie pasują do lokalnej, typowo północnej kuchni. Kieliszek
dobrego Valcalepio Rosso wręcz idealnie komponuje się z polentą i mięsnym ragù.
Valcalepio D.O.C. to apelacja, w obrębie której powstawać mogą cztery rodzaje
wina: dwie wersje czerwone (riserva oraz wino niemające styczności z beczką),
jedna wersja biała i słodkie wino produkowane z podsuszanych winogron szczepu
Moscato Rosso.
Dominują tu odmiany międzynarodowe. Il vino del Colleoni,
bo i tak bywa nazywane miejscowy trunek, w wersji czerwonej powstaje z kupażu
Cabernet Sauvignon oraz Merlota. Biała wersja to zazwyczaj trzy szczepy: Pinot
Grigio, Pinot Bianco oraz Chardonnay.
Podczas mojego wyjazdu do Bergamo miałem okazję spróbować
dwóch win czerwonych sygnowanych apelacją Valcalepio D.O.C. Pierwszym z nich
było Valcalepio Rosso D.O.C. 2013
produkowane przez Cantina Sociale
Bergamasca (cena około 4-5 euro, wino dostępne w miejscowych marketach i mniejszych
sklepach). Miało granatowo-brunatną, nie do końca klarowną, intensywną barwę. W
nosie dało się wyczuć trochę mocno dojrzałych (a nawet przejrzałych) śliwek i
czerwonych owoców. W zapachu pojawiła się również nieprzyjemna nuta gnilna.
Pierwsze skojarzenie: listopadowa pogoda, ulice pełne brązowej mazi powstałej z
liści, które niedawno opadły z drzew. W ustach podobnie nieprzyjemne odczucia.
Do tego bardzo niska kwasowość, praktycznie brak tanin i nieco cukru
resztkowego, który jedynie potęgował gnilne skojarzenia. Drugiego dnia jeszcze
gorzej, po wyjęciu korka z szyjki butelki moje nozdrza uderzył wręcz smród
gnijących owoców. Chyba jedno z gorszych winiarskich doświadczeń w ostatnim
czasie, zdecydowanie odradzam zakup tej butelki i oceniam ją na:
Na szczęście drugie próbowane przeze mnie wino obroniło
dobre imię Valcalepio D.O.C. Produkowany przez Eligio Magri Lyr 2012 po nalaniu do kieliszka miał
granatowo-purpurową barwę. Równie intensywną, co poprzednie wino, ale też
zdecydowanie żywszą i napawającą optymizmem. W nosie duża dawka ciemnych
owoców: jagody, wiśnie, śliwki, jeżyny… wszystkiego po trochu. Na języku
podobnie, to znaczy dominujące nuty dojrzałych owoców. Jest i dobrze wyczuwalna
kwasowość, chociaż można by zażyczyć sobie jej jeszcze więcej. Tanin nie
brakuje, nawet jeśli nie są one mocną stroną tego wina. Dość gęste, z dobrym
ciałem i przyjemnym finiszem. Porządne, lokalne wino w dobrej cenie (w sklepach
cena za butelkę to 6-8 euro). Ocena:
Oczywiście nie łudzę się, że na podstawie zaledwie dwóch
butelek możliwe jest wyrobienie sobie opinii na temat całej apelacji.
Valcalepio D.O.C. to dla mnie wciąż terra
incognita i już teraz wiem, że przy moim następnym pobycie w Lombardii
sięgnę po kolejne butelki zawierające miejscowe wino, do czego zachęcam i Was.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz