____________________________________________________________________________________________________________________________________________________
¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯

czwartek, 26 marca 2015

Emilia-Romania czerwona i musująca

Sześć wyśmienitych lambrusco


            Z czym kojarzy Ci się Bolonia? Szynki? Tortellini? Czerwone dachy? A może wino? Jeśli wino to jakie? Kompotowate lambrusco z dyskontu, które smakuje jak wiśniowy napój gazowany? Gratuluję, już sam fakt, że wiesz czym jest lambrusco to dużo. Ale czy piłeś kiedyś, Czytelniku, prawdziwe wino musujące z Emilii-Romanii? Takie pełne owocu, odpowiednio wytrawne z lekko gorzkawym finiszem, które podkreśli charakter każdego tłustego dania z Czerwonego Miasta? Nie? Powinieneś w takim razie wybrać się do Bolonii, zanim jednak to uczynisz przeczytaj których win warto spróbować. Poniżej prezentuję listę wybranych butelek, które udało mi się zakupić i spróbować podczas mojego krótkiego wypadu do stolicy Emilii-Romanii. Jeśli jeszcze nie wiesz czym jest lambrusco, to zapraszam na Winicjatywę, gdzie wszystko co ważne zostało już napisane. Amatorów win naturalnych zapraszam tutaj, aby zapoznać się z moim opisem Il Mio Lambrusco od Camillo Donati.
            Zacznijmy od win lekkich, raczej różowych niż czerwonych, które znakomicie sprawdzą się jako aperitivo, towarzysz lekkich dań, a nawet ryb (parafrazując: gdzie Bolonia, a gdzie morze?). Mowa tu o Lambrusco di Sorbara, najlżejszej wersji tego typu wina.


Do czołowych producentów lambrusco należy Cleto Chiarli – firma produkująca wino w ilościach masowych, po przystępnych cenach, jednocześnie dbając o jakość. Jednym z najłatwiej dostępnych win od tego producenta jest Vecchia Modena. Można je znaleźć w enotekach, sklepach i sklepikach, a nawet w wielu wielko powierzchniowych marketach, przy czym cena waha się od 4 do 5 euro. Co dostajemy za tę cenę? Trunek charakteryzujący się malinowo różową barwą i oranżadową białą pianką, która znika natychmiast po przelaniu wina do kieliszka. W nosie czuć dużo landrynek, ale są też przyjemne świeże owoce – poziomki, niedojrzałe maliny, a może nawet i truskawki. Są też nuty trawiaste. Na języku czuć drobne i nieco agresywne bąbelki. Wino w smaku jest wytrawne, nieco mineralne z kwaskową nutą czerwonej porzeczki. Do tego średnio-długi finisz. Innych owoców tu nie wyczujemy, ale i tak za około 20zł (w przeliczeniu) otrzymujemy przyjemne wino, które daje dużo radości, jest rześkie i świetnie orzeźwia w ciepłe dni. Dobra pozycja dla osób rozpoczynających przygodę z lambrusco.


Czas na wino, które znajduje się o kilka poziomów wyżej. Leclisse od Cantina Paltrinieri to pozycja znana i szanowana. Kosztuje ponad dwa razy tyle, co wyżej opisane wino (ok. 11 euro) i smakuje na pewno dwa razy lepiej. Wino ma ciemnoróżowy kolor, wchodzący nieco w łososiowy. W nosie potężna dawka owoców (malina, poziomka, czerwona porzeczka) oraz nuty trawiaste (pokrzywa, świeżo skoszona trawa). Podniebienie drażnią drobne bąbelki, których jest tu dużo. Kręgosłup stanowią nuty dojrzałych czerwonych porzeczek (z charakterystyczną dlań kwasowością) oraz malin. Jest też lekko mineralny posmak, przypominający wapienie. Długi owocowo-kamienny finisz. Świetne wino, które idealnie zagra jako zawodnik solowy, na przykład przed posiłkiem w celu pobudzenia trawienia.
Przejdźmy do win, które idealnie zgrają się z tłustą, mięsną kuchnią Bolonii. Mam na myśli przede wszystkim Lambrusco di Grasparossa, w tym te z Castelvetro. Wina tego typu to prawdziwe bomby owocowe, które swoje najpiękniejsze oblicze ukazują w towarzystwie pokaźnego talerza makaronu z ragù alla bolognese, lasagne alla bolognese lub tortellini z mięsem.

 

Pierwsze z win tego typu, których miałem okazję spróbować to Reggiano Lambrusco Assieme od Cantina Riunite (przeczytacie więcej o niej we wspomnianym artykule na Winicjatywie). Pozycja ta jest produkowana na zlecenie Coop – włoskiej sieci marketów. Kosztuje około 3-4 euro. A co sobą prezentuje? W kieliszku ciemny kolor syropu wiśniowego zmieszanego z sokiem z czarnej porzeczki. Raczej się nie pieni. Nos to przede wszystkim wiśnia i aronia, wszystko to raczej jednowymiarowe, nie ewoluujące, stateczne. Po dłuższym obcowaniu z powietrzem, do wyżej wymienionych owoców dochodzi nieśmiała malina. W ustach czuć dosyć wysoką kwasowość (a na butelce widnieje niby napis „amabile”), lekko niedojrzałą wiśnię. Tanin brak, wino proste, w sam raz odpowiadające swojej cenie. Dobre na początek, ale mi było trzeba czegoś więcej…


Pra di Bosso Lambrusco Secco to wino, które charakteryzuje bardzo intensywny aromat i smak. Pra di Bosso ma ciemno wiśniowy kolor, na powierzchni pojawia się gęsta piana, która jednak szybko opada. Aromat to przede wszystkim jeżyny, wiśnia i aronia. W tle da się również wyczuć owoce leśne i fiołki. W ustach czuć dobrą strukturę i wiele owocowych aromatów, wśród których wspomniana już wiśnia i jeżyna (a co za tym idzie dobrze zaznaczona kwasowość). Zaskakująco długi, owocowy finisz – wiśnie w syropie i frużelina wiśniowa. Niemalże modelowy przykład standardowego wytrawnego lambrusco w przystępnej cenie (ok. 6 euro)


Czas na najlepsze wino, jakie udało mi się spotkać w Bolonii. Capolavoro, jak mawiają Włosi; wino, które bez chwili zawahania nazwałbym dziełem sztuki – Otello Nerodi Lambrusco 1813 od Cantine Ceci. To lambrusco uwiodło mnie już przy pierwszym spotkaniu i mogę stanowczo stwierdzić, że jest to jedno z najlepszych win jakie kiedykolwiek piłem we Włoszech, a może i w ogóle. Cena 11 euro za butelkę to stanowczo za mało, tak więc jeśli jakiś importer zdecyduje się sprowadzić je do naszego kraju, znajdzie wielu amatorów. Otello do trunek, który idealnie podkreśla smak Prosciutto Crudo di Parma, bolońskich tortellini, Mortadelli i innych lokalnych przysmaków. Charakteryzuje je bardzo ciemna barwa, purpura wchodząca niemalże w czerń. Pianka, jaka pojawia się przy napełnianiu kieliszka jest gęsta, w kolorze ciemnej śliwy, utrzymuje się bardzo długo i wygląda przepięknie. Gdy jednak piana opadnie nos uderza aromat ciężkiej i bardzo dojrzałej, soczystej dzikiej wiśni. Jest też owoc czarnego bzu i aronia, a w tle nieco stłamszony przez owoce zapach fiołków. Tego lambrusco nie da się dłużej wąchać, bo usta pragną napoju z każdym momentem co raz bardziej. A gdy już się go spróbuje, kubki smakowe uderzają idealnie zbalansowane słodycz i kwasowość, drobne bąbelki uwypuklają wszystkie zalety wina. Kręgosłup Otello to skomplikowana mieszanka owoców, wszystkich wspomnianych i dodatkowo jagód. Smak Nerodi utrzymuje się w ustach bardzo długo i ewoluuje… zdecydowanie warto!


Rzutem na taśmę jeszcze jedna pozycja, wino wypite w skromnym barze naprzeciwko stacji w Bolonii (tak, tej samej gdzie wydarzyła się Strage di Bologna w 1980 roku). Przykład ten pokazuje, że gdziekolwiek w Bolonii będziecie szukać dobrego lambrusco, znajdziecie je. Mówię tu o Lambrusco Grasparossa di Castelvetro od Torre dei Colli. Wino o intensywnie  rubinowej barwie z pomarańczową obwódką, charakteryzujące się słodkim, owocowym aromatem. W nosie i na języku pierwszoplanowa rola przypadła wiśni i czereśniom. Jest też nieco goryczkowa pestka na finiszu. Orzeźwiające, lekkie i dobre w swej prostocie lambrusco na pożegnanie Bolonii.
Wino Cleto Chiarli Vecchia Modena jest ogólnie dostępne na terenie Włoch. Leclisse, Pra di Bosso oraz Otello zakupiłem w Enoteca Italiana. Lambrusco od Riunite dostępne jest jedynie w sklepach sieci Coop.

Więcej Emilii-Romanii poniżej!

2 komentarze:

  1. Mam w planach zakupy poprzez znajomych ,którzy będą niedługo jechać do Polski...Przydadzą się zatem Twoje podpowiedzi :)

    p.s. "gdzie Bolonia, a gdzie może?" może jednak morze ? aż zabolało w oczy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się przydadzą.

      Aaaa mój wielki błąd, pisałem na szybko i jedno 'może' miałem w głowie, drugie 'morze' na ekranie monitora. Oczywiście, że moRZe ;).

      Usuń