Piccolomini
i stada owiec
Słyszeliście kiedyś o Niewoli
Awiniońskiej? O tym jak od 1309 do 1377 roku stolica papiestwa mieściła się w
mieście na południu Francji? Większości z Was na pewno coś w głowie świta,
nawet jeśli nie znacie dokładnych dat, miejsc, person itp. A może ktoś z Was
wiedział, że był też projekt przeniesienia papiestwa do małego miasteczka w
Toskanii? Bo czemuż, jak nie z tego właśnie powodu, dzisiaj tłumy turystów
odwiedzają malutką Pienzę?
Widok na Val d'Orcia z Pienzy. |
Zanim Pienza stała się Pienzą,
nosiła ona nazwę Corsignano. Zmiana została dokonana w 1462 roku, po wizycie
papieża Piusa II (który przed zostaniem głową Kościoła nosił imię Enea Silvio
Piccolomini i urodził się właśnie w Corsignano). Papież podróżując do Mantui
wstąpił do rodzinnej miejscowości. Widząc biedę, która panowała w Corsignano
postanowił przeznaczyć niebotyczne sumy z papieskiego skarbca na kompletną
przebudowę miasteczka. Projekt został powierzony architektowi Bernardo
Rossellino. Po czterech latach zakończono przebudowę ukazując światu przepiękne
centro storico, pełne
piętnastowiecznych form architektonicznych, dających wrażenie harmonii i
spokoju. Właśnie z uwagi na idealną renesansową zabudowę w 1996 roku Pienza
została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Istnieją też przekazy
mówiące o planie Piusa II, który przewidywał przeniesienie Stolicy Apostolskiej
do malutkiej osady. Prawda, legenda? Trudno stwierdzić ze stuprocentową
pewnością. Jednakże dziś miasto słynie nie tylko z Palazzo Piccolomini i Duomo
di Pienza…
Duomo di Pienza. |
Tablica upamiętniająca papieża Piusa II. |
Znana na całe Włochy jest tutejsza
odmiana Pecorino, czyli sera produkowanego z owczego mleka. Tradycjonalny i
oryginalny przepis na Pecorino di Pienza przewiduje dojrzewanie sera w beczkach
dębowych przez minimum 90 dni. Tutejsi serowarzy na przestrzeni lat opracowali
nowe receptury, możemy znaleźć ser, który dojrzewał w popiele przez ponad rok. Są też krążki, które
trzymano w liściach orzecha włoskiego, liściach wiśni, peperoncino, czy tufie
wulkanicznym. Podczas wizyty zauważyłem też takie, do których produkcji użyto
moszczu winogronowego czy trufli. Wybór jest duży, uwierzcie. Tradycja nakazuje
podawanie Pecorino z winem Nobile di Montepulciano oraz gruszkami. Wszak stare
włoskie przysłowie brzmi: al contadino non far sapere, quant’è buono il formaggio con le pere (pl. Nie ujawniaj rolnikowi jak dobry jest ser z
gruszkami – bo sam je zje!).
Powiem Ci, że Pienza podobała mi się najbardziej ze wszystkich miast, które odwiedziłam w Toskanii, ma nieodparty urok. No i te sery! Przywiozłam ich zdecydowanie za mało. P.s. Coś tak czuję, że mogliśmy być w Toskanii w jednym czasie. Ja byłam przez pierwsze 2 tygodnie sierpnia, a Ty kiedy?:)
OdpowiedzUsuńJa byłem 20-30 lipca. Pecorino bije na głowę większość serów ;) W tym roku przywiozłem ponad 1,5kg pecorino w liściach orzecha włoskiego.
OdpowiedzUsuńGeneralnie, nie tylko w Toskanii, największe wrażenie i najbardziej urokliwe są małe miejscowości, Montepulciano też ma w sobie "to coś".
Trochę z innej bajki, to polecam również Lago d'Orta (północne Włochy) - moim zdaniem jedno z najpiękniejszych jezior w Italii, a wciąż mało znane i przegrywa walkę o turystów z Garda, Maggiore, czy Como. Może to i nawet dobrze.