____________________________________________________________________________________________________________________________________________________
¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯

wtorek, 26 lipca 2016

Winnica Sama Valley Jankowice

Campanilismo alla polacca


Lokalna droga, którą znam na pamięć i którą przejeżdżałem już kilkadziesiąt razy w moim życiu. Niewielkie wzgórze, które znam na wylot przede wszystkim dlatego, że zaraz za nim znajduje się wybijający zakręt wymagający od kierowcy szczególnej ostrożności. Mgły unoszące się tuż za zakrętem i wzgórzem również są mi dobrze znane. Jankowice. To właśnie tu znajduje się pierwsza winnica w Wielkopolsce.


Panie, tu nie ma żadnej winnicy

            Było nieco chłodne czerwcowe popołudnie. Słońce powoli znikało za wzniesieniem. Skuter nie podołał na polnej drodze i musiałem pchać go przez kilkadziesiąt metrów. Rzeczka Sama przepływała z mojej lewej strony, oddzielał mnie od niej pas drzew i niewielkie wzniesienie. Z prawej strony natomiast jak okiem sięgnąć były tylko pola uprawne. Doszedłem do pierwszego domostwa. Usłyszałem dźwięk kosy spalinowej, który po chwili ucichł. Skorzystałem z okazji i podszedłem do starszego mężczyzny, który akurat zmieniał żyłkę w głowicy kosy.
- Dzień dobry, słyszałem że gdzieś tu w okolicy jest winnica, niewielka, w dolinie rzeki Sama.
- Panie, tu nie ma żadnej winnicy. – Odpowiedział mężczyzna patrząc na mnie jakbym urwał się z choinki.
- To jest rzeka Sama? – Zapytałem wskazując na wąski strumień przepływający tuż obok nas.
- Tak.
- Jesteśmy jeszcze w Jankowicach?
- Tak.
- To gdzieś tu powinna znajdować się winnica, Sama Valley się nazywa.
- Panie, mieszkam tu od urodzenia, od kiedy pamiętam tu nigdy winnicy nie było, na pewno nic pan tu nie znajdziesz. – Uciął mężczyzna w momencie, kiedy skończył zmieniać żyłkę. Odpalił kosę ponownie i wrócił do pracy. Rozmowę uznałem za zakończoną.



Włosi mówią na to campanilismo

            Po raz pierwszy nazwę Sama usłyszałem jeszcze w szkole podstawowej. Piesze wycieczki, na trasie których znajdowały się lokalne zabytki i pomniki przyrody szybko wyparowały z pamięci, ale niektóre hasła pozostały. Na długi czas o rzece (chociaż chyba lepiej byłoby używać w tym wypadku formy zdrobniałej, rzeczce) Sama zapomniałem. Usłyszałem o niej ponownie podczas tegorocznej degustacji komentowanej polskich win i cydrów w poznańskim SPOT.
            Winnica Sama Valley, Jankowice. Wino czerwone wytrawne podane do rostbefu w towarzystwie kukurydzianego pieczywa, musztardy, maliny i lubczyku. W takim połączeniu nie wybijało się ono ponad resztę konkurentów. Próbowane jednak solo, już bez kulinarnych akompaniamentów, wzbudziło moje zainteresowanie. Dębowe nuty są rzeczywiście zauważalne, ale pojawiają się również aromaty dojrzałych wiśni, kory cynamonowej, przypraw, a nawet eukaliptusa. I nic nie szkodzi, że brakuje tu odrobiny ciała. To przecież wino z Jankowic!
           


Toskania w sercu Wielkopolski

W dolinie rzeki Sama mgły unoszą się nie tylko jesienią. Nawet podczas letnich miesięcy, wczesnymi rankami, rzeczka spowita jest szarą zasłoną, która wraz ze słońcem unosi się leniwie ku górze. Dociera do najniżej położonych winnych krzewów, aby ostatecznie osiąść na trawie i liściach winorośli, a następnie wyparować wraz z pierwszymi mocniejszymi promieniami słońca.
Położona na stoku o niewielkim nachyleniu, sąsiadująca z polami uprawnymi oraz małym dębowym lasem winnica znajduje się w niecce. Okoliczne wzniesienia wystawione są na działanie warunków atmosferycznych, ale nie winorośle. One otulone są mgłą oraz wspierane przez słońce, które w tym zagłębieniu grzeje jakby mocniej. Takie usytuowanie winnicy jest jednak również przyczyną problemów. Mgła docierająca tu znad Samy pozwala utrzymać odpowiednią wilgotność gleby, ale jednocześnie faworyzuje rozwój chorób roślin. Cieplejsze o 2-3˚C powietrze w winnicy wspiera dojrzewanie gron, ale duża koncentracja cukrów w owocach powoduje problemy związane z nadmiernym stężeniem alkoholu w winie. Właściciel Sama Valley, pan Tomasz Kudla, próbując stawić czoła tym wyzwaniom, podkreśla, że praca w winnicy to praca na żywym organizmie i ciągle się uczy.
Opisane położenie nasadzeń ma jeszcze jedną zaletę. Winorośle są ukryte przed niekorzystnymi warunkami naturalnymi oraz… niepożądanymi oczami ciekawskich. Jak mówi sam właściciel, od 2010 roku, kiedy to powstały pierwsze nasadzenia, najwięcej szkód spowodował tak zwany czynnik ludzki. Część miejscowej ludności, dla której winnica nie jest powodem do chluby, a jedynie kolejnym miejscem, z którego można by coś „pożyczyć”. Urzędy i organizacje, które nie znają przepisów, ale są skore do kontrolowania i wypisywania mandatów. Prawo, które tworzą ludzie nie mający najmniejszego pojęcia o pracy w winnicy. Dzika zwierzyna, czy choroby to najmniejszy problem w Sama Valley. Z tym można sobie poradzić wsłuchując się w rytmy natury.



Wielkopolska precyzja w winiarskiej odsłonie

            Jakość, dbałość o szczegóły, najwyższej klasy sprzęt i wyposażenie. Wszystko to przy poszanowaniu przyrody i tradycji. Nie winiarskich, bo takich w Wielkopolsce ze świecą szukać. Rodzina pana Tomasza od zawsze związana była z pracą na gospodarstwie. Naturalnym przedłużeniem tych tradycji stała się Sama Valley, która jest przedsięwzięciem rodzinnym.
            Sprzęt używany w winnicy zakupiono w krajach, które specjalizują się w produkcji wina od lat. Zarówno maszyny służące podczas prac przy samych winoroślach, jak i te znajdujące się w przetwórni są na najwyższym poziomie. O utrzymanie ich w należytym porządku dba właściciel osobiście. Butelki, korki, etykiety, a nawet kartony, do których trafiają wina są kolejnym dowodem na obecność wielkopolskiego porządku sygnowanego hasłem ordnung muss sein.
Nie inaczej jest z samymi winami. Pan Tomasz czekał ponad 5 lat zanim zdecydował się na sprzedaż swoich win. Chciał zaoferować klientom wina, których nie musiałby się wstydzić. Wina, które swoim smakiem i aromatem pomogą mu w dalszym rozwoju winnicy, a z których pokłosiem nie musiałby w przyszłości walczyć.


Sama Valley tworzy historię

Sama Valley to pionier pod wieloma względami. Pierwsza winnica w Wielkopolsce. Pierwszy hektar Solarisa i Regenta, który z czasem ma się rozrastać (w planach powiększenie winnicy być może nawet do 8ha). Pierwsze duże plany związane z uprawą winorośli w tym regionie. To tylko kolejny znak potwierdzający tezę wielokrotnie już powtarzaną: winiarstwo w Polsce ma sens i perspektywy. A od teraz można lansować kolejną tezę: winiarstwo w Wielkopolsce ma sens i perspektywy!



Artykuł opisujący wina z Sama Valley zostanie opublikowany w najbliższych tygodniach.
Artykuł na temat Sama Valley w wersji włoskiej niebawem.

Wina z Winnicy Sama Valley w Jankowicach można kupić między innymi w lokalach grupy City Park, Country Park w Gaju, winiarni Pod Czarnym Kotem, SPOT., restauracji Figaro, restauracji Ratuszova.


2 komentarze:

  1. Piłam białe. Zaskakujące, bo zapach nie oddaje smaku, który jest doskonały, a jeszcze większym zaskoczeniem jest finisz, który zostawia w ustach miłe wrażenie. Polecam do degustacji. Piłam wino w towarzystwie serów. Świetnie przeplatane smaki

    OdpowiedzUsuń