____________________________________________________________________________________________________________________________________________________
¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯

sobota, 23 kwietnia 2016

O winach z Biedronki matecznika

Monte da Ravasqueira

Wiele już win w moim kieliszku wylądowało od ostatniego wpisu na temat trunków z Biedronki. Dyskontowe oferty śledzę na bieżąco, ale opisywać ich nie miałem ochoty. Po części dlatego, że Winicjatywa, Nasz Świat Win, Blurppp i inni dziennikarze/blogerzy winiarscy robili to perfekcyjne. Po części dlatego, że nie dostrzegałem na półkach Owada szczególnie interesujących butelek. Co nie znaczy oczywiście, że wina ze wspomnianego dyskontu odstawiłem na bok. Nie tak dawno przecież raczyłem się kupionymi w śmiesznych (wyprzedażowych) cenach Fern Ridgem oraz Grey Rockami (za trzy butelki zapłaciłem mniej niż 50zł). Wspomnę też o znakomitym Nebbiolo, polecanym niedawno przez Winiacza, którego cena chociaż nieznacznie wykraczająca poza magiczną barierę biedronkowych ofert (30zł), i tak wydaje się wysoce za niska.
            Przez ostatnie miesiące w dyskoncie przewinęło się aż pięć butelek produkowanych przez tego samego producenta – Monte da Ravasqueira. Za to Biedronka ma u mnie duży plus, bo fenomen to zaiste rzadko spotykany w marketowych warunkach. Wielkie sieci wodzone za nos niską ceną, często wybierają pojedyncze pozycje z ofert różnych producentów, aby klientów nie wystraszyć wysoką ceną (czemu Lidl niejednokrotnie próbował zaprzeczyć wprowadzając na swoje półki wina za 50, 75, a nawet 150zł). Wracając do sedna: dziś zbieram moje doświadczenia z ostatnich miesięcy i opisuję cztery Ravasqueiry: Rosé 2015, Tinto 2014, Reserva 2014, Late Harvest 2014. W zestawieniu zabrakło nieopatrznie pominiętego wina białego, chociaż czytając opinie kolegów po fachu, dochodzę do wniosku, że dużo nie straciłem.


            Monte da Ravasqueira Rosé 2015 (14,99zł) to kupaż portugalskiego szczepu Touriga Nacional i nieco już bardziej międzynarodowego Syrah. Barwa wina różowo-landrynkowa, kobiety dopatrzyłyby się brzoskwiniowych refleksów. W nosie pokaźna, nieco sztuczna landryna. Sytuację ratuje odrobina świeżych poziomek w tle. Na języku dobrze wyczuwalna sowita dawka cukru resztkowego. Wino nieco rozwodnione, mało kwasu, jeszcze mniej owocu, dużo landrynek. Wyraźnych wad brak, ale też nie ma tu nic specjalnego. Piłem bez emocji, nie zapadło w pamięć. Pasowało do makaronu z sosem z mascarpone, cukinią i szynką.




            Monte da Ravasqueira Tinto 2014 (14,99zł – w promocji 11,99zł) to jeden z największych hitów Biedronki w ostatnich miesiącach. O tym winie pochlebnie pisało już wielu, piszę i ja. Soczyste, świeże, intensywne, łatwo pijalne – Tinto ma w sobie wszystko to, czego oczekujemy od wina za 15 złociszy. Barwa ciemnoczerwona, intensywna. Zapach zdominowany przez dojrzałe wiśnie i jeżyny. Na języku dobra koncentracja aromatów podkreślona przyjemną kwasowością i taninami. Piłem do wołowych burgerów – bez zarzutu. Dobrze też spisze się przy cięższych sosach z makaronami. Polecam.



Monte da Ravasqueira Reserva 2014 (24,99zł) pojawiło się w dyskoncie na początku grudnia. Sprzedawane w ozdobnej tubie miało być pomysłem na gwiazdkowy prezent. Czy osoby obdarowane tym winem mogły się cieszyć? Polemizowałbym. Tragedii jednak nie ma. Reserva ma ciemnoczerwoną barwę, wchodzącą już w tony brunatno-ceglaste. W nosie z początku uderza intensywny zapach drewna. Po chwili do głosu dochodzi dojrzały owoc, a wiśnie przeplatają się z tytoniem. W ustach kwasowość bez zarzutu (przynajmniej jak na wino z dyskontu), ale stanowczo brakuje koncentracji i można by życzyć sobie lepiej „wtopionych” w wino tanin. Wszystko to kończy tostowy finisz. Za tę cenę chyba lepiej sięgnąć po dwie butelki Tinto 2014 (w promocyjnej cenie).



Ostatni zawodnik - Monte da Ravasqueira LH 2014 (12,99zł), czyli słodkie wino z Portugalii, które nie jest produkowane ani w Porto, ani na Maderze. W tak niskiej cenie można by się spodziewać słodkiego dramatu, na szczęście tak nie jest. Wino ma jasną, słomkową barwę. Zapach niezbyt charakterystyczny, przyjemny, ale prosty i płaski. Jest natomiast zaskakująco świeży – pojawiają się cytrusy okraszone łyżeczką miodu. W ustach dużo słodyczy, która po chwili jest skutecznie balansowana przez cytrynową kwasowość. Proste aromaty kwiatów, nieco owoców. Szału nie ma, ale trudno dopatrzyć się tu wad. Jednym słowem? Bez emocjonalne. Dobre do pieczonych jabłek.


Podsumowując: w Biedronce zdarzają się porządne i tanie wina, ale znalezienie ich wymaga trochę wysiłku i cierpliwości. Dużym pozytywem jest dla mnie fakt, że dzięki kolejnym ofertom dyskontu mogłem poznać spory wycinek oferty danego producenta. Na dodatek aż trzy wina pochodzą z tego samego rocznika, co stanowi jeszcze jeden element godny uwagi. Owadzie, czekam na więcej tak przyjemnych spotkań.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz