Domenico
Terzano Barbera d’Asti Superiore La Romilda IV 1998 DOCG
Długo zapowiadany wieczór. Wykwintna kolacja w odświętnej
atmosferze. Jej rodzice siedzą w salonie i czekają, aż na stole pojawi się
wyśmienite danie ugotowane przez ciebie. Zanim jednak to nastąpi chcesz im
zaimponować wyciągając asa z rękawa. Z namaszczeniem otwierasz butelkę wina,
którą trzymałeś w swojej małej kolekcji przez lata specjalnie na tę okazję.
Charakterystyczny dźwięk wyciąganego korka. O dziwo jeszcze nie rozpadł się pył!
Ostrożnie dekantujesz wino, aby oddzielić je od osadu, który przez dwie dekady
zebrał się w ciężkiej butelce. Kolejno nalewasz wino do kieliszków z trudem
próbując przypomnieć sobie komu właściwie powinieneś podać kieliszek najpierw.
Teatralnym gestem rozprowadzasz wino po ściankach swojego kieliszka, a do
nozdrzy dochodzi wyraźny zapach… No właśnie, jaki zapach? Trocin? Podgniłego
drewna? W sumie nie-do-końca-wiadomo-czego, ale na pewno nie takiego zapachu
się spodziewałeś. Nieoczekiwanie atmosfera gęstnieje, zaaferowany zepsutym
winem zapominasz o pieczeni dochodzącej w piekarniku i kolacja kończy się w
sumie jeszcze zanim na dobre się zaczęła. Tak mógłby wyglądać jeden z koszmarów
amatora win.
Aby zły sen nie stał się jawą, unikam odkładania starych
win „na specjalne okazje”, bowiem do rzadko których butelek można zastosować
utarte powiedzenie, że „im starsze tym lepsze”. Mało tego, nawet jeśli mam
pewność co do długowieczności danego wina, ale już zdecydowanie mniej wiem o
sposobie, w jaki było przechowywane przez kolejne lata, wolę otworzyć je
podczas wieczoru z lekturą, aniżeli ryzykować wpadkę przed JEJ rodzicami.
Chcąc ukazać Czytelnikom winiarskich blogów
długowieczność w praktyce, zaproponowałem na dzisiejsze Winne Wtorki otworzenie
„win wiekowych”, zostawiając przy tym zupełną dowolność w interpretacji tego
terminu. Inaczej bowiem starzeją się wina lekkie, a inaczej ciężkie. Inną
żywotnością charakteryzują się wina białe, a jeszcze inną czerwone. Gdy dla jednej
osoby wiekowym będzie dwu-trzyletni Muscadet, dla innego uosobieniem
dojrzałości w butelce będzie kilkunastoletnie Brunello. Nie wspominając już o
Porto liczących sobie dziesiątki albo i setki lat. Tyle słowem wstępu, przejdźmy
do zapowiadanej praktyki.
Kilka miesięcy temu znalazłem się w posiadaniu
osiemnastoletniej Barbery z Piemontu. Wino z razu schowałem głęboko w moich
zbiorach, aby wyciągnąć je przy stosownej okazji. Dopiero po kilku dniach
przyszła chwila refleksji i butelka trafiła w nieco bardziej dostępne miejsce.
O ile co do długowieczności samego wina nie miałem większych obaw, o tyle sporo
pytań pojawiło się w mojej głowie odnośnie tego, gdzie i jak ta butelka była
trzymana przez osiemnaście lat. Przy otwieraniu okazało się, że korek w 70%
jest już pokruszony, nasiąknięty winem i na pewno nie izolował wina w
dostatecznym stopniu od warunków zewnętrznych. Z trudem usunąłem go z szyjki
butelki, starając się by drobinki nie wpadły do środka. Był to zaledwie
pierwszy niepokojący sygnał. Drugim okazała się być barwa wina. Ciemno
brunatna, nie mająca prawie nic wspólnego z czerwienią, a przypominająca raczej
żyzną ziemię. Do tego ta ceglana obwódka… No cóż, nie oceniajmy po pozorach.
Głęboki wdech i… trociny, mokre drewno (nasiąknięty korek?), trochę nut
balsamicznych. Słabo. Zostawiłem wino na ponad dwie godziny, aby odetchnęło i
po tak długim czasie w butelce zaznajomiło się ze świeżym powietrzem.
Przy drugim podejściu Romilda okazała się być łaskawsza
dla nosa i kubków smakowych. W zapachu zaczęła dominować nuta balsamiczna
pomieszana z mocno przesmażonymi powidłami śliwkowymi. Tu i ówdzie przewijały
się aromaty ziół i przypraw. Jedynie czego brakowało, to owoc. W ustach
natomiast wyczuwalna była wciąż duża dawka żywej kwasowości. Nawet jeśli zabrakło
kręgosłupa, który by ją utrzymał, wino sprawiało wrażenie nie do końca
zgnuśniałego i starczego. Nie było śladu po owocu, czy nawet konfiturach. Znów
natomiast aromaty ziół, nuty balsamiczne i nieco goryczkowych powideł. Taniny
jakby „oschłe” w obyciu, ale nie drażniące. Wino zdecydowanie już przeżyło
swoje najlepsze lata, ale dało się w nim wyczuć dawną klasę i potęgę. Może
gdyby było odpowiednio przechowywane, a korek wciąż cały, dziś prezentowałoby się
o wiele lepiej? Moja ocena dla tego wina w takim stanie to słaba czwórka, zaznaczając
przy tym, że kilka lat temu mogło zasługiwać na piątkę z dużym plusem…
Nazwa: Barbera d’Asti Superiore La Romilda IV 1998 DOCG
Producent: Domenico
Terzano
Miejsce zakupu:
Cena:
Rodzaj wina: czerwone,
wytrawne
Ocena:
Inni wtorkowicze napisali:
Bardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.
OdpowiedzUsuń