Problemy małego Moroniego
Chłopak z biednej rodziny. Miejscowy play-boy. Ruda i
skromna nauczycielka. Arogancki i bezczelny prześladowca. Dziewczyna z dobrego
domu. Katapulta. Rower. Brat pasterz. Ojciec alkoholik. Nieporadna matka…
Mógłbym wymieniać tak w nieskończoność. Książka, która
ostatnio wpadła mi w ręce, i którą przeczytałem w kilka wieczorów z niesłychaną
przyjemnością, zawiera w sobie to wszystko i jeszcze więcej. Elementy na pozór
w żaden sposób ze sobą nie powiązane, postaci wydające się pochodzić z zupełnie
innych bajek. A mimo to Ammaniti stworzył spójną historię opartą na kilku
głównych wątkach, które w ostatecznym rozrachunku okazują się mieć ze sobą o
wiele więcej wspólnego niż tylko zakończenie. Rzadko kiedy z zapartym tchem
zdarza mi się czytać książkę opowiadającą o dziewięcioletnim chłopcu i jego
perypetiach. Może dlatego, że w opowieść wplecione są problemy świata
dorosłych. Mało tego, problemów tego typu w …zabiorę
cię ze sobą pojawia się całe mnóstwo.
Głównego bohatera, Pietra Moroniego, poznajemy w momencie
dla niego tragicznym. Chłopiec dowiaduje się, że nie został dopuszczony do
kolejnej klasy, przez co jego marzenia o liceum i być może studiach zostają
pogrzebane. Moment ten jednak jest jedynie przyczółkiem do snucia historii,
która znajduje się u jego źródła. Nie początek i nie koniec są tu
najważniejsze, liczy się to, co pomiędzy nimi.
Trudno pisać o tej książce tak, aby nie pozbawić
(przyszłych) czytelników radości ze śledzenia przygód małego Pietra. Na
kolejnych stronach poznajemy jego sytuację rodzinną, najbliższą przyjaciółkę,
najgorszego wroga, nauczycieli i… No właśnie. W opowieść o, jakby nie było,
dzieciach, wplecione są wątki dotyczące dorosłych i ich problemów. Pojawia się
małomiasteczkowy żigolo, który podbija serce skromnej nauczycielki; pojawia się
patologiczna rodzina, w której najbardziej dorosłym okazuje się najmłodszy;
pojawiają się wreszcie piękne domy bogatych ludzi, którym w życiu się
poszczęściło. Kolaż historii szczęśliwych i tragicznych (ze zdecydowaną
przewagą tych drugich) stworzony przez autora porywa czytelnika bez reszty.
Dominujący w książce gorzko-tragiczny ton nie jest
czynnikiem zniechęcającym, rzekłbym że jest wręcz przeciwnie. Początkowo
skromna, napisana nieco wulgarnym językiem, historia wydaje się być banalna i
nie zasługująca na szczególną uwagę. Sytuacja zmienia się z każdą kolejną
przeczytaną stroną. Autor roztacza przed czytelnikiem świat pełen smutnej
groteski, a jego interpretację zostawia czytelnikowi…
P.
s. Swoją interpretację świata Ammanitiego stworzył również Vasco Rossi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz