____________________________________________________________________________________________________________________________________________________
¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯

poniedziałek, 28 listopada 2016

Nie boję się//Niccolò Ammaniti

Historia najgorętszego lata stulecia



            Z ręką na sercu przyznaję, że zakładka książki niniejszego bloga była nieco zaniedbana przez ostatnie miesiące. Wiązało się to z brakiem czasu na codzienną lekturę, który z kolei hojnie dedykowałem kolejnym testom w kuchni i przy kieliszku. Dziś jednak robię pierwszy krok, który prowadzić ma do następnych, a te zmierzać będą do poprawy i częstszych relacji na temat przeczytanych książek. Oczywiście nie zmienia się fundamentalny zamysł wspomnianej rubryki: sięgam po dzieła autorów włoskich, książki opowiadające o Włoszech lub wiążące się luźno z szeroko pojętą włoskością.
           O Niccolò Ammanitim pisałem już na łamach Italianizzato przy okazji książki …zabiorę cię ze sobą. Gorzki, pesymistyczny ton poznany przy okazji tamtej pozycji będzie towarzyszył również każdemu, kto zdecyduje się sięgnąć po Nie boję się (tytuł oryginalny Io non ho paura). Autor dość szybko dał się poznać jako pisarz zdecydowanie pesymistyczny, stawiający rzeczywistość w szarym świetle, który stanowczo odrzuca różowe okulary. Jego świat mimo to nie jest czarno biały. Ammaniti raz jeszcze sięga po dziecięce marzenia, aby skonfrontować je z prozą życia dorosłych. Dziewięcioletni Michele, bohater Nie boję się, żyje z dala od miejskiego zgiełku. Jest prawdopodobnie najgorętsze lato stulecia. Kończą się smutne dla Włochów lata ’70. Biegając i bawiąc się z okolicznymi dziećmi po polach złocistej, rosnącej na południu kraju pszenicy, mały Michele nie jest jeszcze świadomy, że niebawem obrazy te będą jedynie ułudą i sennym wspomnieniem.
          Życie w beztrosce kończy się bardzo szybko, bowiem już na pierwszych stronach książki czytelnik wraz z Michele odkrywa tajemnicę kryjącą się w jamie na jednym z okolicznych wzgórz. Od tego momentu świat małego bohatera staje się coraz bardziej mroczny. Bajkowe pejzaże i dni spędzone na zabawie przestają mieć większe znaczenie. Tak dla samej historii, jak i dla dziewięciolatka. Z każdą przeczytaną stroną sprawy zmierzają ku gorszemu. Ammaniti trzyma jednak czytelnika w napięciu, nie pozwalając aby ten chociaż przez chwilę domyślał się, jak może zakończyć się cała historia. A koniec ten jest kwintesencją twórczości Ammanitiego…
Pisarz będący bohaterem dzisiejszego wpisu jest jednym z tych, których albo się kocha, albo nienawidzi. Żadnych półśrodków i żadnych półprawd. Realizm i pesymizm jakie charakteryzują jego twórczość sięgają najlepszych wzorów z historii literatury. Ammaniti doprowadził do perfekcji przedstawianie świata realnego w odcieniach szarości. O tym jak ciekawy jest jego styl może świadczyć chociażby niezbyt udana (w mojej opinii) ekranizacja Nie boję się skądinąd świetnego włoskiego reżysera, Gabriela Salvatoresa. Nawet tak znakomity twórca jak on nie był w stanie przedstawić na ekranie tego, co przekazuje nam Ammaniti w swoich książkach, w tym tej, o której piszę dzisiaj.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz