...po
polsku
Panie
Prezydencie, proszę o wybaczenie, to nie moja wina,
ale
nie mam pojęcia czym jest ta nasza ojczyzna.
Być
może się mylę, to byłaby piękna myśl,
ale
boję się, że stała się brzydką poezją…
Nie, wbrew pozorom nie mam zamiaru pisać listu otwartego
do Prezydenta RP. Nie mam też zamiaru ganić go lub wychwalać. Podążając za
stoickimi ideałami, wolę wstrzymać się od komentowania poczynań politycznych
którejkolwiek ze stron. Słowa przytoczone we wstępie zostały wypowiedziane
przez pewnego Mediolańczyka w innym okresie, w innym kraju i w innym
kontekście. Jak sami jednak widzicie, wydają się one być nader uniwersalne i
aktualne nawet dziś.
Poziom debaty publicznej w ostatnich latach w naszym
kraju został sprowadzony do poziomu retoryki rynsztokowej. W jazgot
politycznych karierowiczów idealnie wpasowali się przedstawiciele mediów. Nie
mam zamiaru opowiadać się po którejkolwiek ze stron, bowiem manipulacje,
kłamstwa i wypowiedzi godne pożałowania padają tak z ust przedstawicieli
prawicy, jak i lewicy. Nie zdziwię się, gdy coraz więcej Polaków zacznie
cytować inne słowa wybitnego Mediolańczyka:
Ja
nie czuję się Włochem (Polakiem)
i
na szczęście lub niestety wiem o tym...
Jedne „elity” odchodzą, inne wygodnie rozsiadają się w
ich fotelach (chociaż nie wiem czy słowo „elity” jest tutaj uzasadnione, obrady
sejmu nie dostarczają ku temu przesłanek). Nie ma żadnego znaczenia, czy należysz
do władzy ustępującej, czy wstępującej – liczy się to, czy umiesz dostosować
się do nowych realiów. Zmień barwy, zmień poglądy, zmień sumienie i moralność,
idź za słowami:
Jestem
nowym człowiekiem,
tak
nowym, że już od dawna nie jestem nawet faszystą,
jestem
czułym altruistą, orientalistą…
I te słowa zostały wypowiedziane kilkadziesiąt lat temu
przez pewnego mieszkańca Mediolanu. Ich autorem jest człowiek, który pomimo, że
z polityką nie miał nic wspólnego, orientował się w jej realiach lepiej niż nie
jeden politolog. Człowiek, w którym obywatelska troska przejawiała się w tym,
co potrafił najlepiej – w twórczości artystycznej. Człowiek, który dostrzegał
hipokryzję rządzących jak nikt inny i jak nikt inny opisywał ją za pomocą tych
słów:
Konformista,
to człowiek, który zazwyczaj stoi po dobrej stronie…
Konformista
trenuje w morzu większości…
Konformista
żyje i już to mu wystarcza…
Mediolańczykiem, który pokusił się o tak dobitne
podsumowanie rządzących był Giorgio Gaber. Artysta bliski sercom wszystkich
Włochów. Artysta świadomy swojej roli nie tylko na scenie, ale także (jeśli nie
przede wszystkim) w społeczeństwie. Twórca, który nie bał się ostrych słów,
który nie wahał się wytykać błędów władzy i społeczeństwa. W końcu człowiek,
który podał najkrótszą i chyba najbardziej trafną definicję wolności:
Wolność to uczestnictwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz