Przepis
na świąteczną babkę z Mediolanu
Czego powiedzieć o mieszkańcach północnych Włoch nie
można, to zdecydowanie tego, że mają oni dużo wolnego czasu i cierpliwości.
Zabiegani Lombardczycy, dla których każda minuta jest na wagę złota czasami
jednak są w stanie zwolnić, wrzucić na niższe obroty lub po prostu odpocząć.
Takim czasem z pewnością są Święta Bożego Narodzenia, a już na pewno wspólne
spotkania przy stole.
Pomimo, że mieszkańcy Lombardii (z Mediolańczykami na
czele) są ludźmi pracy, których codzienność składa się z szybkiego śniadania,
szybkiego obiadu i jeszcze szybszej kolacji, to jeśli mowa o Natale, sprawa ma
się zupełnie inaczej. Wspomnieć tu również należy o tym, że pod względem
kulinarnym Lombardczycy nie różnią się zbytnio od reszty Włochów – uwielbiają
jeść, a jeszcze bardziej o jedzeniu rozmawiać i potrafią spędzić na tych dwóch
czynnościach bardzo dużo czasu (jeśli go akurat mają).
Przykładem lombardzkiego kulinarnego lenistwa (i
cierpliwości zarazem) jest z pewnością panettone, lub jak mówią mieszkańcy
Mediolanu, panettün. Jest to nic innego, jak drożdżowa babka, którą tradycyjnie
przygotowuje się w okresie Świąt Bożego Narodzenia. Początkowo przysmak ten
pojawiał się jedynie na stołach Mediolańczyków, z czasem jednak zyskał fanów w
całych Włoszech, a w ostatnich latach zachwycają się nim Europejczycy i
mieszkańcy innych kontynentów.
Powstaniu przepisu na panettone towarzyszą dwie legendy.
Jedna z nich mówi o człowieku, który zatrudnił się w piekarni, ponieważ
spodobała mu się córka właściciela owego zakładu. Chcąc podnieść zyski piekarza
i zaimponować mu tym samym, wymyślił nowe ciasto, które zaczęto sprzedawać w czasie
Świąt Bożego Narodzenia.
Druga z najbardziej prawdopodobnych legend mówi natomiast o
kucharzu Ludwika Sforzy (znanego również jako Ludovico il Moro lub… Ermellino,
czyli gronostaj. Jeśli przyszło Wam na myśl skojarzenie z obrazem Da Vinciego,
który znajduje się w Krakowie, to wiedzcie, nie jesteście w błędzie, ale
stanowi to temat na odrębny wpis). Wspomniany kucharz miał przygotować kolację
świąteczną dla swojego pana, ale w spiżarni pozostało niewiele. Z pomocą
nadszedł pomywacz, który korzystając z resztek przygotował pierwsze na świecie
panettone. Która z tych dwóch legend jest tą prawdziwą, zdecydować nie sposób.
Być może każda z nich kryje w sobie ziarnko prawdy, my jednak pozostawmy ten
dylemat, a przejdźmy do samego przepisu.
Składniki
I:
·
100g mąki pszennej
·
2g suszonych
drożdży
·
1 łyżeczka miodu
·
60ml mleka
Składniki
II:
·
200g mąki pszennej
·
2g suszonych
drożdży
·
60g cukru
·
2 jajka
·
60g masła
Składniki
III:
·
200g mąki pszennej
·
Skórka starta z 1
cytryny
·
100g rodzynek
·
40g skórki
pomarańczowej
·
40g kandyzowanego
cedru
·
2 całe jajka i 3
żółtka
·
100g cukru (połowę
można zamienić na miód)
·
100g masła
·
Laska wanilii
Przygotowanie prawdziwego panettone wymaga od kucharza
dużo cierpliwości, bowiem trwa ono trzy dni. Dlatego też podzieliłem
składniki na trzy części, aby było wiadomo, jakie składniki będą nam potrzebne każdego
dnia.
Zaczynamy od przygotowania tego, na co Włosi mówią biga, a co jest dość trudne do
przetłumaczenia na język polski. Jest to zaczątek ciasta z dodanymi drożdżami,
który w następnych krokach będzie powodował rośnięcie naszego panettün. Mąkę,
letnie mleko, miód oraz suszone drożdże dokładnie mieszamy w dość dużej misce i
odstawiamy w ciepłe miejsce na mniej-więcej 2 godziny. Po tym czasie ciasto
powinno podwoić swoją objętość. Umieszczamy je w lodówce na całą noc.
Następnego dnia wyjmujemy ciasto z lodówki i zostawiamy
na 1-2 godziny, aby nabrało temperatury pokojowej. Dodajemy następnie do niego
kolejną porcję mąki, miękkie masło, cukier, jajka i jeszcze odrobinę drożdży.
Mieszamy dokładnie, a następnie postępujemy tak samo, jak dnia poprzedniego –
zostawiamy ciasto na 2 godziny w ciepłym miejscu, aby po tym czasie umieścić je
w lodówce.
Ostatniego dnia wyjmujemy ciasto, doprowadzamy do
temperatury otoczenia i dodajemy pozostałe składniki. Całość należy bardzo
dobrze wymieszać i odstawić do wyrośnięcia do momentu, gdy ciasto podwoi swoją
objętość (może to trwać nawet do trzech godzin). Następnie formę z wysokimi
brzegami (może być tortownica) wykładamy papierem i przekładamy do niej ciasto.
Znów czekamy… Gdy ciasto zaczyna „wychodzić” z formy, to znak, że możemy
przystąpić do pieczenia panettone.
Wkładamy formę do piekarnika nagrzanego do 160-170 ͦ C
(grzanie góra i dół) wraz z filiżanką wody, która parując sprawi, że ciasto się
nie zeschnie. Po około 30-40 minutach zwiększamy temperaturę do 180 ͦ C i
pieczemy przez kolejne 20 minut. Po tym czasie góra panettone powinna być
ciemno brązowa, a ciasto w środku puszyste i miękkie. Gdy wyjęte z piekarnika
panettone wystygnie, zdejmujemy obręcz okalającą ciasto i możemy je pokroić. Buon, dolce, Natale!
Oj, panettone nie da się chyba nie lubić ;) Na naszej wigilii italianistycznej było bezkonkurencyjne.
OdpowiedzUsuńA było? :) Może mi gdzieś umknęło... Ja pamiętam jedynie Pandoro! Tak czy inaczej - jedno i drugie pyszne ;)
UsuńPo prostu byliśmy na innych wigiliach ;) Pisząc "nasza" miałam na myśli naszą warszawską wigilię italianistyczną.
UsuńHaha, no tak, to wszystko tłumaczy :) Pozostaje mi pozazdrościć wigilii, na której pojawia się panettone!
Usuńszkoda że tak późno, nie mam 3 dni
OdpowiedzUsuńIrku! Wszystko da się zrobić, wystarczy zmienić temperaturę otoczenia na nieco wyższą i dodać nieco więcej drożdży. Lub upiec panettone na końcówkę świąt ;)
Usuń