O czasach, gdy na Sycylii
jeszcze rządzili Hiszpanie
Przybliżyłem Wam kilka dni temu serię książek o Komisarzu Montalbano, autorstwa Andrei Camilleriego. Rzutem na taśmę, dziś prezentuję
jeszcze jedną powieść napisaną przez tego samego twórcę. Pozostajemy wciąż na
gorącej wyspie znajdującej się na wysokości południowych krańców Italii, ale
przenosimy się w czasie. Co więcej, nasza podróż trwa niespełna 400 lat, bo
akcja książki „La rivoluzione della luna” dzieje się we włoskim Seicento, a
więc wieku XVII.
W tym czasie Sycylią rządzili Hiszpanie, a na samej wyspie
na stałe przebywał przedstawiciel króla. Camilleri przedstawia czytelnikowi
ponury obraz tamtej epoki. Gwałty, rozboje, kradzieże – pospolite przestępstwa
były na porządku dziennym, ale mało tego – już wtedy dochodziło do malwersacji,
trwonienia mienia państwowego, wykorzystywania posiadanej władzy do spełniania
prywatnych celów (prawdę mówiąc, pod tym względem nasze czasy nie są dużo
lepsze). Aby dobitnie ukazać „co autor ma na myśli”, powieść rozpoczyna się
posiedzeniem najwyższej rady, czyli odpowiednika naszego dzisiejszego rządu, z
Viceré (dosłownie tłumacząc na język polski: Wicekról) na czele. Nie jest to
jednak zwykłe posiedzenie, bowiem osoby obecne na spotkaniu, spostrzegłszy, że
przedstawiciel królewski umarł, kontynuują obrady jak gdyby nigdy nic, aby w
tym czasie podjąć uchwały działające na ich korzyść. Dopiero po załatwieniu
wszystkich spraw mniejszych i większych, zostaje wezwany nadworny lekarz, aby
zbadać nieboszczyka…
Jak można się domyślać, wydarzenie opisane na wstępie
jest jedynie przyczółkiem do stworzenia historii pełnej zwrotów akcji, w której
polityka państwowa przeplata się z walką o rząd dusz i problemami maluczkich
ówczesnego świata. Andrea Camilleri snuje historyczną powieść czerpiąc pełnymi
garściami z kronik i ksiąg historycznych, a wszystko to okrasza sycylijskością
wymieszaną z elementami hiszpańskimi. Dzięki talentowi autora, a także
wnikliwym badaniom przeprowadzonym przed oraz w trakcie pisania powieści, „La
rivoluzione della luna” jawi się jako niezwykle realistyczny obraz wydarzeń,
które wstrząsnęły największą wyspą na Morzu Śródziemnym w XVIII wieku.
Książki historyczne można lubić lub nie, nie ma co do
tego wątpliwości. Jeśli chodzi o mnie, z trudem przychodzi mi sięganie po
historie, które opowiadają o czasach pobieżnie opowiedzianych w czasie
obowiązkowego toku nauczania. Czasami zdarza mi się chwycić książkę, której
karty opowiadają o historii najnowszej, ale im dalej w las… W tym wypadku
historia o XVIII wiecznej Sycylii trafiła w moje ręce zupełnie przypadkowo, za
co dziękuje losowi, bo czytając jej opis prawdopodobnie umieściłbym ją na
liście książek „do przeczytania kiedyś”. Po lekturze nie pozostaje mi nic
innego, jak po prostu polecić ten tytuł wszystkim fanom Sycylii oraz
Camilleriego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz