NO
TAV chroni Luganę
Po długich miesiącach oczekiwania, wielu skandalach i
niepowodzeniach możemy wreszcie dumnie powiedzieć: „Pendolino jeździ w
Polsce!”. Cieszmy się i radujmy się, bowiem szybki pociąg od niedawna wozi
również Polaków. Nie szkodzi, że bilety na Pendolino są drogie, że aktualnie
pociąg ten jeździ jedynie na wybranych trasach (albo i trasie) oraz, że w
ostatecznym rozrachunku większość z nas nie odczuło żadnej pozytywnej zmiany od
czasu jego wyjazdu na polskie tory. Sukces i tak jest!
A co, jeśli powiem Wam, że w niektórych krajach zachodu
od kilku-kilkunastu lat społeczeństwa walczą rękoma, nogami i czym tylko mogą z
budową kolejnych TAV (treno ad alta velocità – pociąg dużych prędkość)?
Niepoważni, czy co? Jak to walczą? Przecież superszybkie pociągi to szczyt
marzeń setek tysięcy dojeżdżających koleją do pracy, do szkoły lub na wakacje!
Cóż, jak się okazuje nie do końca. To właśnie Włosi rozpoczęli walkę z
kolejnymi proponowanymi przez ich rząd liniami TAV. Nie trzeba było długo
czekać, aby bakcyla załapali Francuzi i mieszkańcy innych europejskich krajów.
O co chodzi? NO TAV to organizacja, która na początku była
jedynie nieformalnym ruchem społecznym. W 2006 roku powstał projekt budowy
linii kolejowej łączącej Turyn z Lyonem. Nie byłoby w tym fakcie nic dziwnego,
gdyby nie to, że podobne połączenie już istnieje i jest wysoce nierentowne. Co
więcej, rządy Włoch i Francji forsowały budowę nie zwykłej linii kolejowej, a
TAV właśnie. Niezadowolenie społeczne rosło, bo przecież kolejne miliony euro z
kasy państwa miały być wyrzucane w błoto, to znaczy na projekt, który nie miał szans stać się opłacalnym. Punktem zapalnym okazała się Val di Susa – teren o
wysokim znaczeniu przyrodniczym, który pod tym względem spokojnie możemy
porównać do naszej Doliny Rospudy. Najpierw tysiące, a z biegiem czasu dziesiątki
tysięcy niezadowolonych mieszkańców tych rejonów łączyło się w proteście. NO
TAV przyjął bardziej regularną formę, stał się organizacją walczącą z
projektami budów linii kolejowych dla superszybkich pociągów. Kolejne protesty
dotyczyły, między innymi, linii łączącej Genuę i Alesssandrię, a także tych
przebiegających w pobliżu Florencji, czy Brennero.
źródło: www.lettera43.it |
Po stronie zwolenników NO TAV stoi wiele ośrodków, które
w swoich pracach badawczych potwierdzają zasadność podnoszonych przez
organizację argumentów. Wśród nich wspomniana już nierentowność projektowanych
linii kolejowych, szkody dla środowiska naturalnego oraz potrzeba wysiedlenia
wielu mieszkańców. Krótko mówiąc: poważne, nieodwracalne zmiany zarówno dla
przyrody, jak i dla społeczeństwa, których skutków przewidzieć się nie da. Do
wyżej wymienionej listy dodać należy jeszcze jeden argument, który pojawił się
stosunkowo niedawno: konieczność zniszczenia około 250 hektarów winnic w
znaczącym i uznanym regionie winiarskim na granicy Lombardii i Veneto –
Luganie.
W połowie listopada ubiegłego roku wystartował projekt
mający na celu uratowanie tego winiarskiego regionu – Save Lugana. Wszystko za
sprawą rządowego projektu, który przewiduje budowę TAV na trasie Mediolan –
Verona. Producenci wina z tych terenów zjednoczyli się w walce z aparatem
państwowym, aby uchronić swoje gospodarstwa, które nierzadko są dziedziczone z
ojca na syna od wielu pokoleń. Luca Formentini, przewodniczący Konsorcjum
Ochrony Lugana DOC, który jest pomysłodawcą inicjatywy, zaznacza, że
poświęcenie 250 hektarów winnic byłoby akceptowalne, jeśli nie istniałaby inna
alternatywna dla rządowych projektów. Tak jednak nie jest, bowiem osoby
odpowiedzialne za Save Lugana, wraz ze sztabem specjalistów, opracowały trasę
alternatywną, zbieżną z istniejącą już linią kolejową, a przy tym wydłużającą
podróż jedynie o kilka minut w porównaniu do tej proponowanej przez państwo.
źródło: www.dailystorm.it |
Save Lugana wystosowało w tej sprawie petycję do premiera
Włoch, Mattea Renziego. Odpowiedzi nadal nie ma i wciąż nie wiadomo jaka będzie
przyszłość Lugany. Należy jednak pamiętać, że budowa TAV w tym miejscu to nie
tylko poświęcenie 250 hektarów winnic, ale również poważne utrudnienia dla osób
chcących tworzyć nowe nasadzenia. Nie trzeba być znawcą, aby się domyślać, że
bliskość linii kolejowej do winnic może znacznie wpłynąć na jakość warunków, w
których dojrzewają owoce…
Jest jeszcze jeden ważny aspekt – dzięki Save Lugana NO
TAV zyskuje bardziej racjonalną twarz. Nie jest to już jedynie grupa
„wariatów”, która postawiła sobie za cel walkę z szybkimi pociągami zawsze i
wszędzie. Sami przedstawiciele strony rządowej przyznali, że Save Lugana to
ludzie, którzy przeciwstawiają się TAV z konkretnych, racjonalnych powodów.
Przyznaję, że jedyną TAV jaką się bliżej interesuję jest ta w Susa. Wiem, że będzie nierentowna, ale wszystkie linie kolejowe są nierentowne, dlatego buduje ją Państwo (linia Firenze - Roma też jest nierentowna). Problem z TAV jest taki, że po pierwsze spadają na mieszkańców z góry bez uzgodnienia z mieszkancami, po drugie nie są przewidziane adekwatnie rekompensaty, jak to we Włoszech bywa "vediamo". Sam pomysł TAV jest dobry, gorzej z wykonaniem.... Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń