Bardzo dobre czerwone z
Montepulciano
Będąc we Włoszech, w Toskanii, w
małym sklepiku z winami natrafiłem na całą gamę win Banfi w zaskakująco niskich
cenach (biorąc pod uwagę kwoty, jakie musimy płacić za owe butelki w Polsce).
Już miałem włożyć do koszyka Brunello di Montalcino, pod którym widniała cena
23 Euro (!), ale coś mnie tknęło i butelkę odłożyłem. Wyjść ze sklepu jednak z
pustymi rękoma nie mogłem, więc zapytałem sprzedawcę o radę. Jakie było moje
zdumienie, gdy polecił mi on wino od producenta z Chianciano Terme (a cała
sytuacja rozgrywała się właśnie w tej miejscowości), które kilka godzin
wcześniej zachwalał mi znajomy Włoch. Co więcej, miałem już okazję spróbować
tego wina.
źródło: http://www.casavacanzatoscana.it/immagini/mappa.gif |
Mowa tu o Rosso di Montepulciano
2012 D. O. C. od Fontanelle. Jest to firma zarządzana przez rodzinę Rosati,
która ma w posiadaniu 55 hektarów winnic. Oprócz produkcji win wysokiej jakości
(takich jak Nobile di Montepulciano, Chianti czy Rosso di Montepulciano)
Fontanelle oferuje wysokogatunkowe oliwy Extra Vergine oraz wędliny z mięsa
wieprzowego rasy Cinta Senese D. O. P. Mając okazję warto spróbować wszystkich
produktów, ponieważ są one produkowane metodami tradycyjnymi, co gwarantuje wyśmienity
smak (wiem z autopsji).
Przejdźmy jednak do sedna sprawy, a
więc do naszego Rosso di Montepulciano. Wino ma intensywnie rubinowy kolor z
nieco ciemniejszą obwódką. W bukiecie wyczuwalne są czarne porzeczki i jeżyny,
w tle tytoń i skóra. Usta równie mocno owocowe, co nos. Z pewnością potrzebuje
kilku godzin na dotlenienie się, otworzenie i „wygładzenie” agresywnych
akcentów. Dużo tanin w posmaku, które po dopowietrzeniu stają się okrągłe i
wygładzone, przed tym jednak są dosyć wyraźne. Podsumowując: wino męskie, o
zdecydowanym smaku, które bardzo dobrze sprawdzi się jako towarzysz dań na
bazie dziczyzny, wieprzowiny lub wołowiny (czyli typowej kuchni toskańskiej).
P.s.
Wraz z Rosso di Montepulciano do domu wróciłem także z butelką Chianti Ri. Va.
Le Fontanelle (nazwa nie ma nic wspólnego z rywalami). Jak otworzę, to opiszę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz