____________________________________________________________________________________________________________________________________________________
¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯

niedziela, 5 marca 2017

Wiosna, wiosna, ach to ty…

…i Malvasia Gennari w kieliszku!


Pierwszy prawdziwie wiosenny dzień w tym roku. I na dodatek jest to weekend. Budzę się o siódmej rano, jakby mój mózg wciąż nie rozumiał, że po ciężkim tygodniu pracy mogę wreszcie spokojnie odpocząć. Po wakacyjnych przygodach wracam do przyjemnej rutyny. W domu rozchodzi się zapach aromatycznej kawy dobiegający prosto z kawiarki, w której przyjemnie bulgocze świeży napar. Promienie wciąż nieśmiałego, wiosennego, słońca oślepiają mnie na chwilę. To będzie piękny dzień.
Jest coś takiego, że nagła zmiana pogody, pierwszy wyraźnie widoczny zwiastun nowej pory roku, wywołuje u nas falę emocji. Zazwyczaj pozytywnych (pomyślmy tylko o pierwszym śniegu w grudniu, pierwszym upalnym dniu w maju lub czerwcu), czasem negatywnych (ponury, krótki listopadowy dzień nie nastraja zbyt optymistycznie). Ze wspomnianą falą emocji wiążą się też zmiany w naszym codziennym trybie, w jakim funkcjonujemy. Robimy porządki w domu, zmieniamy czasem jego wystrój. Wprowadzamy do diety nowe elementy, niektóre odchodzą w odstawkę aż do kolejnego roku. Menu dostosowuje się do tego, co może nam zaoferować przyroda, wystarczy się w nią wsłuchać i bacznie obserwować. U winomana rodzi się jeszcze coś innego: zew nowego. Wystarczy pierwszy mocniejszy promień słońca, aby pomyśleć o białych, rześkich winach (i nie szkodzi, że za oknem wciąż temperatura bliska zeru). To samo dzieje się oczywiście jesienią lub zimą, odstawiamy w kąt biele, które królowały przez cały rok, aby lubieżnym wzrokiem spojrzeć na rozgrzewające porto lub chociaż zabeczkowane czerwienie, które idealnie wspomogą nasz układ pokarmowy w trawieniu przytłustawych, ciężkich potraw serwowanych w zimniejszych okresach roku.
Kawa gotowa. Niewielka filiżanka wypełniona mocnym espresso nie zapewnia emocji na długo, dlatego w wolnych chwilach staram się przedłużyć ten moment jak tylko to możliwe. Siadam przy komputerze i szukam przepisu, który stworzy najlepsze kulinarne tło do tego, co widzę za oknem. Traf chce, że udaje mi się dostać w sklepie świeżutkiego łososia. Klamka zapadła. Pozostaje jeszcze tylko zejść do piwniczki i znaleźć odpowiednie wino. Na pierwszy plan wysuwa się wytrawna malvasia z Emilii-Romanii. Bingo! Nie zastanawiam się ani chwili dłużej, butelka pod pachę i do lodówki na kilka godzin.
Jeszcze zanim łosoś opuszcza piekarnik otwieram wino. Trochę z ciekawości, trochę, żeby pobudzić trawienie. Wytrawna malvasia wydaje się być dobrym pomysłem jako aperitif, przynajmniej w teorii. Zaskakująco jasna, słomkowa barwa. Drobne bąbelki widoczne jedynie z bliska. W nosie delikatne suszone jabłka, kwiaty. Całość lekka i w sumie mało aromatyczna biorąc pod uwagę szczep, z jakiego wino powstało. Zdecydowanie bardziej przypomina świeży cydr. Lekkie musowanie również na języku, wyczuwalna nieznaczna ilość cukru resztkowego. Trochę suszonych i świeżych jabłek, goryczka przypominająca pestkę na finiszu. Gdyby nie 11,5% alkoholu, zaklasyfikowałbym to wino bez mrugnięcia okiem jako orzeźwiający, lekki jabłecznik. Solo fajnie, ale z delikatnie doprawionym łososiem i kuskusem na talerzu jeszcze lepiej. W sam raz na pierwsze cieplejsze dni w roku…


Nazwa: Malvasia Secco Frizzante DOC
Producent: F.lli Genari
Miejsce zakupu: otrzymane do degustacji od importera
Cena:
Rodzaj wina: białe, wytrawne
Ocena:






2 komentarze:

  1. Mam to samo ostatnio. Od jakichś dwóch tygodni pływają mi po głowie ryby, ośmiornice, sałaty i niezbyt ciężkie dania. W miarę możliwości materializuję te fantazje w kuchni. Do tego lodówka wypełniona jest sporą ilością winnych bieli i szampanów. To chyba dobry znak ;)
    Pozdrawiam znad kieliszka fajnego, słonawego szwaba od Bottera!
    Paweł

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma co się dziwić, po długim okresie z ciężkimi winami i ciężkimi daniami czas na coś lżejszego. Pozazdrościć jedynie szampanów w lodówce ;)
      Mikołaj

      Usuń