Isola
Augusta || Fosso Corno
Rzadko kiedy przychodzi mi wypowiadać się na tematy
ściśle związane z importem wina. Zdecydowanie wolę spoglądać na sklepowe półki
z drugiej strony, jako klient i konsument. Dziś jednak będzie inaczej. Są na
świecie wina, których sprzedaż wymaga dużo wysiłku. Nie są to Chianti wszelkiej
maści i nie o Barolo tu mowa. W ich przypadku, niezależnie od ceny, sława
wyprzedza je same i napędza sprzedaż. Co tu dużo mówić, handel takimi winami
sprawia mniej kłopotu i wymaga mniej pracy aniżeli usiłowanie sprzedania win z
regionów stosunkowo kiepsko rozpoznawalnych.
Istnieją mimo wszystko ludzie, którzy podejmują wyzwanie
(i ryzyko!) importu win z regionów nieznanych dla większości polskich
konsumentów. I chwała im za to! Szlag mnie trafia, gdy wchodząc do sklepu z
winem spozierają na mnie dziesiątki butelek z Toskanii i Piemontu, same
chardonnay i primitivo. Nie, nie sądzę, że takie wina nie są smaczne, nie dostarczają
emocji. Czemu przecież takie Chianti zawdzięcza swoją sławę? Marketing odegrał
(i nadal odgrywa) tu znaczącą rolę, ale przecież nie możemy zapominać o
jakości! Mimo to, dostrzegłszy gdzieś w kącie skromną, skrytą butelkę ze
schiopettino sięgam właśnie po nią i to o niej chce się dowiedzieć jak
najwięcej, a najlepiej spróbować wina z jej wnętrza natychmiast. Szczepy
lokalne, nierzadko nieznane szerszej publiczności nawet w kraju produkcji,
regiony niekoniecznie kojarzące się z winem, butelki wewnątrz których kryją się
enologiczne ciekawostki dostarczają mi najwięcej emocji.
Nie wahałem się zatem ani przez chwilę, gdy dowiedziałem
się o degustacji win z Isola Augusta i Fosso Corno organizowanej przez importera
Minewine w Poznaniu. Pierwsza ze wspomnianych winnic mieści się w prowincji
Udine, we Friuli. Znajdujemy się zatem na północnym-wschodzie Włoch, tuż obok
granicy włosko-słoweńskiej. W posiadaniu Isola Augusta znajdują się aktualnie
74 hektary winnic, uprawiane są w nich szczepy zarówno międzynarodowe, jak i
lokalne. Na pytanie, które z nich leżą bliżej serca właścicieli, przedstawiciel
winnicy z rozbrajającą szczerością odpowiedział: „Sprawa jest prosta, na hasło
chardonnay sprzedaję do Australii czy USA cały kontener wina. Na hasło
schiopettino z trudem jesteśmy w stanie uzbierać chętnych na zakup zaledwie
palety”. Po takim postawieniu sprawy nie sposób dziwić się niektórym
producentom (i importerom), że stawiają na dobrze znane klasyki, co do których
nie ma wątpliwości, ze w mig znikną z półek. Właśnie dlatego Isola Augusta ma w
swojej ofercie pinot girigio
(korzenno-owocowe aromaty, nuty białych brzoskwiń i mineralne wykończenie
wyczuwalne zwłaszcza w ustach) czy chardonnay
(pełne owocowych aromatów charakterystycznych dla tego szczepu, smaczne acz nie
wywołujące okrzyków zachwytu). Jest i sauvignon
firmowany nazwiskiem założyciela winnicy, w tym wypadku można mówić o
prawdziwym zaskoczeniu. Międzynarodowy szczep uprawiany we Friuli dał naprawdę wyjątkowe
wino, którego aromaty przypominają kwiaty bzu. Znad kieliszka wręcz buchają
intensywne nuty kwiatów łączące się z owocowym tłem. W ustach natomiast, w
przeciwieństwie do tego, czego można by się spodziewać po zapachu, dość
ascetycznie. Jest przyjemna rześkość, która w połączeniu z dobrą budową pozwala
na wiele ciekawych połączeń kulinarnych.
Pomimo, że sauvignon od Isola Augusta wywarło na mnie
niemałe wrażenie, wciąż bardziej interesowały mnie wina produkowane ze szczepów
lokalnych: ribolla gialla (świeży,
rześki aromat, owocowy charakter z dominującą nutą zielonych jabłek i gruszek),
schiopettino (bardzo jasna barwa,
dominujące nuty jagód, malin i truskawek; słodkawe wykończenie, niezwykła
lekkość i łatwość picia) oraz refosco
(ciepła, rubinowa barwa; w nosie wyczuwalne przyciężkawe aromaty jeżyn i wiśni
oraz nieznaczne nuty likierowe; w ustach dość agresywne taniny i wysoka
kwasowość, które predysponują to wino do leżakowania jeszcze przez 2-3 lata).
Nie gorszą reprezentacją podczas degustacji mogła
pochwalić się winnica Fosso Corno. Główna siedziba producenta i same winogrady
znajdują się w Abruzji, około 70km na północ od Pescary. Góry na zachodzie i
Adriatyk na wschodzie zapewniają tutejszym winoroślom optymalne warunki do
wzrostu. W niewielkiej jak na włoskie standardy, bo posiadające zaledwie 22
hektary, winnicy uprawia się jedynie dwa szczepy: montepulciano d’abruzzo oraz
merlot. Ten pierwszy służy w Fosso Corno do produkcji kilku rodzajów
Montepulciano d’Abruzzo, czyli flagowego DOC regionu. Merlot z kolei stanowi
bazę jednego z ciekawszych win producenta, Admire
(ciemna barwa, intensywnie brunatne tło; mocny, owocowy aromat z akcentami
ziemistymi; w ustach merlot zdecydowanie poważniejszy niż większość jego
przedstawicieli chociażby z Veneto).
Paletę Montepulciano d’Abruzzo w Fosso Corno otwiera wino
Aires (prosty owocowy charakter;
jeżynowo-wiśniowe usta, gdzieś w tle majaczy czarna porzeczka; bardzo pijalne
pomimo stosunkowo wysokiej kwasowości). Tuż za nim plasuje się Mayro, wino dojrzewające przez 6-8
miesięcy w dużych beczkach z francuskiego dębu (czysty owocowy aromat okraszony
zaledwie beczkową patyną pod postacią kory cynamonowej; dobry przykład
poważnego montepulciano d’abruzzo). Jest i Il
Grande, czyli wino biorące swą nazwę od pobliskiego szczytu Il Corno Grande
(15% domieszka merlota, bardzo ciemna, intensywna barwa; wino zdecydowanie
cięższe, charakteryzujące się potężniejszą budową niż wszystkie opisywane
wcześniej, zdecydowana tanina i kwasowość). Riserva to najdłużej dojrzewające wino Fosso Corno (12 miesięcy w
beczkach i kolejne 12 miesięcy w butelkach). W porównaniu do Il Grande, wino to
ma już nieco utemperowaną taninę, beczka jest tu na równi wyczuwalna z
owocowymi aromatami, a całość spina dobra kwasowość.
Fosso Corno to przede wszystkim porządne i smaczne wina.
Czy zatem można szukać w nich czegoś ponadto, czegoś niezwykłego? Wszak
Montepulciano d’Abruzzo obecne jest na sklepowych półkach w Polsce dość często.
Fosso Corno wyróżnia się jednak na tle konkurentów w regionie. Właściciele
winnicy podjęli współpracę z tutejszym uniwersytetem w celu wzbogacenia
lokalnych tradycji winiarskich. Na abruzyjski grunt przeszczepia się tu
rozwiązania znane z innych regionów (jak chociażby metoda zwana rigoverno all’uso toscano, którą w
skrócie można przyrównać do ripasso znanego
z produkcji Valpolicelli). W Fosso Corno eksperymentuje się również z winami passito, czyli takimi, do których
produkcji służą podsuszone owoce winorośli (ponowne skojarzenie z Veneto, tym
razem z Amarone, jak najbardziej uzasadnione). Wino Orsus to efekt wspomnianych eksperymentów, jest mocno
skoncentrowane i gęste. Ma w sobie słodkawe nuty, które zawdzięcza metodzie
produkcji, są również wygładzone, dobrze skrojone taniny. Głębia i potężna, acz
elegancka budowa. Właśnie takich niespodzianek i niezwykłości warto szukać na
półkach importerów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz