Językowy
powrót do korzeni w nowym wydaniu
Jeszcze kilkanaście lat temu językoznawcy przepowiadali
ich rychłą śmierć. Statystyk nie da się oszukać, mawiali. Z roku na rok spadał
i spada odsetek mieszkańców Włoch, którzy posługują się wyłącznie dialektem na
rzecz tych, którzy komunikują się jedynie za pomocą języka włoskiego. W
zależności od regionu zmiany te są mniej lub bardziej widoczne, ale zauważalna
jest pewna tendencja zmierzająca do pełnego „zitalianizowania się” włoskiego
społeczeństwa. Gdyby jednak wziąć pod uwagę odsetek osób, które w kolejnych
badaniach deklarują, że na co dzień używają tak języka włoskiego, jak i ich
lokalnego dialektu, sytuacja nabiera nieco innego kształtu.
Kolejne ankiety przeprowadzone przez ISTAT (Istituto
Nazionale di Statistica, odpowiednik polskiego Głównego Urzędu Statystycznego),
które ukazały się w latach 1995-2012, wydają się potwierdzać tendencję wspomnianą
przeze mnie we wstępie. Ukazują one jednocześnie, że niezmiennie około 30-35%
włoskiego społeczeństwa w rozmowach w gronie rodzinnym i z przyjaciółmi chętnie
korzysta zarówno z języka narodowego, jak i poszczególnych dialektów. Dialekty
przestają być zatem systemem językowym samowystarczalnym, w którym można wyrazić
wszystko to, co się chce. Zajmują one obszary dotychczas zarezerwowane dla
języka włoskiego, stając się nieodłącznym elementem codziennych konwersacji.
Przejście to nie jest jednak nagłe i bolesne, mowa tu raczej o powolnym, acz
zauważalnym procesie, który prowadzi do kontaktu językowego w pełnym tego słowa
znaczeniu.
O kontakcie językowym, trzymając się teorii i definicji,
można we włoskich realiach mówić już od czasu schyłku Imperium Rzymskiego. Tego
momentu bowiem sięgają początki włoskich volgari,
a w dłuższej perspektywie dialektów. Wtedy też lokalne systemy językowe zaczęły
koegzystować tuż obok oficjalnej łaciny, oddziałując na siebie wzajemnie. Dziś
jednak mówimy o kontakcie żywym, mającym odzwierciedlenie w realnej
komunikacji. Mówimy o wypowiedziach, w których użytkownicy języka(ów) płynnie
przechodzą od jednego systemu językowego do drugiego, nie zdając sobie nawet czasami
z tego sprawy, ani tym bardziej nie znając natury tych zjawisk.
W ciągu ostatnich kilkunastu lat obserwujemy odradzanie się
dialektów na różnych płaszczyznach. Po części są to obszary istniejące prawie
od zarania dziejów (jak literatura, czy muzyka), istnieją jednak również i
takie, które narodziły się wcale nie tak dawno, a dialekty w porę zdążyły
znaleźć tam miejsce dla siebie (chociażby social media). Potwierdzenie tych
słów znajdujemy nie tylko w statystykach zebranych w tabelki i wykresy.
Zachowania i poglądy językowe zauważalne są od pewnego czasu bardzo wyraźnie w
reklamie. Wystarczy wspomnieć przy tej okazji ostatnią kampanię reklamową
Nutelli. Do udziału w pierwszym spocie reklamowym zaproszono osoby w podeszłym
wieku z różnych regionów Włoch, aby zaprezentowały swoje dialekty. Kolejne
filmiki przedstawiały ludzi w średnim wieku, a nawet młodych, którzy z równą
łatwością, co staruszkowie, wypowiadali zdania w dialektach (dochodzimy do
innego ważnego zagadnienia: obecność dialektu w języku młodzieży; ten temat
zostawmy sobie jednak na inną okazję). Zwieńczeniem kampanii reklamowej będącej
hołdem dla włoskiego lokalnego patriotyzmu jest podręcznik i zarazem słownik
zbierający najbardziej znane słowa z poszczególnych włoskich dialektów (możecie
go znaleźć tutaj).
Teorie o zapowiadanym wyginięciu dialektów pozostały
jedynie teoriami, nic przy tym nie zapowiada, aby miały się one ziścić w
najbliższej przyszłości. Dialekty, wydaje się, żyją dziś w zgodzie z językiem
włoskim i przestają być postrzegane jako oznaka zacofania, głupoty, czy
wiejskiej prostoty. Wręcz przeciwnie, kolejne pokolenia Włochów z radością
odkrywają ich językowe korzenie starając się ocalić je od zapomnienia. A czy
robią to pisząc w dialekcie wiersz, powieść (a nawet całą serię, jak bliski mi
w ostatnim czasie Camilleri), tekst piosenki, czy chociażby posta na portalu
społecznościowym – nie ma to większego
znaczenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz