____________________________________________________________________________________________________________________________________________________
¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯

piątek, 25 grudnia 2015

De André a Natale

Testament De André

źródło: ilpost.it

Daleki jestem od publikowania wpisów, które w dużej mierze opierają się na zdjęciach, cytatach, filmach lub tekstach innych osób. Tym razem jednak zrobię wyjątek. Z okazji Świąt Bożego Narodzenia chciałbym Wam zaprezentować tłumaczenie utworu, który już od dobrych kilku lat towarzyszy mi zawsze w ostatnich dniach grudnia.
Zdaję sobie sprawę, że zadanie, którego się podjąłem jest karkołomne, bowiem jakakolwiek próba tłumaczenia dzieła stworzonego przez wielkiego artystę może zostać porównana do spaceru po cienkim lodzie. Jestem w pełni świadom niebezpieczeństwa, jakie niesie ze sobą każde tłumaczenie dzieła literackiego (bo w tym wypadku zdecydowanie mówić należy o sztuce pisarskiej, a nie o prostym utworze, który powstał z myślą o zarobku). Jedno słowo, jeden przecinek lub jego brak, jedna literka – liczy się wszystko, wszystko ma znaczenie…
Nie zgłębiając się jednak w zagadnienia natury czysto translatorskiej, przejdę do sedna. Testamento di Tito (Tito – jeden ze złoczyńców, który zawisł na krzyżu obok Jezusa) to jeden z najbardziej znanych, a zarazem jeden z najgłębszych tekstów napisanych przez Fabrizio de André. Dziesięć przykazań Bożych zinterpretowanych przez tego wybitnego Genuińczyka to coś, obok czego nie da się przejść obojętnie. De André porusza serca i umysły, uderzając w samo sedno każdego z dziesięciu nakazów-zakazów. Oddam teraz głos samemu mistrzowi, prosząc Was przy tym o wyrozumiałość w kwestii oceny jakości tłumaczenia. Aby czas, w którym się właśnie znajdujemy, nie minął niepostrzeżenie w natłoku obowiązków, przyziemnych przyjemności i innych ludzkich spraw. Zachęcam do lektury, przesłuchania utworu oraz refleksji.



Często dawało mi do myślenia Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną,
Różni ludzie, którzy przybyli ze wschodu, mówili, że w głębi był taki sam,
Wierzyli w innego od Ciebie, ale nie uczynili mi nic złego,
Wierzyli w innego od Ciebie, ale nie uczynili mi nic złego.

Nie wzywaj imienia Pana Boga nadaremno.
Z nożem wbitym w bok wykrzyczałem swoją winę i Jego imię.
Może był zmęczony, może zbyt zajęty i nie usłyszał mojego bólu,
Może był zmęczony, może zbyt daleko, naprawdę wezwałem go nadaremno.

Szanuj ojca, szanuj matkę i szanuj także ich rózgę,
Całuj rękę, która złamała ci nos, bo prosiłeś o kęs.
Gdy mojemu ojcu zatrzymało się serce, nie czułem bólu,
Gdy mojemu ojcu zatrzymało się serce, nie czułem bólu.

Pamiętaj, abyś dzień święty święcił, to łatwe dla nas złodziei,
Wchodzić do świątyń pełnych ciał sług i ich panów,
Przywiązanych do ołtarzy, z gardłami poderżniętymi niczym zwierzęta,
Przywiązanych do ołtarzy, z gardłami poderżniętymi niczym zwierzęta.

Piąte mówi nie kradnij i być może tego przestrzegałem,
Gdy po cichu opróżniałem pełne kieszenie tych, którzy wcześniej ukradli.
Ale ja bezprawnie łupiłem w moim imieniu, oni w imię Boga,
Ale ja bezprawnie łupiłem w moim imieniu, oni w imię Boga.

Nie czyń tego, co nieczyste, to znaczy nie trwoń nasienia...
Zapładniaj kobietę zawsze, gdy ją kochasz – tak staniesz się wiernym człowiekiem,
Później chęć zniknie i dziecko pozostanie, wiele z nich zabije głód.
Być może pomieszałem przyjemność z miłością, ale nie uczyniłem bólu.

Siódme mówi nie zabijaj, jeśli chcesz być godzien nieba.
Spójrzcie dziś na to boskie prawo, trzy razy przybite do drewna.
Spójrzcie jak kończy ten Nazareńczyk, umiera niczym złodziej!
Spójrzcie jak kończy ten Nazareńczyk, umiera niczym złodziej!

Nie mów fałszywego świadectwa i pomóż im zabić człowieka...
Wszyscy znają na pamięć to boskie prawo, ale zapominają o przebaczeniu,
Fałszywie świadczyłem na Boga i na mój honor, nie czuję z tego powodu bólu,
Fałszywie świadczyłem na Boga i na moje imię, nie czuję z tego powodu bólu.

Nie pożądaj rzeczy bliźniego swego, nie pożądaj jego żony
Powiedzcie to tamtym, zapytajcie o to tych, którzy mają kobietę i cokolwiek…
W łóżkach już pełnych miłości nie doznałem bólu.
Wczorajsza zawiść się nie skończyła, dziś wieczór zazdroszczę wam życia.

Ale teraz, gdy nadchodzi wieczór i zmrok, zdejmuje mi ból z oczu,
Słońce zachodzi w dali za wydmami, aby zranić inne noce,
Obserwując tego umierającego człowieka, matko, czuję ból,
W litości, która nie czuje żalu, matko, nauczyłem się miłości.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz