Pszenne
placki z Romanii
„Kuchnia włoska” to fenomen. Cały
świat przyzwyczaił się, że każde danie, które pochodzi z Półwyspu Apenińskiego
(albo tak się przynajmniej wydaje), zostaje wrzucone do wspólnego wora
podpisanego „kuchnia włoska”. I nie ma znaczenia fakt, że dorobek kulinarny
każdego regionu jest wyjątkowy, jedyny i niepowtarzalny. Nie ma też znaczenia
to, że tradycje kulinarne wielu regionów na przestrzeni lat wzbogaciły się o
przepisy lub metody przygotowania potraw, które pochodzą nawet z odległych
zakątków świata (wystarczy zajrzeć do garnków sycylijskich mamusiek lub
kucharzy z rejonu Górnej Adygi, aby się o tym przekonać). Pomijam już
różnorodność kulinarną, którą możemy dostrzec podróżując nie między regionami,
a jedynie między poszczególnymi miastami!
Taka sytuacja jest dobrze zauważalna zwłaszcza w
Emilii-Romanii, regionie który jest zlepkiem dwóch innych (co dobrze widać w
dwuczłonowej nazwie), historycznie ugruntowany w miejscowych tradycjach, języku
i… kuchni właśnie. Podczas gdy stoły Emilii zawsze uginały się od serów, szynek
i wytwornych dań z dziczyzny (nie bez kozery Bolonia zyskała sobie przydomek „tłusta”), na stołach Romanii gościła kuchnia lżejsza, uboższa w produkty
pochodzenia zwierzęcego, ale bogatsza w warzywa i owoce morza. Biorąc pod uwagę
fakt, że przez Romanię przebiegały liczne szlaki handlowe oraz trasy
pielgrzymkowe, tutejsza kuchnia to także kuchnia podróżnicza. I dziś właśnie
zaprezentuję jedno z dań tego regionu, które niegdyś stanowiło podstawę diety
ludzi niższych stanów oraz tych, którzy udawali się w podróż. Piadina romagnola
(od niedawna produkt IGP) to pszenne placki wyrabiane bez zaczynu, na bazie
mąki, wody i smalcu, do których w przeszłości wkładano warzywa i zioła, dziś
natomiast podaje się je z różnego rodzaju serami i szynkami dostępnymi na
wyciągnięcie ręki, bo produkowanymi w sąsiedniej Emilii.
Składniki
na 5 porcji:
·
500g mąki pszennej,
typ „0”
·
75g smalcu
·
Woda lub mleko
·
Pół łyżeczki soli
·
3-4g drożdży w
proszku lub sody oczyszczonej
Przygotowanie piadiny nie jest ani specjalnie trudne, ani
nie zajmuje dużo czasu. Właśnie z tego powodu na ulicach wielu miast
Emilii-Romanii można dziś spotkać niewielkie budki lub nawet foodtruck’i, które
sprzedają piadinę w formie lokalnych fast food’ów.
Do miski wsypujemy mąkę, sól i drożdże. Następnie
dodajemy smalec (używamy jedynie białej części, bez skwarek). Zostawiamy go
przez jakiś czas w temperaturze pokojowej, aby był miększy i łatwiej łączył się
z innymi składnikami. Stopniowo do ciasta dodajemy wodę i zarabiamy tak długo,
aż otrzymamy jednorodną, dość gęstą masę.
Ciasto zostawiamy na 30-60 minut, aby „odpoczęło”. Po tym
czasie dzielimy je na porcje, ok. 100g każda. Każdą porcję należy rozwałkować
na okrągłe placki o grubości około 3-4mm i średnicy 20cm, a następnie należy
ponakłuwać je widelcem, aby podczas smażenia lepiej wyrosły.
Piadiny smażymy na teflonowej patelni, beż użycia
tłuszczu. Rozgrzewamy patelnię na małym ogniu do temperatury około 200 ͦ C.
Placki smażymy do zrumienienia przez nie więcej niż 2-3 minuty z każdej strony.
Piadiny składamy w pół, a do środka trafia to, na co mamy ochotę (w moim
przypadku prosciutto crudo i piemoncki ser tomino). Kilka kropel oliwy
aromatyzowanej już na talerzu i gotowe! Do tego obowiązkowo wytrawne Lambrusco…
Więcej Emilii-Romanii poniżej!
Dzisia trafiłam do warszawskiej knajpki o wdzięcznej nazwie La Piadina. Jak łatwo się domyślić główną rolę w menu gra piadina z przeróżnymi nadzieniami. Powiem jedno....to jest przepyszne. Dzięki Twojemu przepisowi, spróbuję odtworzyć ten smak w domu.
OdpowiedzUsuńA wino Lambrusco uwielbiam, chociaż niestety nie jest łatwo je znaleźć w naszych sklepach.
Pozdrawiam serdecznie