____________________________________________________________________________________________________________________________________________________
¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯

sobota, 4 lipca 2015

Sycylijski Orlando Furioso

Wina z Sycylii sygnowane Orlandem Szalonym


Znalazłem niedawno w Almie kilka butelek z Sycylii. Nie byłoby w nich nic dziwnego (szczepy raczej charakterystyczne dla wyspy, producent również rodzimy) poza jednym szczegółem: na etykietach ujrzałem trzy nader znaczące imiona. Jeśli miałeś kiedykolwiek, Czytelniku, kontakt z literaturą włoską, to z pewnością wiesz, że Orlando, Rinaldo oraz Angelica prowadzą w prostej linii do jednego autora i jednego tytułu: „Orland Szalony” Ludovica Ariosta.
            Do czego zmierzam? Trzy butelki opatrzone etykietami, które w jednoznaczny sposób odnoszą się do wielkiego dzieła, napisanego przez jeszcze większego twórcę. Pierwsze wrażenie: ktoś tu chce wykorzystać starego Ariosta. Drugie wrażenie: co do licha ma wspólnego Ludovico Ariosto (urodzony w Emilii-Romanii i przez całe życie silnie związany z tym regionem) z Sycylią? Jakoś nie przekonuje mnie ten mariaż, żeby nie powiedzieć mezalians.


            Jedynym sposobem, aby przekonać się czy Judeka (bo to właśnie ten producent pozwolił sobie na wykorzystanie Ariostowych wersów i imion z „Orlanda Szalonego” na etykietach) nie dopuściła się nadużyć, był zakup rzeczonych butelek i wypróbowanie ich w boju. Na pierwszy ogień poszła Angelica o złocisto-cytrynowej barwie. Wino wyprodukowane w 100% ze szczepu Insolia, w nosie zdominowane przez egzotyczne owoce i odrobinę cytrusów, w ustach za to gruszka, ananas i pestkowy finisz. Dalszych przeżyć brak, a szkoda… bo Angelica, jaką poznałem u Ariosta była postacią znacznie ciekawsza i zdecydowanie bardziej ujmująca. Nie zmienia to faktu, że Insolia od Judeki jest winem lekkim, rześkim i pijalnym, zwłaszcza w upalne dni. Ocena to:




            Wśród trzech testowanych win pojawił się również tytułowy bohater eposu. Orlando w sycylijskiej odsłonie (Nero d’Avola) ma jasnoczerwoną barwę z purpurowymi refleksami, nie jest ona zbyt intensywna. Nos to przede wszystkim wiśnia przyprószona cynamonem. Słodkawy owoc panoszy się w ustach niczym Orlando na kartach dzieła Ariosta. Kwasowość i taniny na niskim poziome, ale wino i tak na tyle poprawne, aby stać się pozycją codzienną. Z pewnością nieco lepsze niż większość z ocenianych przeze mnie jakiś czas temu Nero d’Avola. Ocena to:



            Ostatnia butelka podpisana była imieniem Rinaldo oraz nazwą szczepu Syrah. Tak jedno, jak i drugie zapowiadały intensywne doznania. Ciemnoczerwona, głęboka barwa. Intensywny zapach zdominowany przez wiśnię i śliwkę. Na kieliszku grube i mięsiste łzy. Wino w ustach dość ciężkie z delikatną taniną i kwasowością na średnim poziomie. Owoce, owoce, owoce… dojrzałe i pełne aromatów. Wino na ocenę:


            Reasumując: Judece udało się co najwyżej zbliżyć do wielkiego Ariosta i to zaledwie w jednej trzeciej. Ostatnie z testowanych win dotrzymało kroku wersom eposu i na chwile pozwoliło mi przenieść się w realia „Orlanda Szalonego”. Sycylijska Angelica jest nijaka i zbyt prosta. Można po nią sięgnąć, ale nie uwiedzie ona kubków smakowych. Podobnie sytuacja wygląda z Orlandem – jest smacznie, ale bez zachwytów. Ariosto jednak wysoko ustawił poprzeczkę.
  

Wina kupiłem w Almie w promocyjnych cenach (Angelica i Orlando w cenie 16,14zł, Rinaldo w cenie 17,94zł). 


1 komentarz: