____________________________________________________________________________________________________________________________________________________
¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯

środa, 12 listopada 2014

Badische Weinstrasse na miesiąc przed winobraniem

Badeński Szlak Winny u progu winnych zbiorów


            Tegoroczny wyjazd do Niemiec zachodnich (w pełnym tego słowa znaczeniu, bo pod samą granicę z Francją) zmienił dużo w moim postrzeganiu naszych zachodnich sąsiadów. Pomimo, że z Poznania mam bliżej do Berlina niż do Warszawy, nigdy nie pałałem miłością, ani nawet cieniem przyjaźni do Niemców. I nic nie szkodzi, że uczyłem się przez rok niemieckiego, że gwara poznańska ma ogromną liczbę zapożyczeń z tegoż języka. Jakoś tak się uparłem, że mi się Niemcy nie podobają i basta. Znając jedynie odrobinę wschodniej części kraju oraz mając styczność z mieszkańcami Germanii na wyjazdach turystycznych nie zdołałem wyrobić w sobie zrozumienia dla ich kultury, charakteru i ducha narodowego. O wiele bliżej mi do narodów z południowych krańców Europy (co po tematyce bloga widać).



            Od czasu mojej wizyty w Badenii i Alzacji moja opinia uległa zmianie. I to nie małej, pozwolę sobie stwierdzić. Widząc piękne krajobrazy północnych krańców Badische Weinstrasse oraz zwiedzając Schwarzwald musiałem pochylić głowę i przyznać, że Niemcy to wielki naród, a na dodatek dający się lubić. Co jednak najważniejsze: Niemcy mają świetne wina. Może powinienem zacząć od krótkiego wstępu i wyjaśnienia gdzie się znajduje i czym dokładnie jest Badische Weinstrasse, a zatem:
Badeński Szlak Winny wiedzie wzdłuż zachodniej granicy Schwarzwaldu, ma około 160km długości. Region, w którym znajduje się ów szlak to Badenia, będący trzecim do co wielkości regionem winiarskim w Niemczech i charakteryzujący się najwyższą średnią roczną temperaturą powietrza. Na terenach tych 40% nasadzeń to winorośle wydające owoce czerwone (najczęściej spotykany szczep do Spätburgunder). Wśród win białych królują Riesling oraz Müller-Thurgau. Nieopodal Badeńskiego Szlaku Winnego biegnie też Szlak Szparagowy, a co za tym idzie w miejscowych restauracjach często spotkamy połączenia dań na bazie tych warzyw z kieliszkiem miejscowego wina.

źródło: http://www.toroleo.de/magazin/wp-content/uploads/2014/05/badische-weinstrasse.jpg

Koniec tych wymądrzań się i słownikowych definicji. Podczas kilkudniowej wizyty miałem okazję zwiedzić niestety tylko fragment szlaku winnego, a dokładniej rzecz ujmując jego północny koniec. Nic nie szkodzi, bo zaledwie ten wstęp do „Winiarskich Niemiec” narobił mi apetytu na kolejne odwiedziny w tych okolicach i wiem, że muszę tam wrócić. Z wyjazdu powróciłem z głową pełną nowych smaków i trzema buteleczkami z Gengenbach – małej miejscowości na skraju Schwarzwaldu. Piszę „buteleczkami” bez żadnego podtekstu, gdyż wina, które zakupiłem w rzeczy samej miały pojemność 0,25l każda. Zakupione wina to te, które najczęściej tu się spotyka, a więc: Spätburgunder, Riesling oraz Müller-Thurgau. Wszystko to za jedyne 5,60 Euro!


Próbowałem ich w kolejności „jak mi się chce”, po jednym na jeden wieczór. Zacząłem od czerwień, a więc i tu najpierw opiszę Spätburgundera (czyli po prostu Pinot Noir, jak nazywany jest ten szczep w innych częściach świata). Szczerze mówiąc dawno nie spotkałem wina o tak intensywnie rubinowej, połyskliwej barwie. Kolor marzenie. W nosie na początku jedynie lukrecja z wanilią. Po zakręceniu kieliszkiem dochodzą jeżyny i nieco alkoholu przebijającego się w tle. W ustach dużo jeżyn i słodkich wiśni, znów wanilia z lukrecją oraz pieprzny posmak. Tanin jak na lekarstwo (i to akurat dobrze w tym wypadku!), finisz średnio-długi i lekko pikantny. Podsumowując: po prostu bardzo dobry Pinot Noir w niskiej cenie (6,50Euro za butelkę 0,75l). Gengenbacher Winzer eG ma sklep online, ciekawe czy wysyła do Polski?


            Riesling już od pierwszych chwil wydawał się jedynie potwierdzać moją opinię o winnicy z Gengenbach. Do kieliszka trafiło wino o złocistym kolorze z zielonkawymi refleksami. W nosie aromaty słono-kwaśne. Morska woda i cytrusy. Na języku w pierwszym momencie królują cytryny i limonki, w drugim w sumie też. Dopiero po dłuższej chwili do głosu dochodzi wspomniany słony smak, może nieco warzywny i mineralny. Na finiszu skórka kwaśnego jabłka i pestka. Świetnie sprawdza się to wino do ryby.
            Ostatni przedstawiciel winnicy Gengenbacher Winzer eG to Müller-Thurgau. Wino ma kolor zdecydowanie jaśniejszy od Rieslinga, jest to słomkowo-zielonkawa barwa. W nosie nie ma tu już morskiej soli, a i cytrusów zdecydowanie mniej. Są nuty kwiatowe i owocowe (melon), poza tym ogromna dawka świeżości i orzeźwienia. Usta lekkie i równie rześkie. Niezbyt wybijająca się, aczkolwiek wyczuwalna kwasowość (która stanowi przeciwwagę dla  odrobiny słodyczy). Główne skrzypce grają aromaty agrestu. Na finiszu grejpfrutowa goryczka. Świetnie gasi pragnienie, bardzo dobrze smakuje solo.


            Podsumowując: Badenia to taka nieco chłodniejsza i bardziej uporządkowana Toskania. Wina są tu zacne, a ludzie mili. Co do win z Gengenbach: Riesling dobry, ale piłem wiele podobnych w równie niskich cenach (jak np. Riesling Oltrepò Pavese), Spätburgunder mnie uwiódł i zdecydowanie polecam to wino. Zdecydowanie też polecam ostatnią pozycję, która idealnie nada się na upalne dni (chociaż na takie przyjdzie nam pewnie poczekać do przyszłego lata).





2 komentarze:

  1. To wszystko prawda, ja też nigdy nie miałam dobrego zdania o Niemcach i nie spodziewałam się, że tak u nich pięknie, miło, "francusko" i że wina tat dobre, dopóki nie wybraliśmy się do doliny Mozeli. Mam nadzieję, że uda nam się wybrać do Niemiec w przyszłym roku. Na pewno warto. Piękne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie z kolei Badenia to taka uporządkowana i nieco chłodniejsza Toskania :)

    Mozela to mój kierunek na przyszłe wyjazdy.

    OdpowiedzUsuń