Musujące wina z Italii
Lago Trasimeno w pełnej krasie, czyli miejsce gdzie co roku w ręce wpada mi ciekawy winiarski okaz. |
Gdy kurz opada, a zgliszcza afery taśmowej majaczą gdzieś
w odmętach nie-pamięci, wracamy do prosecco. Bo prosecco to trunek szlachetny,
chociaż niektórzy twierdzą, że do szampana nie dorasta. Ja się z nimi nie
zgadzam i uporczywie bąbelki z Veneto kupuję. Ale żeby nie było monotonnie, to
podczas podróży bo Półwyspie Apenińskim zakupiłem również spumante umbryjskie.
Rzecz ciekawa i smaczna.
Zacznijmy jednak od niskich tonów, bo od produkowanego na
masową skalę Prosecco Maschio Extra Dry.
Mając polskie doświadczenia odnośnie win produkowanych hurtowo podszedłem do
tejże butelki (a właściwie buteleczki) z dużą dozą nieśmiałości i
nieskrywanej wrogości. Za nieco ponad 4
euracze, we włoskim Carrefour’ze zakupiłem trzy buteleczki po 200ml każda.
Przyznam szczerze, że taki format bardzo mi się podoba. Samotny wieczór nie
wymagał otwierania butelki standardowej i następnie picia na umór, dopijania
następnego dnia odgazowanego wina czy też wylewania go do zlewu.
Maschio zaskoczyło mnie. Zaskoczyło na plus i to bardzo.
Nie spodziewałem się fajerwerków po tak tanim winie, produkowanym przez
wielkiego producenta. A tu psikus. Zaraz po otwarciu gęsta i długo utrzymująca
się pianka. Bąbelki drobne, perliste, delikatne. Schłodzone jest bardzo męskie
– kamienne, wapienne, twarde. Jak sama nazwa wskazuje. Po ogrzaniu w dłoniach
mięknie, pojawiają się nowe aromaty – słodkie kwiaty, dojrzałe brzoskwinie i
morele, na finiszu delikatne migdały (to może właśnie dlatego w reklamówkach
telewizyjnych pojawiają się piękne kobiety, zamiast tytułowego
„maschio"?). W mojej skali mocne:
Drugą butelką z bąbelkami jest Blanchus od Terre de la Custodia – umbryjskie spumante o
jasnożółtej barwie z zielonkawymi refleksami. Niezwykle kwiatowe i zarazem
bardzo wytrawne wino. Czuć tu miód lipowy, czuć żółte morele, czuć włoskie
wakacje. Zdecydowane, ale też delikatne. Za 9 euro to ja takie rzeczy lubię! Do
ostryg, do innych owoców morza, do truskawek! Kupiłem przez przypadek (jak Est!Est!! Est!!! rok temu) nad Lago Trasimeno.
Z piwnicy Terre de la Custodia spróbowałem również Rosso di Montefalco – eleganckie wino,
pełne dojrzałych wiśni i śliwek z wybijającą się kwasowością i taninami, które
trzymają wszystko w ryzach. Przypomina czterdziestolatka, który wciąż czuje się
młodym, ale życie nauczyło go, że niektórych rzeczy się nie robi i należy nie
wysuwać się ponad średnią. Taki też jest tu smak – wszystko zgrane, dopasowane,
bez gwoździ, które należałoby dobić. Może poleżeć kilka lat, stanie się jeszcze
bardziej eleganckie i dystyngowane.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz