____________________________________________________________________________________________________________________________________________________
¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯

niedziela, 28 września 2014

Smoła i nafta w toskańskim kieliszku

Tajemnicze naftowe wino


            Każdy amator wina spotkał się chociaż raz w życiu z trunkiem, który odcisnął wyjątkowy ślad na kubkach smakowych. Chociaż raz w życiu posmakował szlachetnego alkoholu, którego smaku zapomnieć się po prostu nie da. Pół biedy, jeśli znamy nazwę, producenta lub inne informacje umożliwiające zakup rzeczonej butelki. Gdy jednak wszelkie przydatne dane pozostają poza naszą wiedzą to rzecz można by określić hasłem „pies pogrzebany”. A co w sytuacji, gdy znamy nazwę wina, znamy producenta, znamy nawet podmiot odpowiedzialny za rozlewanie i butelkowanie, ale to i tak na nic? Na nic, bo do wina tego nikt się przyznać nie chce? Na nic, bo wpisując we wszechwiedzącym Wujku Google nazwę wina nie znajdujemy ABSOLUTNIE ŻADNEJ INFORMACJI? Żadnej opinii, żadnego sklepu oferującego daną butelkę? Ba! Nawet strony producenta brak!
            Tak właśnie było u mnie z Biricchino Toscana IGT. Wino to postawiono mi do kolacji w jednym z hoteli we Włoszech. Już po pierwszym łyku wiedziałem, że chcę go więcej i więcej. Zrobiłem zdjęcia etykiety i kontretykiety, co by umożliwić sobie zakup tego wina w późniejszym czasie (jakże złudne były moje nadzieje!). Produkowane przez Le Valli i rozlewane przez Oresac wino okazało się być czymś w rodzaju Świętego Graala dla mojego podniebienia.
            Aksamitna, czarno-purpurowa barwa z granatowymi refleksami zapowiadała już od samego początku, że będzie to wino inne od wszystkich próbowanych przeze mnie dotychczas. Na ściankach kieliszka pojawiły się grube, mięsiste łzy (14,5% robi swoje). Mimo to w nosie nie było czuć ani grama alkoholu. Była tam za to smoła, nafta i dojrzała jeżyna. Było dużo tytoniu, dużo skóry i głębokiej czekolady. Biricchino okazało się być winem bardzo zdecydowanym, bardzo męskim i zapadającym w pamięć. I jakby mało było tego, praktycznie niemożliwym do znalezienia ponownie… Jeśli jednak ktoś potrafiłby udzielić mi informacji na temat opisywanej tutaj butelki (a także na temat Salcheto Rosso), to będę niezwykle wdzięczny za takowe (mikkac8504@gmail.com).


3 komentarze:

  1. łał! jestem niesamowicie ciekawa smaku!

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznam, że był specyficzny i nie każdemu przypadłby do gustu. Mnie bardzo to wino zasmakowało.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo, super! Dzięki za info ;) Gdy szukałem tego wina znalazłem też wszędzie formę Birichino, ale dokładnie tej etykiety, której zdjęcie znajduje się we wpisie - nigdzie.

    OdpowiedzUsuń