O historii i
tradycji wyrobu nalewek
Gdy tylko na krzewach i drzewach
pojawiły się pierwsze owoce, w mojej głowie pojawiły się dziesiątki pomysłów
jak je wykorzystać. I nie będę ukrywał, że każdy pomysł zawierał się w słowie
wino lub nalewka. Miody pitne na jakiś czas odstawiłem, gdyż tych mam już pod
dostatkiem, a z kolei z nalewkami wciąż ubogo. Zanim jednak przejdziemy do
produkcji samego trunku, chciałbym po krótce przedstawić historię tej jakże
pięknej tradycji. A to dlatego, że podobnie jak w przypadku miodów pitnych, tak
i tu okazuje się, że nalewki to nie do końca polska historia, a co ciekawe:
również włoska.
Nalewy i wódki gatunkowe w historii
naszego kraju są bardzo mocno zakorzenione. Kto nie zna wyobrażenia o
szlachcicu, który na podorędziu zawsze trzyma buteleczkę (albo i kilka)
wyśmienitej domowej naleweczki? Walory smakowe to jedno, ale według ludowych
przekazań mają one także wiele właściwości zdrowotnych. I tak na przykład:
jarzębinówka pomaga na dolegliwości żołądkowe, bursztynówka na ból głowy, a
malinówka świetnie się sprawdzi przy przeziębieniu. Nie przez przypadek kredens
w dworku szlacheckim, w którym stały nalewy, nazywano “apteczką”. Z trunkiem
tym wiąże się też wiele ludowych tradycji. Żenicha, nalewka sporządzona na
owocach dzikiej róży, nazwę zawdzięcza zwyczajowi, który polegał na zrobieniu i
wystawieniu tego rodzaju alkoholu przed dom, gdy rodzice decydowali, że młoda
panna jest gotowa do zamążpójścia. Zabiegający o rękę w ten sposób wiedzieli,
że mogą stanąć w konkury, a kto żenichą został poczęstowany – ten szczęśliwiec.
Tyle o polskości nalewek. Bo
historia tych dobroci zaczyna się gdzie indziej. Podobnie jak w przypadku wina,
miodu, czy piwa – również w tym wypadku musimy cofnąć się do czasów Imperium
Rzymskiego i powędrować na Półwysep Apeniński. Pierwsze nalewy owocowe i
ziołowe bowiem sporządzali starożytny rzymianie. Jedyna różnica polegała na
tym, że używali oni nie spirytusu czy wódki, a wina i miodu pitnego (z powodów
oczywistych – destylacja nie była wtedy jeszcze znana). Prawdopodobnie dopiero
w VIII wieku arabscy alchemicy z Hiszpanii dokonali pierwszego “przepuszczenia
wina przez rurki”. Po dodatku ziół i miodu wysokoprocentowy alkohol stał się
smaczny i niesamowicie pijalny. Przez wiele lat sekret destylacji był pilnie
strzeżony. Pod koniec XIII wieku francuski uczony Arnaud de Villenueve opisał
ten proces oraz sam przyrząd służący do produkcji aqua vitae. Z samego początku do produkcji wysokoprocentowego
alkoholu używano jedynie wina z winogron, z czasem zaczęsto wykorzystywać inne
owoce, zboża i ziemniaki (stan dzisiejszy, można by rzec).
Historia nalewów następnie toczy się
w średniowieczu z dużym powodzeniem. Znane stają się eliksiry lecznicze
sporządzane przez mnichów. Włosi w XVI wieku zasłynęli pierwszym tego typu
alkoholem produkowanym na masową skalę – rosoglio
– czyli spirytus z dodatkiem olejku różanego podbił serca włoskich i
europejskich możnowładców. Kolejno w 1605 roku w klasztorze de la Grande
Chartreuse powstała słynna chartreuse – likier ziołowy. Na północy Francji w
tym czasie mnisi Benedyktynie rozpoczęli produkcję swojej słynnej nalweki –
benedyktynki (która bardzo szybko dotarła również do Polski).
To taki krótki rys historyczny,
brakuje jeszcze kilku punktów w rozwoju nalewkarstwa, ale te najważniejsze
zostały nadmienione. Jak widać nalewy to nie tylko Polska, a w równym stopniu
Francja, Włochy; w późniejszych czasach również Niemcy. Dzisiaj różnego rodzaju
nalewki są produkowane w większości krajów europejskich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz