____________________________________________________________________________________________________________________________________________________
¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Nie samym winem człowiek żyje

O historii i tradycji wyrobu nalewek


            Gdy tylko na krzewach i drzewach pojawiły się pierwsze owoce, w mojej głowie pojawiły się dziesiątki pomysłów jak je wykorzystać. I nie będę ukrywał, że każdy pomysł zawierał się w słowie wino lub nalewka. Miody pitne na jakiś czas odstawiłem, gdyż tych mam już pod dostatkiem, a z kolei z nalewkami wciąż ubogo. Zanim jednak przejdziemy do produkcji samego trunku, chciałbym po krótce przedstawić historię tej jakże pięknej tradycji. A to dlatego, że podobnie jak w przypadku miodów pitnych, tak i tu okazuje się, że nalewki to nie do końca polska historia, a co ciekawe: również włoska.
            Nalewy i wódki gatunkowe w historii naszego kraju są bardzo mocno zakorzenione. Kto nie zna wyobrażenia o szlachcicu, który na podorędziu zawsze trzyma buteleczkę (albo i kilka) wyśmienitej domowej naleweczki? Walory smakowe to jedno, ale według ludowych przekazań mają one także wiele właściwości zdrowotnych. I tak na przykład: jarzębinówka pomaga na dolegliwości żołądkowe, bursztynówka na ból głowy, a malinówka świetnie się sprawdzi przy przeziębieniu. Nie przez przypadek kredens w dworku szlacheckim, w którym stały nalewy, nazywano “apteczką”. Z trunkiem tym wiąże się też wiele ludowych tradycji. Żenicha, nalewka sporządzona na owocach dzikiej róży, nazwę zawdzięcza zwyczajowi, który polegał na zrobieniu i wystawieniu tego rodzaju alkoholu przed dom, gdy rodzice decydowali, że młoda panna jest gotowa do zamążpójścia. Zabiegający o rękę w ten sposób wiedzieli, że mogą stanąć w konkury, a kto żenichą został poczęstowany – ten szczęśliwiec.



            Tyle o polskości nalewek. Bo historia tych dobroci zaczyna się gdzie indziej. Podobnie jak w przypadku wina, miodu, czy piwa – również w tym wypadku musimy cofnąć się do czasów Imperium Rzymskiego i powędrować na Półwysep Apeniński. Pierwsze nalewy owocowe i ziołowe bowiem sporządzali starożytny rzymianie. Jedyna różnica polegała na tym, że używali oni nie spirytusu czy wódki, a wina i miodu pitnego (z powodów oczywistych – destylacja nie była wtedy jeszcze znana). Prawdopodobnie dopiero w VIII wieku arabscy alchemicy z Hiszpanii dokonali pierwszego “przepuszczenia wina przez rurki”. Po dodatku ziół i miodu wysokoprocentowy alkohol stał się smaczny i niesamowicie pijalny. Przez wiele lat sekret destylacji był pilnie strzeżony. Pod koniec XIII wieku francuski uczony Arnaud de Villenueve opisał ten proces oraz sam przyrząd służący do produkcji aqua vitae. Z samego początku do produkcji wysokoprocentowego alkoholu używano jedynie wina z winogron, z czasem zaczęsto wykorzystywać inne owoce, zboża i ziemniaki (stan dzisiejszy, można by rzec).
            Historia nalewów następnie toczy się w średniowieczu z dużym powodzeniem. Znane stają się eliksiry lecznicze sporządzane przez mnichów. Włosi w XVI wieku zasłynęli pierwszym tego typu alkoholem produkowanym na masową skalę – rosoglio – czyli spirytus z dodatkiem olejku różanego podbił serca włoskich i europejskich możnowładców. Kolejno w 1605 roku w klasztorze de la Grande Chartreuse powstała słynna chartreuse – likier ziołowy. Na północy Francji w tym czasie mnisi Benedyktynie rozpoczęli produkcję swojej słynnej nalweki – benedyktynki (która bardzo szybko dotarła również do Polski).

            To taki krótki rys historyczny, brakuje jeszcze kilku punktów w rozwoju nalewkarstwa, ale te najważniejsze zostały nadmienione. Jak widać nalewy to nie tylko Polska, a w równym stopniu Francja, Włochy; w późniejszych czasach również Niemcy. Dzisiaj różnego rodzaju nalewki są produkowane w większości krajów europejskich. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz