Imigracja
we Włoszech
źródło: http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/0/08/Spiaggia_rosa,_isola_di_budelli,_sardegna.jpg |
Linia brzegowa Włoch liczy 7600km.
Pierwsze, co przychodzi na myśl słysząc tę liczbę to niekończące się plaże pokryte
złocistym piaskiem, obmywane przez lazurowe wody Morza Śródziemnego, Jońskiego,
Tyrreńskiego, Liguryjskiego, czy Adriatyku. Nic tylko rozłożyć ręcznik i się opalać.
Niestety fakt posiadania tak długiej linii brzegowej rodzi poważne problemy. No
bo wystarczy chwilę pomyśleć: jak w takim wypadku bronić granic? Jak
zabezpieczyć takową linię brzegową przed napływem imigrantów? A tych akurat nie
brakuje. Całe Bałkany i pół Afryki „wali do Włoch drzwiami i oknami”, w
ucieczce przed wojną, czy biedą, mając w głowie obraz bogatej ziemi obiecanej.
źródło: http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/c/c2/US_Navy_020802-N-3580W-001_Boarding_team_from_USS_Hopper_approaches_a_suspected_Iraqi_oil_smuggler.jpg |
Włochy w latach osiemdziesiątych XX
wieku przeszły niesamowitą transformację – z kraju emigrantów przekształciły
się w państwo, które imigrantów przyjmuje. I to w niezliczonych ilościach.
Kolejne przepisy i ustawy, które z założenia miały uregulować tę sytuację i
wprowadzić porządek w zakresie napływu imigrantów, w rzeczywistości nie za
bardzo pomogły. Do Italii z każdym rokiem, miesiącem, tygodniem dobijają
kolejne pontony, barki, statki, łódki i łódeczki wypchane bo brzegi ludźmi
szukającymi lepszego życia. W ciągu ostatniego miesiąca Corriere della Sera
podał informację o czterech statkach, które do wybrzeży Sycylii, Lampedusy, a
nawet do samego Taranto (część kontynentalna!) dostarczyły ponad 15 tysięcy
mieszkańców Afryki. Imigranci nierzadko spędzają na wodach Morza Śródziemnego
kilka lub kilkanaście dni bez słodkiej wody, jedzenia, wystawieni na działanie
słońca. Dryfują w nadziei, że na horyzoncie pojawi się stały ląd i nie będzie
on czarną ziemią, którą jeszcze niedawno w pośpiechu opuszczali. Co chwilę
włoskie media podają wieści o akcjach ratunkowych przeprowadzanych przez łodzie
straży nabrzeżnej. Sytuacja, powiedzmy sobie szczerze, jest beznadziejna.
Jakkolwiek makabrycznie by to nie
brzmiało, problemem nie są jedynie imigranci, którzy docierają do brzegu żywi,
a właśnie ci martwi. 22 czerwca do portu w Pozzallo dopłynął statek, na pokładzie
którego znajdowało się 45 (!) ciał. Brakuje miejsca dla tych, którzy przeżyli,
brakuje miejsc w szpitalach i wreszcie brakuje miejsc, gdzie można by chować
umarłych. Kolejnym problemem, który rodzi poważne zagrożenia nie tylko dla
Italii, ale dla całej Europy są choroby zakaźne. Bardzo często imigranci przenoszą
niebezpieczne choroby, zdarza się, że prawie wszyscy przebywający na łodzi są
nosicielami jakiegoś wirusa, który niewykryty w porę mógłby stworzyć niemałe
zagrożenie dla europejczyków.
źródło: http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/8/82/Boat_People_at_Sicily_in_the_Mediterranean_Sea.jpg |
I docieramy do sedna: imigranci z
jednej strony nie są mile widziani w Europie, z drugiej strony Włochy i cała UE
potrzebuje ich. Napływ ciemnoskórych mieszkańców Afryki z początku nie był
postrzegany jako zjawisko negatywne. Dlaczego? Masy imigrantów stały się
synonimem taniej siły roboczej, na którą zapotrzebowanie wzrosło w czasach
szybkiego rozwoju społeczeństw Europy zachodniej. Nie oszukujmy się, w momencie
gdy Włochy zaczęły się bogacić, poziom życia rósł, wielu makaroniarzy
zrezygnowało z wykonywania niektórych zawodów. Mało płatne, mające niskie
poważanie w społeczeństwie, czy po prostu ciężkie zawody zaczęli wykonywać
imigranci, a Włosi na to chętnie przystali. Sytuacja zaczęła wymykać się spod
kontroli i nie potrafiły jej opanować kolejne rządy Włoch. I nie pomaga tu ani
trochę fakt, że problem imigracji to problem ogólnoeuropejski (il Mezzogiorno
to jedynie przystanek w drodze na północ: do Mediolanu, Turynu, ale też w
równym stopniu do Paryża, Berlina, i dalej). Przez wiele lat Bruksela
lekceważyła tę sytuację, a gdy zorientowano się, że Italia sama sobie nie
poradzi, było już za późno. Nowo wybrany przewodniczący Komisji Europejskiej –
Jean-Claude Juncker zapowiedział, że bardzo prawdopodobne jest powołanie
komisarza ds. imigracji. Informacja, choć optymistyczna, raczej nie zmieni za
dużo w aktualnym stanie rzeczy.
Problem jest poważny, istnieje i
będzie istnieć jeszcze bardzo długo. Delikatnie mówiąc Włochy i cała UE
obudziła się, excuse-moi, z „ręką w nocniku” i teraz potrzeba zdecydowanych,
ale rozsądnych działań. Na zakończenie zamieszczam trailer dokumentu autorstwa
Mauro Cateriny o imigrantach, którzy dotarli do rodzinnej miejscowości autora,
Caltabellotty.
właśnie co dopiero wróciłam z Włoch, a już tęsknię za tym krajem!
OdpowiedzUsuńNie odpowiem, ze zazdroszcze bo za 20 ja tez wyruszam do Italii ;)
OdpowiedzUsuń