O
wyższości korka nad zakrętką?
O wyższości korka korkowego nad
zakrętką mówi(ło) się wiele. O tym, że lepsze to dla wina, że niby wino z
korkiem to na pewno wino dobre, wysokiej klasy, godne… i tak dalej. Czasy się
zmieniają, producenci i konsumenci też. I tak dzisiaj kto ma chociaż
efemeryczne i bazowe pojęcie o enologii, ten wie, że zakrętka na butelce z
winem to nie grzech, a w wielu wypadkach konieczność.
No ale tak z drugiej strony, pijąc
ostatnio Pinot Grigio z Żabki, doszedłem do wniosku, że wina na zakrętkę są
jednak pozbawione pewnej magii. Zdejmowanie kapturka termokurczliwego (często
już tutaj pojawiają się trudności), następnie ostrożne „wkręcenie” korkociąga,
wyciąganie i na samym końcu charakterystyczne pyknięcie. Niedające się pomylić,
tak samo jak nie da się pomylić przyjemnego dla ucha „ptssss” przy otwieraniu
butelki lub też ewentualnej puszki z piwem. I to wszystko w domowych warunkach.
A widok kelnera, który przynosi butelkę wina i następnie odkręca ją jakby była
to połówka wódki? Nie podoba mi się. Niech jeszcze dobrze uderzy kilka razy
łokciem w dno i jesteśmy w domu…
źródło: http://www.jmpdesigns.pl/wp-content/uploads/2014/02/serca-z-korka.jpg |
Dobrze, ale zejdźmy na ziemię. Kilka
suchych faktów, które stawiają w wielu wypadkach zakrętkę ponad korek: wino w
marketach nie jest przeznaczone do długiego leżakowania, są to zazwyczaj trunki
„bierz mnie i pij natychmiast”; takie butelki na sklepowych półkach stoją w
pionie – korek po prostu wysycha, do wina dostaje się dużo tlenu i po zawodach.
Przypomina mi się przypadkowo przeczytany gdzieś wpis o winie, którego korek
dało się palcem wcisnąć do środka. Pragmatyzm i racjonalizm mówi: zakręcane wino
z marketu to dobre wino z marketu. Oczywiście nie zawsze, aktualnie nadal
rzadko widujemy zakręcane wina w porównaniu do tych korkowanych. Inną kwestią
jest ochrona lasów korkowych i względy ekonomiczne – zakrętka jest dużo tańsza.
Prawda jest jednak taka, że duża liczba klientów (w Polsce) widząc zakrętkę
odchodzi z niesmakiem, krzywą miną i adekwatnym komentarzem. Sam słyszałem ich
wiele. „Jak zakręcane to pewnie jakiś jabol.”
Ja się zakrętek nie boję, chociaż
jak już wspomniałem – korek to magia. Otwieranie wina, w który wciśnięty jest
kawałek „drewna” ma w sobie coś pięknego, co wzbogaca i urozmaica samo
spożywanie trunku. Wersja zakrętkowo-piknikowa za to króluje w plenerze!
No to teraz idź Pan i powiedz to o tej magii Australijczykom, Nowozelandczykom (!) czy Austriakom.
OdpowiedzUsuńMagię wina tworzą jego smak, aromat, barwa, legendy wokół wielu etykiet czy winnic - ale tę magię może bardzo szybko i łatwo utrącić... korkowy posmak wina, kwalifikujący je do zlewu. Zwłaszcza jeśli mamy do czynienia z korkiem prasowanym. Więc w moim przypadku ostatnią rzeczą na jaką patrzę przy wyborze wina jest jego zamknięcie - co więcej, dobre wina z nakrętką cieszą się ostatnimi czasy coraz większym zaufaniem z mojej strony.
Hmm... wydaje mi się, że źle Pan(i) odebrał(a) mój wpis. Pomimo tego, że wolę tradycjonalistyczno-romantyczną wizję świata, to łączę to z pragmatyzmem i tym wpisem chciałem pokazać, że wina zakręcane są równie dobre jak te korkowane. Świadczą o tym chociażby stwierdzenia:
OdpowiedzUsuń"I tak dzisiaj kto ma chociaż efemeryczne i bazowe pojęcie o enologii, ten wie, że zakrętka na butelce z winem to nie grzech, a w wielu wypadkach konieczność."
"Pragmatyzm i racjonalizm mówi: zakręcane wino z marketu to dobre wino z marketu."
"Ja się zakrętek nie boję, chociaż jak już wspomniałem – korek to magia."
Tytuł wpisu to cytat, zasłyszana wypowiedź w sklepie. Właśnie po to, by takich wypowiedzi było jak najmniej napisałem o winach z zakrętką.
Zgadzam się, że aromat, barwa, historia związana z firmą, szczepem, daną butelką tworzą klimat i magię. Nie wmówi mi jednak Pan(i), że rytuał odkorkowywania butelki z winem nie ma w sobie "tego czegoś". Co więcej, niebawem opublikuję recenzję pewnego wina na zakrętkę, które jest bardzo dobre - tak, żeby ugruntować moją pozycję ;).
Pozdrawiam
A skąd się to wzięło "Jak zakręcane to jabol", a no stąd, iż cała masa najtańszych win jakie tylko istnieją są zakręcane... Wydaje mi się, że ta magia korka mimo wszystko istnieje, co więcej, ja kolekcjonuję korki - zawsze jak otwieram jakieś "nowe wino", to czekam jak dziecko, które otwiera jajko niespodziankę, by zobaczyć jaki jest korek... Zatem, z góry, z niechęcią kupuję wina zakręcane, bo co można zrobić z zakrętką? Tylko wyrzucić w kosz. Poza tym, te chwile, kiedy gdzieś na jakimś wyjeździe nagle się okazuje, że jest wino, a nie ma korkociągu - bezcenne. I wtedy dopiero człowiek się dowiaduje, ile jest sposobów na otwarcie wina...
OdpowiedzUsuń