____________________________________________________________________________________________________________________________________________________
¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯

piątek, 16 maja 2014

Mielżyński Bud Break Poznań

Bubbles Love 9.05.2014
  


            Tegoroczną edycję degustacji u Mielżyńskiego można streścić następująco: pięcioro wystawców, 23 świetne wina, miliony bąbelków. Uważam jednak, że w tych kilku słowach nie oddamy całości geniuszu organizatora, jak i samych producentów. Na Bud Break’u mieliśmy okazję spotkać jednego producenta z Hiszpanii, a dokładniej z Katalonii (Castillo Perelada), dwóch z Szampanii (Deutz oraz Lenoble) i dwóch z Włoch. Pierwszy przedstawicielem Bel Paese była winnica Nino Franco, specjalizująca się w produkcji Prosecco (a więc Veneto, jeśli pamiętacie moje porównanie dwóch niskobudżetowych prosecco). Drugim przedstawicielem, którego wina uwiodły mnie całkowicie, był Paolo Saracco.
          Jako, że Italianizzato to blog o Włoszech, skupię się na wystawcach z tegoż kraju, ale myślę, że warto również wspomnieć o pozostałych. Tak więc, pokrótce, z moich notatek:

Castillo Perelada:
Brut Reserva Cava – wytwarzana metodą szampańską, zwaną też tradycyjną. W smaku czuć owoce kandyzowane, drożdżówkę, silny i orzeźwiający finisz;
Brut Nature Cuvee Especial – powstała z trzech lokalnych szczepów (Macabeo, Perelada, Xarel Lo), nieco słodsza od poprzedniczki, wyczuwalne cytrusy i morela;
Cava Gran Claustro – cięższa od poprzedników, przede wszystkim nuty owocowe i wanilia.



Deutz Champagne oraz Lenoble Champagne… cóż, sława tych trunków znacznie wyprzedza je same, więc chyba nie trzeba tu dużo tłumaczyć. Sam mistrz ceremonii snuł opowieści na temat produkcji tych szampanów. Na szczególną uwagę zasługują Deutz Classic Brut (powstający z trzech szczepów – Chardonnay, Pinot Noir oraz Pinot Meunier), który leżakował przez 4 lata nad drożdżami oraz Deutz Blanc de Blancs, powstały jedynie ze szczepu Chardonnay.




Czas na włoski element, a właściwie dwa elementy Bud Break’u. Nino Franco z Valdobbiane uraczył przybyłych świetnymi prosecco, poniżej zrobione przeze mnie na szybko notatki:
Rustico – dużo owoców i kwiatów okraszonych odrobiną kwasowości, dzięki której wino jest orzeźwiające;
Brut – gruszki i jabłka, cytrusy i nieco pestkowej goryczki, kremowa piana;
Primo Franco – najbardziej mi smakowało z win od Nino Franco, mocno kwiatowe, kwasowość mieszająca się ze słodkością.




        Drugim wystawcą z Włoch był Paolo Saracco. Moim zdaniem, temu producentowi należy się ogromne chapeau bas. U Mielżyńskiego chwalił się tylko dwoma winami, ale podbiły one nie tylko moje serce i zdecydowanie wybijały się ponad inne.
Pinot Nero 2011 – jedyny czerwony osobnik na degustacji, wyśmienite wino, bez zawahania zanotowałem ocenę 10/10, bukiet owoców leśnych z ekstremalnie długim waniliowym finiszem. Przy drugiej próbie wyczułem również odrobinę pestkowej goryczki. Niestety jak na razie u Mielżyńskiego w sklepie nie ma tego wina, ale jak tylko się pojawi biegnę po butelkę czy dwie;
Moscato d’Asti – kto Moscato zna, ten wie o czym tu będzie mowa. Wino charakteryzujące się dużą słodyczą, która mimo wszystko nie zapycha i nie jest nachalna. Wręcz przeciwnie, ewoluuje w czasie i tak od słodyczy owocowej (brzoskwinie) przechodzi do lekko drapiącej słodyczy miodu. Szczególnie posmakowało pani I.



            Cóż, słów kilka na zakończenie. Za organizację takich otwartych degustacji, gdzie może pojawić się każdy zainteresowany, panu Mielżyńskiemu należy się głęboki ukłon. Kultura picia wina w naszym kraju na pewno na tym zyskuje, a już nie wspominam o rynku win bąbelkowych, bo ten wciąż w pogoni za winami spokojnymi. Trzeba przyznać, że wystawcy byli doborowi, każdy pokazał to, co ma najlepsze, a jak widać na załączonych zdjęciach, np. Nino Franco dba równie mocno o promocję, co o same produkty… Drugi ukłon wędruje do Paolo Saracco, który poza tym, że produkuje wyborne wina, jest bardzo miłym człowiekiem i zaprosił mnie na zwiedzanie winnicy… pozostaje kupić bilety i lecieć do Piemontu!




1 komentarz:

  1. No, Panie Kolego! W końcu znalazłem coś o Saracco Pinot Nero. Dzięki, teraz jestem zdecydowany na kilka flaszek ;)
    Paweł

    OdpowiedzUsuń