____________________________________________________________________________________________________________________________________________________
¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯

środa, 21 maja 2014

Jovanotti evolutivo

Historia, która trwa
 
źródło: http://www.corriereuniv.it/cms/wp-content/uploads/2013/09/jovanotti.jpg

            Kogo wymienilibyście na pytanie o włoskich piosenkarzy? Bocelli? Laura Pausini? Niektórzy może Ligabue? A Jovanotti? No nie wiem. Bo Jovanotti, chociaż bardzo popularny w Italii, a jego sława dotarła nawet do Stanów Zjednoczonych, to w Polsce wciąż nieodkryty. A szkoda, bo długo by szukać twórców tak barwnych jak on.
            Urodzony w Rzymie w 1966, a więc mający już 48 lat, Lorenzo Cherubini, bo tak nazywa się naprawdę, ma za sobą rzeszę fanów od wielu lat. I znamienny jest tutaj jego pseudonim artystyczny, bo Jovanotti brzmi bardzo podobnie do giovanotti (pl. młodzieńcy). Wszak dużą grupę wśród fanów Lorenzo stanowią młodzi, chociaż nie brak tu i ludzi w wieku średnim, a nawet starszych. Zaczynał karierę od rzeczy, powiedzmy sobie szczerze, raczej kiczowatych. Gdyby trwał w nich do dziś, bardzo prawdopodobne, że nie słuchałby go nikt lub jedynie grupa desperatów. Ale, ale... Jovanotti się rozwijał i rozwija nadal. Definiowany jest jako raper, DJ i piosenkarz-autor tekstów, ponieważ trudno go zaszufladkować. Pierwszy album został wydany w 1988 i nosił nazwę “Jovanotti for president”. Od tego czasu dużo się zmieniło w jego twórczości, jak najbardziej na plus. Co najlepsze, każdy kolejny album to niespodzianka.

źródło: wikipedia.org

            Ostatni album studyjny, pod tytułem “Ora” (pl. teraz) wyszedł w 2011, a w 2013 w sklepach pojawił się album live, zawierający nagrania z trasy koncertowej “Lorenzo negli stadi -  Backup tour 2013”. Obydwa zasługują na uwagę. Pierwszy, gdyż stanowi kolejny już przełom w karierze artysty. “Ora” zapoczątkowała zwrot w stronę techniki i nowości w twórczości Jovanottiego, czego dowodem i kontynuacją były później same koncerty. Gra świateł, strojów, dźwięków – wszystko to tworzyło podczas występów niesamowitą atmosferę. Backup to odgrzewane hity, mógłby ktoś rzec, ale pomyliłby się w tej ocenie. Nie zawsze przecież świętuje się 25 lat kariery, a w takich momentach wypada przypomnieć jak się zaczynało.

Przyznam szczerze, że Jova boskim głosem obdarzony nie jest, ale i bez tego daru sobie świetnie radzi. Przemyślane teksty, charakterystyczny styl, dobrze dobrani współpracownicy oraz nietuzinkowe pomysły na koncerty sprawiły, że uwiódł wielu. A przy tym wszystkim wciąż skromny, pełen życia i normalny, kochający rodzinę człowiek. Już czekam z niecierpliwością na kolejny album od Jovanottiego, gdyż ten w grudniu 2013 zapowiedział, że wycofuje się na rok, by pisać nowe teksty. W Jovanottim, cytując jego samego, można innamorarsi ogni giorno, ogni ora di più (pl. zakochiwać się każdego dnia, każdej godziny coraz bardziej).






6 komentarzy:

  1. Ja znam, lubię i słucham.
    Świetny blog, cieszę się, że odkryłem go dość szybko, inaczej byłby spory problem z przeczytaniem wszystkiego do samego początku. Ale częste wpisy to akurat zaleta, jeżeli są dobre, oczywiście. Tutaj na szczęście są. Pozdrawiam i powodzenia w prowadzeniu bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę, się że Jovanotti ma również fanów w Polsce i równie mocno się cieszę, że blog zyskuje nowych fanów ;) Mam nadzieję, że utrzymam poziom i w miarę częstotliwość wpisów. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Panie Kaczmarku, Jovanotti ma jeszcze lepsze piosenki niż ta zamieszczona :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Sobańsko, piosenka zamieszczona jest bardzo spoko i idealnie obrazuje ostatnią przemianę Jova. Ale dla Pani tutaj coś lżejszego, w innym stylu: https://www.youtube.com/watch?v=FSea1YPxK1c

      Usuń
  4. Jovanottiego jeszcze nie słuchałem, zaraz to nadrobię :-) Moje włoskie muzyczne odkrycie to Ilaria Graziano z Francesco Fornim, a zwłaszcza głos Ilarii... A coś z innej beczki i z niższej raczej półki, ale bardzo przyjemne to Ettore Giuradei. Do słuchania w drodze do pracy, na dobry dzień - idealne

    OdpowiedzUsuń
  5. Szczerze powiedziawszy do Ilarii i Francesco jeszcze się nie dokopałem, ale teraz na pewno to uczynię ;)

    OdpowiedzUsuń