Italianizzato
na 2016r.
Made by Maja Sobańska ;) |
Nowy rok, nowe wyzwania. Ile to już razy słyszeliśmy ten
slogan z ust znajomych (lub naszych własnych), który po kilku tygodniach
wydawał się być jedynie mglistą przeszłością (w co lepszych przypadkach, w co
gorszych zapominano o nim w ogóle). Wraz z początkiem roku 2016 postanowiłem,
że wypowiem się i ja na kilka kwestii dotyczących bloga, mojej internetowej
twórczości oraz moich pomysłów, planów i opinii dotyczących kilku zagadnień.
Dotychczas tego nie czyniłem, ponieważ wolę, aby to moje teksty były nośnikiem
moich przemyśleń. Blog jednak się rozwija, nabiera rozpędu, został nagrodzony
przez magazyn Czas Wina, co dobitnie pokazuje, że powinienem zabrać głos w
pewnych sprawach.
Pozwolę sobie zacząć od kwestii prozaicznej:
częstotliwości publikowania wpisów oraz jej wpływowi na jakość. Dotychczas na
Italianizzato nowy artykuł ukazywał się średnio co trzy dni. Bardzo często z
ust internetowych blogerów płynie teza: „będę pisał rzadziej, ale lepiej”. Moi
drodzy Czytelnicy, nie uważam, aby rzadsze publikacje wiązały się ze wzrostem
jakości wpisów. Sądzę natomiast, że każdy autor powinien w swojej twórczości tak
zachować dbałość o wartość merytoryczną, poprawność językową, jak i aktualność
bloga. Jeśli ktoś ma dostatecznie dużo czasu, aby codziennie publikować
wartościowe artykuły, to dlaczego nie? Popieram i podpisuję się pod tym obiema
rękoma. W moim przypadku sprawy wyglądają tak, że dzielę czas pomiędzy rodzinę,
pracę, bliskich, studia, bloga i znajomych (w dużym uproszczeniu; kolejność
przypadkowa). W tym wszystkim staram się zachować umiar. Dlatego też od nowego
roku, być może, na Italianizzato nowy wpis będzie ukazywał się nie co trzy, a
co cztery dni. Tak, czy inaczej, możecie być pewni, że blog będzie nieustannie
żył, z pewnością nie pozwolę na kilkutygodniowy zastój.
Ponadto postanowiłem, że warto dołożyć jeszcze więcej
starań, aby wzmocnić merytoryczną stronę moich wpisów. Chcę, aby każdy, kto tu
wchodzi, znalazł informację rzetelną, przydatną, ciekawą, która nie będzie watą
słowną, a niosła ze sobą konkretny przekaz. Oczywiście nadal będę dbał o
warstwę językową. Każdy wpis przed publikacją jest czytany, redagowany i
poprawiany minimum trzy razy, ten standard postaram się zachować. Zdaję sobie
sprawę, że wyeliminowanie wszystkich błędów jest niemal niemożliwe, ale wszyscy
jesteśmy ludźmi i pamiętajmy o tym (pamiętam o tym i ja, czytając wpisy innych
„kolegów po fachu”).
Jeśli chodzi o tematykę bloga, pozostanie ona bez zmian.
Najwięcej wpisów wciąż będzie poświęconych Włochom, a konkretniej w kolejności
od najczęściej publikowanych: wino, jedzenie, książki, kultura (szeroko
pojęta). Wciąż będę publikował rubrykę Che cosa bolle in pentola…, którą mam nadzieję prowadzić z każdym miesiącem
rzetelnej, wyszukując dla Was coraz to ciekawsze doniesienia prasowe. Nie
zaprzestanę również w czynnym udziale w Winnych Wtorkach. W fazie projektów
wciąż znajduje się plan zwiększenia liczby artykułów dotyczących języka
włoskiego sensu stricto. Nie wiem
jeszcze w jakiej formie zmaterializują się te zamysły, ale możecie być pewni,
że prędzej czy później się o tym dowiecie.
Italianizzato to przede wszystkim Czytelnicy, bez nich ten blog już dawno przestałby istnieć. |
Kolejne zagadnienie dotyczy obecności Italianizzato w
realu. Biję się w pierś i ubolewam, ale niestety dotychczas musiałem rezygnować
z wielu degustacji, spotkań, zaproszeń na włoskie wydarzenia itp. Wiązało (i
wiąże nadal) się to z moim brakiem czasu. Mam nadzieję, że od tego roku będę w
stanie częściej pisać dla Was o aktualnych wydarzeniach dotyczących
italianistycznego światka, tak z zakresu enologii, jak i kultury. Jeśli
wszystko pójdzie po mojej myśli, od lipca będę miał nieco więcej czasu na
prowadzenie bloga, dzięki czemu będę w stanie zrealizować powyższe
postanowienie.
Możecie się również spodziewać, że nie zmieni się ani
charakter Italianizzato, ani charakter publikowanych tutaj artykułów.
Subiektywne opinie zawsze były, są i będą wyraźnie zaznaczane. Obiektywne (w
miarę możliwości, bo przecież zawsze pozostaje gdzieś w tle opinia personalna)
pozostaną oceny. Nie mam zamiaru umieszczać na blogu tekstów sponsorowanych
przez jakąkolwiek firmę, a jeśli jakieś wino do oceny otrzymam od importera lub
producenta – wyraźnie to zaznaczę we wpisie (jak i czyniłem dotychczas). Na
blogu nie zarabiam, ani też nie tracę (nie licząc win kupowanych specjalnie pod
jakiś artykuł bądź składników potrzebnych do przepisów, które trafiają na
Italianizzato). Nie uważam, aby mój skromny włoski kącik był na tyle rozwinięty,
żeby przenosić go z darmowej domeny blogspot.com na płatną .pl. Na razie nie ma
takich planów i nie wiem kiedy (jeśli w ogóle) się pojawią.
Nawiązując do tematu wyżej poruszonego: na blogu staram
się przekazywać pozytywne opinie. Nie ma sensu marnować czasu, energii i
pieniędzy dla rzeczy złych. Dlatego też na wstępie rozmów z jakimkolwiek
importerem zaznaczam: jeśli uznam, że podarowane wino jest kiepskie, nie
publikuję takiego wpisu. Jeśli uznam, że jest dobre, artykuł się ukazuje. I
podobnie postępować będę podczas współpracy z jakimkolwiek innym podmiotem. W
ten sposób chcę uniknąć również oskarżeń o brak obiektywności, nawet jeśli nie
jest to metoda idealna, w pewnym sensie pozwala na rozwiązanie tak delikatnej
kwestii.
Słowo na zakończenie: od nowego roku Italianizzato nie
przeżyje rewolucji, a raczej drobnymi kroczkami będzie zmierzało w wyznaczonym
przeze mnie (i opisanym powyżej) kierunku. Mam nadzieję, że podobnie jak to się
działo dotychczas, Wasze opinie, komentarze, krytyki równie częste jak i
pochwały, dadzą mi natchnienie i energię do rozwijania bloga oraz siebie
samego. Tymczasem wszystkim czytelnikom Italianizzato życzę spełnienia marzeń,
realizacji planów prywatnych i zawodowych oraz pomyślności w roku 2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz