Dolcetto
nie takie słodkie… ale dobre!
Przyszła jesień i przyniosła ze sobą długie, chłodne
wieczory. Więcej czasu spędzonego w domu, to również więcej czasu spędzonego w
kuchni przy gotowaniu i eksperymentowaniu (przynajmniej w moim wypadku). A
skoro o kuchni mowa, to musi pojawić się również i wino!
Nadmiar wolnego czasu (tak właściwie to czasu, który przy
lepszej pogodzie byłby spędzony na świeżym powietrzu) wykorzystałem nie tylko
na gotowanie, ale również na przejrzenie piwnicznych zbiorów i wytypowanie
butelek do najszybszej konsumpcji (czytaj takich, które pokryła już
dostatecznie gruba warstwa kurzu, aby móc teatralnym gestem zgarnąć go czytając
etykietę). No i co ja poradzę, że pogoda nie zachęca do przygotowywania dań
lekkich, owocowych, czysto warzywnych. Wiatr, deszcz, chłód (i śnieg) wymagają
solidnego przygotowania w postaci kalorycznych potraw. I tu dochodzimy do
sedna: takie dania z kolei wymagają solidnego wina. Czerwieni, w miarę ekstraktywnej,
rozgrzewającej…
Choć w piwnicy toskańskie wina walają się tu i tam,
wolałem coś innego i tak sięgnąłem po Dolcetto d’Alba, kupione już kilka
miesięcy temu w Berlinie w sklepie sieci Weinladen razem z Roero Arneis.
Wspomnianą butelkę opisywali już wcześniej Marta i Robert z bloga Nasz ŚwiatWin. Im zasmakowała, a jak sprawa wyglądała u mnie?
Wino po nalaniu do kieliszka miało ciemno-purpurową barwę
z jaśniejszymi refleksami przy krawędziach. W nosie owocowa bomba z ziemistym
podbiciem. Dużo soczystej wiśni. Usta również mocno owocowe (dojrzała wiśnia,
porzeczka). Pojawiła się również wspomniana garść ziemi z odrobiną tanin.
Kwasowość zauważalna, ładnie spinająca i zamykająca całość, ale bynajmniej nie
tłamsząca w żelaznym uścisku. Nie jest to zawodnik wagi ciężkiej, ale swoją
klasę ma i pewien ciężar ze sobą niesie.
Wino łatwe w odbiorze, ale nie prostackie (duży plus za to!), które stanowi
świetny akompaniament dla wielu codziennych potraw. Piłem do wołowych burgerów
i takie połączenie zdecydowanie polecam. Z pewnością równie dobrze zagra z
różnego rodzaju makaronami oraz pizzą (kombinacja polecana przez Martę i
Roberta). Autorzy NŚW uważają, że wino to dobrze spisuje się solo – z tą opinią
się nie zgadzam, mnie po jednym kieliszku znudziło i wręcz błagało o jakąś
„zagrychę”. Ładnie otwiera się w kieliszku z biegiem czasu, a na dodatek
świetna cena za tę jakość.
Nazwa: Dolcetto
d’Alba Trifula 2013 D.O.C.
Producent: Cascina
Luisin
Miejsce zakupu: Weinladen
Berlin
Cena: 13,50
Euro
Rodzaj wina: czerwone,
wytrawne
Ocena:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz