____________________________________________________________________________________________________________________________________________________
¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯

czwartek, 28 maja 2015

Dni Kultury Włoskiej 2015 - degustacja w poznańskim Foodwine

Winiarska Italia w ramach Dni Kultury Włoskiej 2015


W dniach 18-21 maja po raz pierwszy od kilku (jeśli nie kilkunastu) lat na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu odbyły się dni poświęcone kulturze Włoch. Całą imprezę zorganizowali członkowie Międzywydziałowego Koła Naukowego Italianistów, które po krótkiej nieobecności i stagnacji wróciło do życia ze zdwojoną siłą.
Jednym z wydarzeń, które wpisywały się w harmonogram Dni Kultury Włoskiej 2015, był wykład wprowadzający w świat wina oraz następująca po nim degustacja win z Włoch. Osoby obecne na wykładzie poznały podstawowe zasady dotyczące serwowania wina oraz samego procesu produkcji. Następnie przybliżono cztery regiony winiarskie: Piemont, Toskanię, Wenecję Euganejską oraz Sycylię.
Degustacja, zgodnie z pierwotnym planem, miała obejmować cztery pozycje z wyżej wymienionych regionów. Jak to z planami bywa, lubią się one często zmieniać. Tak i w tym przypadku zamiast czterech winnych stolic Italii, zaprezentowano aż trzy butelki z Wenecji oraz jedną z Apulii. Zabrakło Toskanii, Piemontu (jedną piemoncką pozycję z Foodwine zachwycałem się tu ostatnio), czy chociażby Sycylii. Nic nie szkodzi, bo główny cel degustacji został osiągnięty – pokazać wysoką jakość i dużą różnorodność win z Półwyspu Apenińskiego.


Na pierwszy ogień poszło Prosecco D.O.C. Borgo Molino. Włoski musiak ze średniej półki cenowej, zdecydowanie różniący się od marketowych winiaczy, którym brakuje ekspresji i intensywności (choć zdarzają się chwalebne wyjątki). Oko złocisto-słomkowe. W nosie pieczone jabłko, kwiaty polne i kwiat lipy. Na języku wyczuwalna odrobina cukru resztkowego, nie ma go jednak za dużo, ot w sam raz. Do tego kwaśna skórka od jabłka. Dość dobry balans kwasowość-słodycz. Wino w swojej cenie (49zł) warte uwagi. Ocena to:




Nie czekaliśmy długo i po aperitivo przeszliśmy do pierwszego dania – Pinot Grigio D.O.C., również od Borgo Molino. Barwa złocista, intensywna, na szkle pojawiają się łzy. W nosie dojrzałe jabłko, po chwili dość intensywny orzech włoski tudzież migdały (niektórzy czuli i orzechy laskowe). Pinot Grigio miało nieco słodszy zapach aniżeli prosecco. W ustach trochę oleiste i klejące, gorzkawy, bardzo przyjemny finisz. Wino świetne do jedzenia, solo może troszkę męczyć. Cena to 40zł.



Po dwóch winach białych przyszedł czas na czerwienie. Z Wenecji zrobiliśmy długi skok do Apulii, a więc na sam koniec włoskiego buta. Ghenos od Torrevento to zawodnik wagi ciężkiej. Primitivo di Manduria w bardzo intensywnej i ciężkiej odsłonie, cenowo wypada wręcz wzorowo (54zł). Oko w kolorze brunatnej, ciemnej czerwieni, bardzo przy tym intensywnej, nieprzeniknionej. Nozdrza uderzają aromaty czarnej (nieco przejrzałej) śliwy, lukrecji i powideł truskawkowych. Na języku czuć średnią kwasowość, bardzo dobrze pasującą do reszty. A reszta to niesamowita intensywność aromatów, nieco słodyczy, aksamitna struktura i bardzo dojrzałe, rozgrzane od słońca owoce oraz porządnie wysmażone powidła. Zaskakująco dobrze skrojona tanina. Jeśli chodzi o mnie to najlepsze wino degustacji, ale to tylko dlatego, że Ghenos idealnie wpasował się w mój gust… bo przecież ostatnia butelka była równie niesamowita co poprzednie.



Powrót z południa na północ – znów jesteśmy w Wenecji Euganejskiej, ale nie po to, by sięgnąć po lekkie i zwiewne biele, a ciężką, stanowczą i delikatną zarazem czerwień. Valpolicella Ripasso Classico Superiore D.O.C. Antolini (69zł). Tę długą nazwę trzeba było przybyłym wytłumaczyć, zrobię to i tutaj: Valpolicella – region winiarski w Veneto, Classico – odnosi się do najstarszej jego części. Ripasso oznacza, że wino było podwójnie fermentowane – drugi raz na wytłokach po Amarone lub Recioto. Superiore, według włoskich norm w tym przypadku, oznacza, że wino musi zawierać minimum 12% alkoholu. Po krótkiej teorii przejdźmy do praktyki! Rubinowa, krwisto czerwona i intensywna barwa. Nos stanowią nieco słodkawa, dojrzała wiśnia oraz bliżej niezidentyfikowane babcine dżemy z czerwonych owoców. W ustach wino jest dobrze zbalansowane z niewielką słodyczą na koniuszku języka. Niesamowicie długi finisz, jakby likierowo-nalewkowy. Kwasowość zauważalna, ale nienachlana. Wino idealne do jedzenia, poradzi sobie bez problemu również jako samotny wojownik.



Wina, których miałem przyjemność spróbować w ramach Dni Kultury Włoskiej 2015, pokazały mi, że trudno będzie znaleźć piętę achillesową włoskiej oferty Foodwine. Z pewnością nie ułatwiło mi tego zadania Nuj Suj od Icardiego. W piwnicy kulają się jeszcze jakieś butelki od tego importera, więc słabych punktów Foodwine będę szukał dalej… najprawdopodobniej racząc się przy tym świetnymi winami. Nie narzekam.

P.s. W ramach "afterparty" część uczestników degustacji poznała również 4 12' z Domu Bliskowice, sorry - ostatnia butelka z półki Foodwine.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz