____________________________________________________________________________________________________________________________________________________
¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯

sobota, 23 czerwca 2018

Wino+rower || Piwniczka u Dziadka || Winnica Kinga




Z Winnicy Miłosz wyjeżdżamy z pełnymi żołądkami i po dłuższej chwili odpoczynku. Pogoda, która tego dnia nas nie rozpieszczała, wreszcie się poprawiła. Na niebie zostało jedynie kilka niegroźnych obłoków, a wiatr znacznie stracił na sile. Chcieliśmy jeszcze zahaczyć o Lubuskie Centrum Winiarstwa, ale przyjechaliśmy tam za późno (urząd rządzi się swoimi prawami…). Cóż, pełni nowych sił obraliśmy trasę w kierunku Otynia…

***

Ledwo co minęliśmy znak informujący, że wjeżdżamy do Otynia, a nawigacja (to znaczy mocno sfatygowana już mapa) wskazała nam, że musimy odbić w lewo. Pokonaliśmy jeszcze kilometr czy dwa wąskimi uliczkami i zatrzymaliśmy się przed szeroko otwartą bramą wjazdową przy sporych rozmiarach domu jednorodzinnym. Winnica? Tu? Wolne żarty. Z domu wyszedł ojciec właścicielki winnicy. Bez ogródek zaprosił nas na podwórko i poinformował, że Joanna i Sławek już do nas jadą. Dojechaliśmy do Piwniczki u Dziadka. CZYTAJ WIĘCEJ...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz