Przepis na podsuszaną kiełbasę z Kalabrii
Smak
lokalnych przysmaków to jedno z tych wspomnień, które towarzyszy nam jeszcze na
długo po powrocie z podróży. Któż nie zna tego uczucia, gdy po wielu miesiącach
od wizyty w kraju nadmorskim, przechodząc obok działu rybnego z obrzydzeniem spoziera
na mrożone krewetki (te z kolei spozierają nań błagalnym wzrokiem) i przypomina
sobie niesamowity smak świeżutkich owoców morza zapijanych również lokalnym (a
jak!) białym winem. Albo pizza. Wystarczy jeden kawałek prawdziwej
neapolitańskiej we Włoszech i już na wieki odchodzi nam ochota na to, co
zazwyczaj dostajemy w polskich „pizzerniach” (choć na tym polu, muszę przyznać,
zaczęło się coś zmieniać na lepsze). Weźmy w końcu chyba jedną z najprostszych,
ale też najbardziej zapadających w pamięć przystawek – deska serów lub wędlin.
Praktycznie
w każdym zakątku świata występują przedstawiciele tych dwóch kategorii. I
praktycznie zawsze są one wyjątkowe. Mleko pochodzące od jedynej w swoim
rodzaju rasy krów oraz specyficzne warunki, w których dojrzewał ten czy inny
ser, nadają finalnemu produktowi sztychu niemożliwego do podrobienia. Hodowana
tylko w tym czy innym zakątku rasa świń, karmionych tylko i wyłącznie w wybrany
sposób oraz wyjątkowe warunki klimatyczne, sprawiają że każde prosciutto crudo smakuje inaczej. Tych
smaków nie da się pomylić z niczym innym. Jeśli choć raz w życiu spróbowaliście
Prosciutto San Daniele, nigdy nie pomylicie (ani nie porównacie!) jej do szynki
parmeńskiej. Jeśli choć raz w życiu mieliście w ustach dojrzewające Pecorino
Toscano, nie odważycie się już nigdy nazwać go parmezanem. A jeśli tym
wszystkim doznaniom towarzyszył kieliszek wybornego lokalnego trunku (najlepiej
wina!), to wbrew logice, smak owych przysmaków utrwalił Wam się lepiej i na
dłużej. CZYTAJ DALEJ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz