Dziennik
z wyprawy po Sandomierskim Szlaku Winiarskim
Założenie
było banalnie proste i składało się z dwóch elementów: są rowery, są winnice.
Pomysł, jak to często bywa, narodził się przypadkiem. Podziwiając piękno
Wielkopolski z pozycji rowerowego siodełka padło hasło: a może by tak zorganizować wyprawę rowerową na winnice? Ok, wszyscy
szybko przyklasnęli, ale po chwili pojawiły się wątpliwości: tylko trzeba by mieć więcej dni wolnych, na
weekend za granicę nie opłaca się wyjeżdżać… Zaraz, zaraz… Czy ktoś tu
mówił o winnicach poza Polską. Jedźmy do
Sandomierza!
Temat
na kilka miesięcy ucichł. Wrócił w pierwszych tygodniach nowego roku. Przy
czterech uczestnikach wycieczki znalezienie dogodnego terminu i urlopu dla
wszystkich to nie lada wyzwanie, ale jak się okazało nie jest to zadanie
niemożliwe. Majówka wydawała się być z perspektywy lutego idealnym czasem.
Niestety majowa pogoda lubi płatać psikusy, co poczuliśmy na własnej skórze już
pierwszego dnia wyjazdu… CZYTAJ DALEJ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz