Lettere contro la guerra
Słyszeliście kiedyś o Fallaci? Głupie pytanie. A o jej
trylogii na temat Islamu i o tym, jaki jest on niebezpieczny dla Europy?
Prawdopodobnie tak. A o Terzanim? No właśnie, o kim? Podejrzewam, że tu już
mniej osób podniesie rękę. Ale za to, jeśli do kogoś już doszły słuchy o nim,
to na pewno doszły też słuchy o jego pacyfistycznym nastawieniu i „nieco”
odmiennym pojmowaniu kontrastu zachód-Islam, niż było to u Oriany.
Nie kilka słów od autora, a kilka słów o autorze:
Tiziano Terzani (1938-2004), przez trzydzieści lat był
korespondentem niemieckiego tygodnika Der
Spiegel oraz współpracował z włoskimi dziennikami Repubblica i Corriere della
Sera. Przez okres, jaki przyszło mu spędzić w Azji zdołał poznać ten
kontynent dogłębnie. Jest autorem wielu książek, przetłumaczonych na różne
języki (wśród nich Dobranoc panie Lenin,
Powiedział mi wróżbita, W Azji). W swoich publikacjach zastanawia się nad
tematami dotyczącymi człowieka, jego miejsca w świecie. Po zamachu z 11
września wydał Listy przeciwko wojnie.
Mając tę krótką biografię, warto
pochylić się nad ostatnim z wymienionych powyżej tytułów. Czym są Listy przeciwko wojnie? Moim zdaniem
można odpowiedzieć na to pytanie krótko: manifestem pacyfistycznym, w którym
człowiek zachodu patrzy z punktu widzenia wschodu. Można odpowiedzieć tak
krótko, ale wydaje mi się, że ta niedługa książeczka zawiera w sobie o wiele
więcej treści niż niejedno wielkie tomisko. Wśród listów Terzaniego znajdziemy
także ten dedykowany Orianie Fallaci. Pisarz polemizuje z poglądami głoszonymi
przez Orianę (jest to swoista kontynuacja wymiany korespondencji między tymi
twórcami na łamach Corriere della Sera).
Terzani przemierzając kraje arabskie zadaje sobie pytanie, jaki sens ma
historia opowiadana przez zachód (pisząc zachód, mam tutaj na myśli Stany
Zjednoczone), mówiąca o wojnie z terroryzmem, gdy z powodu nalotów bombowych
giną setki tysięcy niewinnych ludzi? Autor próbuje odfałszować i pokazać słabe
punkty polityki amerykańskiej, pokazuje prawdziwe oblicze wojny prowadzonej z
Islamem oraz jej skutki.
Jeśli przeczytaliście już trylogię
Fallaci, możecie zacząć się zastanawiać, jak odmienne musiały być poglądy tych
dwóch wielkich pisarzy. Ona, znawczyni kultury arabskiej, która wojuje z
reprezentowanymi przez Islam ideałami. On, równie obeznany w tej tematyce,
głoszący pokój i próbujący obalić mity głoszone przez zachód. Cóż, prawda i
racja, jak to zwykle bywa, leży gdzieś po środku. Z pewnością warto poznać
obydwa punkty widzenia…
„A więc mówię: zatrzymajmy się, pomyślmy, bądźmy świadomi. Niech każdy zrobić coś, jak mówi Jovanotti w swojej poetyckiej piosence przeciwko przemocy, która dotarła aż tutaj w góry: «Uratujmy się» . Nikt inny nie może zrobić tego za nas.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz