Po
całym dniu na Favignanie i kilkudziesięciu kilometrach na rowerach nierzadko
pod wiatr jesteśmy już mocno zmęczeni, ale to nasz ostatni wieczór w Trapani i
nie darowalibyśmy sobie, jeśli opuścilibyśmy spektakl, jakim jest zachód słońca
w Erice. Pogoda nam dopisuje, słońce jest jeszcze na tyle wysoko na niebie,
abyśmy zdążyli dojechać do miasta na górze korzystając z komunikacji miejskiej
i kolejki linowej.
Podróż
z portu do dolnej stacji kolejki zajmuje niemal pół godziny. Tuż przed naszym
przystankiem uprzejma starsza pani pokazuje, że powinniśmy wysiąść. Po chwili
jesteśmy już w gondoli. Sami. Gondola przed nami jak i ta za nami są puste. Nic
dziwnego. Środek tygodnia, późna jesień, temperatura na dole nie zachwyca, a co
dopiero w Erice, gdzie jest ona zazwyczaj o kilkanaście stopni niższa. Pomimo,
że podróż do góry kolejką jest kosztowniejsza niż podmiejski autobus, warto
chociaż raz wybrać się tam w ten sposób. Panorama z każdą sekunda staje się
coraz szersza. Z początku widzimy jedynie stację, później pierwsze zabudowania
Trapani, aby w końcu mieć szeroki ogląd na solanki, port, całe wybrzeże, a
ostatecznie również na majaczące w oddali Egady. CZYTAJ WIĘCEJ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz