Jest
25 kwietnia, za chwilę mam brać udział w ostatniej edycji Korków z polskiego
wina w SPOT. Pomimo, że z dzisiejszym gościem miałem już okazję się spotkać
parokrotnie i nie raz zamienić kilka słów, jadę podekscytowany. Najmłodszy
winiarz w Polsce. Nic nie szkodzi, że za niespełna tydzień zawitam do jego
winnicy podczas długo planowanej wyprawy rowerowej. Właściciel podobno
najpiękniejszej, albo najlepszej, parceli w kraju (o czym będę mógł się
przekonać za kilka dni). Nerwowo spoglądam na zegarek, korek na ul. Hetmańskiej
w Poznaniu jakby zamarł. Mam wrażenie, że od kwadransa w ogóle się nie
ruszyłem…
Udaje
mi się dojechać na miejsce idealnie na czas. Mam jeszcze pięć minut, żeby
zrobić kilka zdjęć butelkom wrzuconym do lodu w coolerach. W oczy wpada mi
riesling i hibernal z dopiskiem Wild!
Zapowiada się kolejna ciekawa lekcja w ramach cyklu zorganizowanego w tym roku
przez SPOT. Jeszcze uścisk dłoni z Michałem Pajdoszem, głównym bohaterem
dzisiejszego wieczora, i zasiadamy do stołu. Atmosfera – jak zwykle – na luzie,
towarzystwo – jak zwykle – doborowe. Muszę przyznać, że Korki z polskiego wina
to był najlepszy kurs (Warsztaty? Szkolenie? Zwał jak zwał.) w moim życiu.
Dawka wiedzy, jaką przyswoiłem w czasie tych czterech spotkań z winiarzami z
całej Polski jest doprawdy na wagę złota. Nie wspominając już o wymiarze
emocjonalnym całego wydarzenia. Właśnie tak powinno rozmawiać się o winie! CZYTAJ WIĘCEJ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz