tag:blogger.com,1999:blog-8043949224168761373.post2983710369201419466..comments2024-02-07T14:26:00.277+01:00Comments on Italianizzato: Uniwersytet, to brzmi dumnie?mikohttp://www.blogger.com/profile/01250993713405637797noreply@blogger.comBlogger2125tag:blogger.com,1999:blog-8043949224168761373.post-57402530033610621962014-07-10T23:08:45.087+02:002014-07-10T23:08:45.087+02:00Twój komentarz tylko potwierdza to, że stan szkoln...Twój komentarz tylko potwierdza to, że stan szkolnictwa wyższego jest opłakany. Trochę się przyzwyczaiłem, że żeby coś załatwić trzeba mieć nerwy ze stali i dużo cierpliwości (chociaż tak być nie powinno), ale mnie najbardziej w tym wszystkim boli fakt, że uczelnia nie spełnia już swojej roli. Kiedyś było tak, że kto był zdolny i widać było u niego pasję, to szedł na uni i tam się rozwijał. Teraz rząd spycha wszystkich na uczelnie - mniejsze bezrobocie, dodatkowo wytworzyła się prawidłowość, że bez papierka nawet sprzątaczem być nie mogę. Wszędzie angielski, a najlepiej jeszcze drugi język, wszędzie minimum wykształcenie wyższe itp. Przez to na uczelnie teraz idą wszyscy, co prowadzi do obniżania poziomu... Nie rozumiem tego, tym bardziej, że kraje zachodu (np. Włochy) już się przekonali, że papierkiem bardzo często to się można jedynie podetrzeć, bo liczą się umiejętności i wiedza - a papierek wcale tego nie gwarantuje, zważywszy, że dostają go setki tysięcy co roku. <br /><br />Inną sprawą jest to, że w Polsce mamy tendencje do wiecznego wspierania i "wyciągania" najsłabszych. Obojętne, czy są to lenie, czy po prostu komuś się noga raz czy dwa powinęła. Już od podstawówki nauczyciele pochylają się nad najgorszymi (ok, nie mówię, że powinno się ich zaniedbywać) i przy tym zapomina się o dobrych jednostkach. Po co rozwijać i inwestować w kogoś, kto ma jakieś zdolności i przede wszystkim CHĘCI, skoro można to robić względem obiboków i kombinatorów. Wszystko zaczyna się od najmłodszych lat (pranie mózgu, pozwolę sobie użyć takiego stwierdzenia) i ciągnie się aż po szkoły wyższe - potem mamy takich pracowników i obywateli, jakich "sobie wykształciliśmy".<br /><br />Boli też to, co sami wykładowcy (oczywiście nie wszyscy) przyznają, że teraz to studenta ulać nie można (chociaż nie chodzi też o chamskie upieprzanie za bezużyteczną wiedzę) bo za studentem kasa idzie. Sorry, nie takiej uczelni chcę i myślę, że większość młodych ludzi po szkołach średnich też nie tego chce. mikohttps://www.blogger.com/profile/01250993713405637797noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8043949224168761373.post-75609615826429563662014-07-10T22:41:45.177+02:002014-07-10T22:41:45.177+02:00Nie sposób się z tym wpisem nie zgodzić. Pozwolę s...Nie sposób się z tym wpisem nie zgodzić. Pozwolę sobie napisać kilka słów od siebie jako student znienawidzonej politologii, bo ilość absurdów jakie doświadczyłem można śmiało przedstawić w trylogii filmowej. Jestem w tym miejscu co Ty. Mam licencjat i zastanawiam się co dalej. Program studiów jest prawdziwym paradoksem, gdzie z jednej strony owszem miałem wartościowe przedmioty, ale z drugiej uczyłem się 4 razy myśli politycznej, bo tylko nazwa tego przedmiotu się zmieniała. Do tego dochodzą przedmioty bardzo piękne tylko tak skrajnie nieprzydatne, że ból 4 liter mam do teraz. Przez te 3 lata studiów zrozumiałem, że większość rankingów mówiących o predyspozycjach przyszłościowych nie mają sensu, a czemu? Studia po 1989 r. stały się tak umasowione (o zgrozo stają się bardziej), że każdy kierunek w naszym smutnym kraju zostaje niszczony czego symbolem stało się prawo (kryzys mają też przedmioty ścisłe i to tylko kwestia czasu, jak zacznie się dziać to samo). Nie umiesz, zdajesz, umiesz, zdajesz - istna głupota. Dodatkowo ciągłe obniżanie progu wymagań edukacyjnych... Fuszerka znana z niższych lat edukacji jest kontynuowana na uniwersytetach, które już dawno zatraciły swoją misję. Nie jestem, także za tym żeby studia były 2 stopniowe. Potem się tworzą mieszańce, którzy z 3 lat studiów humanistycznych przenoszą się na ścisły kierunek bądź kierunek tak skrajnie różny od pierwszych 3 lat. Przez 3 lata na palcach jednej ręki mogę policzyć sprawy, które załatwiłem natychmiast (a jestem osobą sumienną i nie zostawiam niczego na ostatnią chwilę). Chodzenie na dyżury, aby przenieść papier z punkt a do b, który jest budynek obok stało się rytuałem, ale jednocześnie misją niemożliwą. Poznałem wielu ludzi wartościowych, którzy tryskali pasją, ale skłamałbym, że była to większość. Obecnie rozpocznę od zera 2 kierunek (tym razem ścisły) i jestem przerażony co tam zastanę. Wkurza mnie bezsilność, bo nawet nie wiem jak ja miałbym wpłynąć na jakiekolwiek zmiany, a ilość podobnych wpisów/artykułów, która informuje o tym problemie jest olbrzymia. Będę kontynuował też drogę jaką wybrałem, ale naprawdę chciałbym przestać być ciągle wkurzonym na to co widzę czego i Tobie życzę. Anonymousnoreply@blogger.com